- Hey, wake up. (Hej, obudź się.) - Poczułem, jak ktoś lekko mną porusza.
- What do you want? (Czego chcesz?) - Mruknąłem, bo naprawdę przyjemnie mi się spało. Nie znoszę, jak jakiś idiota wyrywa mnie ze snu. Powinni już o tym wiedzieć.
- Are you hungry? We're staying here for quick snack. (Jesteś głodny? Zostajemy tu na szybką przekąskę.) - Rzucił i przeczesał mi włosy.
- Nah. (Nie.) - Mruknąłem i znowu wtuliłem się w miękki materiał. To był jedyny plus całego tego porwania. Ich rzeczy były zajebiście miękkie. Cudownie się na nich spało.
- Well, I am hungry and that means you have to go too. (Cóż, ja jestem głodny, a to oznacza, że ty też musisz iść.) - Wtrącił z lekką konsternacją. Nosz kurwa mać.
- I don't have to go. (Nie muszę iść.) - Warknąłem i szarpnąłem ręką, przez co jego kończyna również się poruszyła.
- Oh, you have to. (Och, musisz.) - Mruknął z irytacją w głosie i jakby nigdy nic wziął mnie na ręce, po czym wyszedł z pojazdu i postawił obok siebie. - I was right. (Miałem rację.) - Uśmiechnął się do mnie szeroko i pociągnął za sobą, w stronę jakiś zabudowań.
- Fuck, just tie me up and leave me there. (Kurwa, po prostu mnie zwiąż i tam zostaw.) - Warknąłem.
- No. I don't want you to escape. (Nie. Nie chcę, żebyś uciekł.) - Rzucił z uśmiechem.
- I hate you. (Nienawidzę cię.) - Warknąłem, starając się być cicho, by mnie nie usłyszał.
- I know, princess. (Wiem, księżniczko.) - Odparł, nadal dziwnie się szczerząc.
- Never call me princess again! (Nigdy więcej nie nazywaj mnie księżniczką!) - Wydarłem się na niego. Ten zjeb tylko się zaśmiał.
- Ya, sure. (Ta, jasne.) - Zarechotał, na co przewróciłem oczami. Byłem tak cholernie wściekły. Co on sobie myśli?! Okej, "będąc" z Ernestem nie miałem zbytnio jak przetłumaczyć mu, że sobie tego nie życzę. Inną kwestią jest to, że strasznie się bałem. Ale teraz już tak nie będzie... Będę walczył. Będę walczył...
Przez chwilę zastanawiałem się, czy go nie uderzyć, lecz ostatecznie zrezygnowałem z tego pomysłu, gdyż to, że byliśmy do siebie "przywiązani" było dość kłopotliwe.Posadził mnie przy stoliku i rzucił coś do swojego kumpla.
- What you want to eat? (Co chcesz zjeść?) - Spytał siadając obok.
- Nothing... (Nic...) - Mruknąłem. Wiem, że może to idiotyczne, ale zastanawiałem się, jak mógłbym uciec. I niby byłem przykuty do Max'a, ale...Zagryzłem wargę szybko kalkulując w głowie wszystkie za i przeciw. Odetchnąłem i wstałem.
- Where are you going? (Gdzie ty idziesz?) - Spytał zdziwiony Max.
- I need to go to the bathroom. - (Muszę iść do łazienki.) - Powiedziałem spokojnie i modliłem się, by się zgodził. Ten tylko się uśmiechnął i również wstał.
- Then come, princess. (Więc choć, księżniczko). - Powiedział i puścił mi oczko. Przewróciłem oczami. Gdy szliśmy do pomieszczenia zastanawiałem się, jak uwolnić się od niego. Wpadłem na dość głupi pomysł, lecz jeśli dobrze to wszystko rozegram, to powinno mi się udać...Weszliśmy do pomieszczenia, a Max stanął obok mnie. Ruszyłem w stronę kabin, przy okazji zauważając dziwne, białe drzwi, na pewno nie prowadzące ani do jakiejś kabiny, ani na korytarz.
- C-can you wait outside? (Czy możesz zaczekać na zewnątrz?) - Zacząłem cicho.
