9.

2.1K 100 2
                                    

Jej spokojny sen, zakłóciło głośnie walenie do drzwi. Zwlokła się ociągliwie z łóżka i podeszła do źródła hałasu. Otworzyła drewniane wrota i zgromiła wzrokiem przybysza.

-Wstawaj śpiąca królewno, za chwile śniadanie!-krzyknął Corey, ubrany w strój do Quidditcha.

-Nie nawidzę cię...-jęknęła i zamknęła mu drzwi przed nosem.

-Poczekam tutaj na ciebie, ale rusz się!-wrzasnął i oparł się plecami o ścianę.

Maeve włożyła na siebie jeansy, dopasowany golf, długi kardigan i glany, obowiązkowo wszystko czarne. Przemyła twarz zimną wodą i zaklęciem nałożyła delikatny makijaż, a swoje długie, jasno-brązowe, proste włosy, spięła w luźnego koka. Włożyła do kieszeni swetra koperty i wyszła z sypialni.

-Jak ty to robisz?! Minęło dziesięć minut, a ty wyglądasz jak tysiąc galeonów!-Spytał przejętym głosem Taylor, gdy ta stanęła w progu drzwi.

-Magia przyjacielu, a teraz chodźmy na to śniadanie.-przewróciła oczami, a on obejmując ją ramieniem, zaczął kierować się w stronę wyjścia.

Weszli do wielkiej sali, i usiedli na swoim stałym miejscu. Na śniadaniu nie działo się nic ciekawego, poza tym że ktoś cały czas podchodził do nich i życzył zwycięstwa.

-Czy to nie jest dziwne, że robią wam mecz, kiedy rok szkolny zaczął się tydzień temu?-zagadnęła.

-Właściwie, to nie.-wzruszył ramionami.-Ten mecz ma sprawdzić, czy nie wypadliśmy z formy.

-Rozumiem. O której gracie?-spojrzała na bruneta, który właśnie opychał się sałatką.

-Za godzinę, pogoda nam dziś dopisała. Będziesz na meczu?-spytał, doskonale znając odpowiedź.

-Mówiłam ci to już tysiąc razy, nie kręcą mnie takie zabawy.-uśmiechnęła się i poczochrała jego krótkie włosy.

-No dobra, ale kiedyś musisz przyjść.-wystawił do niej palec.

-Przyjdę, przyjdę.-popatrzyła w stronę stołu nauczycielskiego i zauważyła, że Snape już dawno wyszedł z posiłku.-A teraz pozwól, że wrócę do siebie. Powodzenia.

-Dzięki.-Uśmiechnął się do niej i odwrócił do znajomych z drużyny.

Szła spokojnie przez puste korytarze zamku, delektując się ciszą. Droga minęła jej bardzo szybko, za szybko, więc już po chwili pukała do drzwi gabinetu Snape'a.

-Wejść.-Kiedy tylko usłyszała jego chłodny głos, weszła do pomieszczenia. Severus stał przy otwartych drzwiach, prowadzących do jego komnat.

-Dzień dobry.-Minęła go i po przejściu krótkiego korytarza, zatrzymała się w jego salonie. Snape otworzył kolejne drzwi i weszli razem do pracowni.

-Rób swoje i postaraj się nic nie wysadzić.-mruknął jedwabiście i sam zabrał się za ważenie eliksirów.

Maeve wyjęła z kieszeni koperty, po czym przywołała do siebie kociołek z gotowym eliksirem. Zrzuciła z siebie długi kardigan i powiesiła go na czarnym fotelu. Wyjęła swoją różdżkę na blat, zabierając się za otwieranie pierwszej koperty. Wrzuciła naszyjnik z dziwnym amuletem do niebieskawej cieczy, by później wyjąć go i położyć na marmurowej powierzchni. Dotknęła wisiorka czubkiem ciemnej, gładkiej różdżki, szepcząc nad nią skomplikowane inkantacje. Przedmiot zabłysnął delikatnym, błękitnym światłem i wrócił do poprzedniego stanu. Maeve wzięła go i włożyła z powrotem do koperty. Snape przyglądał się jej pracy z podziwem, choć nigdy nie przyznałby tego na głos. Skupiała się na swojej pracy tak bardzo, że nie istniał dla niej otaczający ją świat. Jej ruchy były perfekcyjne i przemyślane, ani razu się nie zawahała. Zaczął zastanawiać się nad tym, gdzie nabyła takie umiejętności. Choć bardzo nie chciał tego robić, ciekawość wzięła górę i w końcu zapytał:

||Snake's Mouth|| SSxOCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz