- Ojej spłonęły mi ubrania. Dobrze że motor jest zostawiłam dalej bo bym miała problem.
Pierwszy raz spotkał się z taką sytuacją. Nie wyglądała żeby mogła uniknąć, ale jakimś cudem dalej żyła po spotkaniu z jego darem. Gdy rozwiało dym ujrzał metalową statuę zaczerwieniona na korpusie. Tylko, że ta statua zaczęła się poruszać i gadać.
-Niesamowita zdolność tak w sumie. Wygenerować taką temperaturę w tak krótkim czasie, niezwykłe, ale musi mieć niezłego kopa zwrotnego przy takiej sile. Jak cie nazywać panie zapałko?
Zaczęła iść w jego stronę wypluwając jakieś bzdury. Mimo, że zaistniała sytuacja wprawiła go w zdumienie od razu zareagował.
-Trup nie musi wiedzieć.
Pełna moc przy zerowej odległości. Atak nie do obrony nie do uniknięcia. /Sprawa zakończona./
-Nudzisz mnie już. Zdrzemnij się.
I nim się obejrzał metalowe ramie przydzwoniło mu w kark. Półprzytomny zauważył jeszcze błyszczące zielenią oczy.
***
-No co za buc, tak damę traktować. Fuu!
Ofuknęłam nieprzytomnego chłopaka i poszłam po motor. Ten buc spalił mi kombinezon więc muszę zostać w takiej postaci jeszcze trochę dłużej. /Ach, co ca ból!/ I odjechałam nie oglądając się za siebie.
Jadąc słyszałam z oddali syreny straży pożarnej. Ktoś musiał zobaczyć płomienie, co za niedyskretny buc. Chociaż z taką mocą to pewnie pali i znika od razu. Nikt normalny nie przeżyłby z nim dłużej niż 2 sekundy. Rozmyślałam sobie podczas powrotu.
Gdy zajechałam pod odpowiedni magazyn zsiadłam z maszyny wprowadzając ją do budynku. Było to jedno z przygotowanych wyjść z mojego laboratorium. Przezorny zawsze ubezpieczony, mawiają, a ja nie lubię nieproszonych gości, więc zawsze jestem przygotowana na ewentualność ich uniknięcia.
-Tama jestem już!
Zawołałam gdy tylko drzwi od głównej sali się otworzyły. Tak jak myślałam moja dzielna dziewczynka myła jeszcze podłogę.
-Witaj z po- Co się stało z Pani ubraniem?
/A no tak, cofnęłam podmianę w międzyczasie, wiec jestem teraz golusia jak niemowlę/
-A spłonęło sobie, ach śpiąca jestem.
-Rozumiem. . .
Korzystanie bez przerwy z umiejętności przez tyle czasu nawet na mnie się odbije, będę spała chyba z dwa dni. A muszę jeszcze Stain'a wypuścić, ale to później. Teraz ważniejsze sprawy.
I tak jak przewidziałam spałam prawie dwa dni, 31 godzin dla dokładności.
***
Pierwsze co zrobiłam po przebudzeniu był prysznic, długi gorący prysznic. A następnie znowu zeszłam do laboratorium, kierując się prosto do łóżka nr 17 i zaczęłam wybudzanie obiektu eksperymentalnego.
-Zgodnie z umową wzmocniłam twój quirk i zmodyfikowałam stawy i mięśnie. Tak jak obiecałam będziesz szybszy i zwinniejszy.
Od razu jak otworzył oczy przeszłam do sedna. Z kolej on od razu wstał odklejając od siebie elektrody kontrolujące parametry życiowe. Po czym zeskoczył z łóżka sprawdzając swoje ciało i rozciągając się.
-Dziękuje Profesorze, wszystko wygląda w porządku.
-Pf, lepiej niż w porządku, w końcu to moja praca, tam masz rzeczy, więc teraz ty wywiąż się z umowy.
-Pewnie, tak jak mówiłaś zacznę w miastach w kolejności którą zaznaczyłaś. Rozumiem że ilość nie ma znaczenia?
-Nie~ możesz zabić ilu chcesz, ważne dla mnie są tylko miejsca, kiedy i gdzie, reszta to nie moja sprawa.
-Jestem ci wdzięczny Hakase.
-Ta, ta , umowa to umowa, a teraz spadaj mi już.
I tak wypuściłam na wolność zabójce, przyszłego Zabójcę bohaterów Stain'a. Ale jakoś nie boli mnie sumienie.
Resztę pozostałego czasu przed początkiem roku spędziłam bez wychodzenia z laboratorium, a wszystko załatwiała Tama, aż nadszedł pierwszy dzień lekcji.
***
/Szary to zdecydowanie nie mój kolor, ale trudno, w końcu to mundurek najbardziej prestiżowej szkoły, trzeba w nim chodzić./
Błądziłam po swoim umyśle przemierzając bezsensownie wielki budynek i kierując się do swojej przyszłej klasy.
/Ten kto projektował budynek musiał mieć jakieś kompleksy. A może to był dyrektor Nezu? Słyszałam, że jest małym szczurem, to może chciał być dyrektorem wielkiej szkoły? Kto go tam wie/
Moje myśli zaczęły krążyć w dziwne kierunki, ale na szczęście moją uwagę skupiło małe zamieszanie przy drzwiach do mojej klasy. Nie zdążyłam nawet się odezwać, a co dopiero wejść do klasy gdy nauczyciel uciszył towarzystwo i ogłosił że wychodzimy na boisko. A najśmieszniejsze, że stałam sobie za nim nie mogąc wejść do klasy, ale to szczegół. Słyszałam, że wszyscy zaczęli wstawać, a nauczyciel odwrócił się na pięcie i wpadł prosto na mnie.
-Dobry panu.
Powiedziałam nie odsuwając się, to on mnie wyminął odpowiadając pomrukiem.
/Nie czułem że ktoś za mną stała, że w ogóle ktoś podszedł. Od kiedy tam stała?/
Pomyślał Aizawa jeszcze zerkając kątem oka na nastolatkę.
***
Przebrani w stroje do ćwiczeń, staliśmy na boisku słuchając nauczyciela, dzieciaki były zaskoczone, zdziwione, al właśnie zderzyły się czołowo ze ścianą zwaną realiami dorosłości.
Mnie to jakoś nie ruszało, ani wywalenie, ani otrzymanie dobrego notowania. Ani jedno ani drugie nie było trudne. A niektóre dzieciaczki myślały jeszcze że nauczyciel żartuje. Ach ta dziecięca naiwność, jak że jest słodka. Po jego oczach widać, że mówi śmiertelnie poważnie.
-Więc dobrze zacznijmy od małej demonstracji, Bakugo rzuć piłką.
Ojej cóż za wielkie zaskoczenie, że z wybuchowym quirk dorzucił tak daleko. Aach, przebrnijmy przez to szybko. Oczywiście utrzymam przyzwoity poziom. Jak na moje standardy.
Już w pierwszym teście przyciągałam uwagę. Bieg na 50 metrów. Czas 0,8 sekundy. Na szczęście byłam ostatnia, i od razu przeszliśmy do kolejnego testu.
Siła ścisku to nie najlepsza metoda do użycia mojego quirk, więc tym razem to nie ja zgarnęłam uwagę klasy.
Skoki w dal,skoki w bok,rzut piłką nic ciekawego. No oprócz rzutu, znalazłam kogoś interesującego. Mały króliczek z mocą większą niż jego ciało mogłoby pomieścić, której prawie nie umie kontrolować. Poprzeszkadzał mu trochę Aizawa-sensei, ale i tak było zabawnie.
Mi też próbował poprzeszkadzać. W biegach długodystansowych. Chciał wymazać moją indywidualność. Niedoczekanie jego. Nie wiem co chciał osiągnąć, ale nie uda mu się to. Mój rdzeń jest głęboko w ciele nie zobaczy go. Ale mój wzrok już tak. Nie była to przyjemna presja. Widziałam jak drgnęła mu dłoń, i w momencie dezaktywował swoje quirk, a ja w następnej chwili byłam już na mecie.
Jedyny skutek uboczny to to, że czułam wzrok nauczyciela na sobie do końca dnia. Czułam nawet jak wypala mi dziurę w plecach jak rozchodziliśmy się do domów. Taa, chyba moja impulsywność w działaniach ściągnęła na mnie mniej chciane zainteresowanie.
CZYTASZ
Dabi x oc - Niebieski płomień - Bnha
FanficWitaj w moim opowiadaniu w uniwersum BNHA. Moja OC to niezrównoważona psychicznie profesor, ale więcej dowiecie się w trakcie opowiadania, więc w słowach zachęty napisze tylko kilka słów. Szaleństwo i potężne quirk zmieszane w jednej osobie nigdy ni...