- Why? (Czemu?) - Spytał.
- You know... (Wiesz...) - Mruknąłem i sprawiłem, że moje policzki nabrały kolorów. Ten chyba zrozumiał, o co mi chodziło, bo uśmiechnął się i kiwnął głową.
- You're cute, princess. (Jesteś słodki, księżniczko.) - Szepnął, na co warknąłem. - I'll stay here, okay? (Zostanę tutaj, okej?) - Rzucił i odpiął mnie.
- Sure, thanks. (Jasne, dzięki.) - Odparłem i uśmiechnąłem się do niego, co ten odwzajemnił. Gdy zamknąłem za sobą drzwi odetchnąłem cicho, tak, by tego nie usłyszał.Rozejrzałem się. Kabina miała może metr na metr, ewentualnie trochę więcej. Stanąłem na toalecie i podciągnąłem się lekko. Zauważyłem, że Max opiera się o ścianę kabiny i przegląda coś na telefonie. Ostrożnie przeszedłem po ściankach kabin i bezszelestnie zsunąłem się na ziemię. Wychyliłem się lekko. Max nadal był pochłonięty przez urządzenie. Przełknąłem ślinę i w miarę możliwości uspokoiłem oddech.
Podkradłem się do drzwi i otworzyłem je za pomocą noża. Wyciągnąłem go Max'owi z kieszeni, gdy "spałem".W miarę szybko znalazłem się po drugiej stronie, zakluczając je za sobą. Tak na wszelki wypadek skoczyłem w górę i rozstawiłem ręce oraz nogi, by utrzymać się przy suficie. Znajdowałem się w jakimś składziku, czy małym magazynie. Widziałem mopy, wiaderka, papier toaletowy, środki czystości i inne rzeczy potrzebne w takim miejscu. Przed sobą widziałem dość duże drzwi, zapewne prowadzące na zewnątrz, gdyż od ich strony dochodził przenikliwy, chłodny wiatr. Zamknąłem oczy, a po chwili otworzyłem je i ruszyłem przed siebie. Nie mogłem pozwolić, by cały ten trud poszedł na marne. Miałem zamiar uciec i wrócić do domu... Nawet, jeśli nikogo tam nie zastanę...
Obok większych drzwi zauważyłem też drugie, mniejsze. Wyjąłem nóż i bez problemu je otworzyłem po czym szybko wybiegłem i zamknąłem je za sobą.
Zanurkowałem w pobliskie krzaki i z nich starałem się zlokalizować to pole, które widziałem wcześniej. Udało mi się to, lecz był jeden problem. Oddzielał je ode mnie ogromny parking. Co prawda, mogłem tak po prostu przez niego przejść, ale obawiałem się wykrycia.
"Tak daleko zaszedłem, to teraz się nie poddam.", pomyślałem i wyszedłem z ukrycia, by dość szybkim krokiem przejść parking.Udało mi się i po zaledwie 5 minutach już nurkowałem między wysokimi roślinami. Odetchnąłem z ulgą. Tak dobrze było czuć się wolnym... Już zdążyłem zapomnieć jakie to wspaniałe uczucie.
Zerknąłem jeszcze w stronę parkingu, orientując się, że chyba Max wreszcie się skapnął, że mu uciekłem, gdyż panował tam dość duży zamęt.Nie miałem zamiaru wstawać, bo łatwo bym im się wystawił. Zamiast tego, rzuciłem się biegiem w las, ciągle przykucając, by nie mogli mnie wychwycić.
Mam nadzieję, że teraz uda mi się pozostać wolnym...
***
Przepraszam, że wczoraj nie było rozdziału, ale dzień był okropny.
Do przeczytania,
- HareHeart
CZYTASZ
Więzienie
Action3 tom ,,Zabójcy" (kontynuacja ,,Zabawki" i ,,Ucieczki") Jeśli nie czytałeś poprzednich tomów, zapraszam do ich sprawdzenia ^^ ------ Aron, po ponownym złapaniu trafia do miasta. Okazuje się jednak, że to, przez co przeszedł uniemożliwi mu spokojne ż...