Rozdział 7

904 66 9
                                    

Poranki zawsze są ciężkie. Szczególnie gdy ma się ciężkie dni i gdy są to poniedziałki. Kate wstała z grymasem na twarzy. Poszła do łazienki i zrobiła poranna toaletę. Następnie wstąpiła do garderoby aby wybrać ciuchy w które dzisiaj się przebierze.

Wybrała czarne jeansy i granatowa koszule. Szybko przebrała się w ciuchy i udała się do kuchni aby przyrządzić jakieś szybkie śniadanie. Zrobiła tradycyjnie płatki z mlekiem bo je najszybciej się robiło.
Po skończeniu śniadania, odłożyła miskę do zlewu i ruszyła do swojego pokoju aby wziąść torebkę i telefon.
Założyła swoje czarne trampki, kurtkę oraz wyszła z domu nie zważając na to, że Danielle już jest w domu.

Zamknęła drzwi i szybko zeszła po schodach. Wychodząc z bloku i idąc do samochodu zajrzała w telefon i zobaczyła, że ma wiadomość od Danielle.

Danielle: Jsne, ogrne ten transpscort.

Kate czytając tą wiadomość, domyśliła się, że Dan nieźle się wczoraj bawiła skoro robiła takie literówki. Spojrzała jeszcze na ekran telefonu widząc, że nie ma tam żadnej odpowiedzi Sebastiana na jej wiadomość.

Zignorowała to, wkładając telefon do kieszeni spodni. Otworzyła pilotem swoje auto, wsiadła do niego i ruszła do pracy.

                                                                                       ***

-Oho, a Tobie co się stało, że masz plasterek na tej buźce?- zapytał Peter.

-Uroki chodzenia do klubu z Dan, długa historia...-westchnęła.

Poszła do szatni, zostawiając tam kurtkę i torebkę. Założyła swój fartuszek firmowy. Był on czarny i miał małe białe logo filiżanki. Ostatnio szef sprezentował im firmowe czapki z daszkiem. Kate nie chciała jej nosić, ale musiała. Wzięła swoj mały notesik z długopisem do ręki i szybkim krokiem podeszła do lady aby obsługiwać klientów.

Gdy klientów nie było, Kat zawsze wyjmowała książkę i czytała. Do kawiarnii, a szczególnie z rana mało osób przychodziło co było dobre dla pracowników bo mogli rozbudzić się z rana.

W kawiarnii rozbrzmiał dzwoneczek. Gdy klienci wchodzili do kawiarenki, zawsze dzwonił mały dzwoneczek powieszony przy drzwiach.

W drzwiach Kat ujrzała nikogo innego jak Sebastiana. Nie wiedział, że ona tu pracuje.

Rozejrzała się i zobaczyła, że w kawiarnii jest tylko ona, Peter który poszedł na zaplecze i Sebastian. Zacisnęła usta w wąską linie i złapała się za czapkę z daszkiem aby się zakryć. Czuła zażenowanie, gdy chodziła w tej czapce.

Peter nie wychodził z zaplecza przez co Kate była zmuszona przyjąć zamówienie od Sebastiana.

Sebastian podszedł do lady i był zaskoczony, że ujrzał tam Kat. Usiadł na krzesełku i założył ręce o blat.

-Co podać? - zapytała dziewczyna, udając, że wcale go nie zna.

-Kawę.- powiedział uśmiechając się do niej. Przyglądał się jej a Kate czuła zażenowanie przez jej firmowy strój.

-Jaką?- zapytała, kładąc ręce na biodra.

-Taką jak zawsze.-powiedział patrząc uwaznie na jej reakcję.

-No tak, już się robi. Na wynos czy na miejscu?-

-Na wynos- odpowiedział jej.

Kate przyrządzała kawę. Wiedziała, że Sebastian uwielbia czarną kawę, z odrobiną mleka i łyżeczką cukru. Zawsze taką pił z rana.

Nie potrafiła się skupić bo czuła jego wzrok na sobie. Ręcę jej się plątały, ale w końcu udało zrobić się jej kawę taką jaką chciał Sebastian.

-Proszę bardzo. - podała mu kawę.

-Dziękuję.

Brunetka uśmiechnęła się tak jak do każdego klienta i chciała iść złożyć zamówienia bo w ten czas akurat pare osób przybyło do kawiarnii.

-Kat..- zatrzymał ją aktor

-Tak?

-Odczytałem twoją wiadomość. Pisałaś, że czujesz się dłużna.

-Tak, to prawda- powiedziała brunetka obawiając się, co zaraz powie Sebastian.

-Pomyślałem, że w ramach rekompensaty... może wyskoczylibyśmy na jakiś spacer?- zapytał, ciekawy jej reakcji.

-Um.. - zastanawiała się brunetka.

-Jeśli tak mogę się odwdzięczyć to okej. - powiedziała pokręcając głową.

-Super, masz czas dzisiaj?

-Wydaje mi się, że tak. - nie chciała powiedzieć tego, że dzisiaj ma czas.

-Napiszę Ci w SMS o której podjadę po ciebie.

-Jasne.-powiedziała, chcąc odejść ale zatrzymały ją słowa Sebastiana.

-Pamiętałaś, że zawsze podpisywaliśmy się pierwszymi literkami swoich imion.

Brunetka nic nie powiedziała. Nie odwróciła się do niego. Jej kąciki ust lekko uniosły się ku górze.

„I will always love you, S" Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz