Dwudziestotrzylatek wiązał z tym miejscem wiele dobrych, jak i złych wspomnień, które uderzyły w niego, gdy tylko zamknął z hukiem ogromne, przestarzałe drzwi. Zaraz naprzeciwko niego wisiało zdjęcie jego rodziny. Mały, dziesięcioletni Minho trzymający mocno swoją zabawkę, małego pluszowego kota, zaraz obok swoich uśmiechniętych rodziców.
Byli wtedy w wesołym miasteczku i gdy tylko ujrzał maskotkę przedstawiająca czarnego kotka, wiedział, że musi ją zdobyć. W końcu jako dziecko był wielkim miłośnikiem tych małych, słodkich stworzonek, a jego opiekunowie co rusz musieli wymyślać nowe wymówki, by odciągnąć pociechę od adopcji zwierzaka. Z tej racji brunet był niesamowicie zdeterminowany, by zdobyć przytulankę, a jego rodzice nie mając wyboru, zgodzili się, wręczając synowi potrzebne mu pieniądze, by ten spróbował swoich sił. W grze polegającej na niczym innym jak strąceniu wierzy kubeczków. Brzmi łatwo, jednak chłopczyk już po chwili przekonał się, w jak wielkim błędzie był, kiedy to piłeczka, którą otrzymał od uprzejmego starca, mająca zrzucić kubki, wcale nie spełniła swojego zadania, ledwie muskając powierzchnię jednego z nich. Dziwnym nie jest, że dziesięciolatek wpadł w ogromną histerię i cały zapłakany zaczął biec w kierunku swoich rodziców, kiedy wpadł na kogoś i upadł na kolana, zdzierając je boleśnie. Ujrzawszy malutką kropelkę krwi, która zaczęła płynąć wzdłuż jego nogi, zaczął płakać jeszcze głośniej.
- Wszystko w porządku? - usłyszał nad sobą i kiedy uniósł głowę, zobaczył widocznie zmartwionego chłopca z wyciągnięta w jego kierunku ręką. Był podobnego wzrostu do niego i w podobnym wieku, a jego policzki zdobiły słodkie piegi, w drugiej ręce trzymał takiego samego kotka, jakiego wygrać próbował jeszcze chwilę temu chłopak. Wyglądał bardzo przyjaźnie, dlatego dalej zapłakany Minho podał mu rękę, a ten pomógł mu wstać i otrzepać z brudnego piachu, na którym wylądował brunet. Kiedy dziesięciolatek stał już na nogach, wytłumaczył chłopcu, co się stało, a ten bez zawahania wręczył mu swoją zabawkę z ogromnym, ciepłym uśmiechem, stwierdzając, że bardzo chętnie odda ją Minho. Ten po krótkim zastanowieniu, przyjął ją z wielkim, szczerym uśmiechem. W momencie, gdy przytulanka znalazła się w rękach chłopca, piegowaty uśmiechnął się do niego, jednak jego wesoły wyraz twarzy zniknął szybciej, niż się pojawił, a w oczach nieco niższego można było ujrzeć czyste przerażenie. Nim dziesięciolatek zdążył jakkolwiek zareagować, jego nowo poznany kolega był już daleko od niego, biegnąc ile sił w nogach. Jednak, gdy Minho zaczął rozglądać się dookoła, wokół niego nie było nikogo podejrzanego.
Lee Felix.
To właśnie to imię i nazwisko było wyhaftowane na metce przyszytej do małego, niebieskiego kotka, którego na swoich kolanach trzymał brunet, siedząc na łóżku w swoim pokoju. Chłopiec już od jakiegoś czasu zastanawiał się, dlaczego tego pamiętnego dnia piegowaty chłopak od niego uciekł. Może nie szukał przyjaciół, może Minho odstraszył go swoim wyglądem, a może ktoś chciał go skrzywdzić? Nie można dziwić się myślom tego dziesięciolatka, w końcu w jego oczach Felix był osobą niesamowicie niewinną, kruchą, jakoby zaraz miał się rozpaść na tysiąc malutkich kawałeczków, których nie dałoby się ponownie złożyć w całość. Chłopak obiecał sobie, że gdy już odnajdzie piegowatego, będzie bronił go przed całym złem już do końca.
Na kolejne spotkanie nie musiał wcale długo czekać.
Już od samego ranka wszystko zapowiadało, że ten dzień nie będzie należał do tych przyjemnych. Słońce, które jeszcze dzień wcześniej świeciło pełnym blaskiem na niebie, przykryte było masą szarych chmur, które zwiastowały, nadchodzącą w kolejnych godzinach burzę. Chociaż jak przystało na energiczne dziecko, nie odstraszała go nawet taka pogoda i kiedy po długiej kłótni ze swoją mamą, o to, że powinien cieplej się ubrać, którą zakończył pyskatym "jestem dorosły, sam bedę o sobie decydował!". Opatulony, aż po same uszy w gruby, wełniany szalik, który drażnił jego szyję swoim nieprzyjemnym materiałem, bo przecież oczywiste jest, że przez jego niewyparzony język, dziesięciolatek nie tylko przegrał potyczkę słowną ze swoją rodzicielką, ale także w ramach kary, kobieta dała mu do ubrania ten okropny szal. Chłopiec opuścił swój przytulny dom i udał się w kierunku, małego parku znajdującego się niedaleko jego miejsca zamieszkania.
CZYTASZ
visions of gideon - minsung
FanfictionMiasto, które niegdyś dziewiętnastoletni Lee Minho kochał tak bardzo, skrywa wiele sekretów i tajemnic, które nigdy nie miały wyjść na światło dzienne. "𝐼 𝒽𝒶𝓋𝑒 𝓁𝑜𝓋𝑒𝒹 𝓎𝑜𝓊 𝒻𝑜𝓇 𝓉𝒽𝑒 𝓁𝒶𝓈𝓉 𝓉𝒾𝓂𝑒 𝒱𝒾𝓈𝒾𝑜𝓃𝓈 𝑜𝒻 𝒢𝒾𝒹𝑒𝑜𝓃...