39.

1.7K 88 7
                                    

Kiedy znaleźli się w pracowni, wrzucali do toreb najpotrzebniejsze eliksiry. Co chwila wpadali na siebie w amoku, obijając się o meble. Gdy zabrali mikstury, wbiegli do salonu, by przedostać się z powrotem do Nory. Severus podał Maeve swoją torbę i zabrał z szafki inną. Dziewczyna posłała mu niezrozumiałe spojrzenie, czekając na wyjaśnienie. On nic nie powiedział i wszedł do kominka.

-A ty dokąd?!-spytała zdziwiona, ściskając w dłoniach dwie zaczarowane torby. Dotarło też do niej, że właśnie zwróciła się do nauczyciela na „ty", choć w tej sytuacji nie miało to żadnego znaczenia.

-Spotkamy się na polu bitwy, będę po drugiej stronie.-powiedział szybko, obserwując jej twarz.

-Przecież nikt cię nie rozpozna, nasi mogą pomyśleć, że walczą ze zwykłym śmierciożercą!-krzyknęła niespokojnie, łącząc ze sobą fakty. Zaryzykował tak wiele, ujawniając swoją pozycję szpiega, by uratować kilkanaście żyć. Severus nie był tak zimny jak wszystkim się wydawał.

-Spokojnie, nie dam się tak łatwo zabić.-uśmiechnął się kącikiem ust i przekroczył próg kominka.-Uważaj na siebie, Grindelwald.-powiedział patrząc na nią intensywnie, po czym zniknął w płomieniach.

Przez chwilę zabierała swoje myśli, starając się uspokoić. W dawnych latach brała udział w wielu bitwach, ale minęło już wiele czasu. Bała się o swoich bliskich, co było najbardziej naturalną rzeczą. Pomimo tego, że potrafiła być bezwzględna, jej delikatna część duszy dawała się we znaki. Odetchnęła głęboko i korzystając z przywilejów krwi płynącej w jej żyłach, deportowała się z zamku do Nory.

W pomieszczeniu wszyscy dyskutowali na temat nadchodzącej walki. Dumbledore podzielił ich w pary, by mogli strzec każdego dom. Członkowie Zakonu byli szaleńczo pobudzeni myślą o nadchodzącej walce. Dziewczyna rozdała im najpotrzebniejsze eliksiry i stanęła obok dziadka, by przedstawić im opracowany przez nią plan działania.

-Na każdą parę przypada jeden dom, co za tym idzie, jedna rodzina. Któreś z was będzie musiało szybko przetransportować ich do Nory, gdzie zajmie się nimi pani Molly. Będą w wielkim szoku i nie łatwo będzie ich przekonać. Są to głównie ważne organy naszego świata, najbardziej narażeni na ataki. O nich pomyślimy później. Śmierciożercy wpadną w szał, a furię przeleją na was. To nie będzie łatwa misja, więc niech każdy podejdzie do tego poważnie.-Zmierzyła wszystkich wzrokiem, obserwując ich reakcje. Dziadek patrzył na nią z dumą i troską, a reszta z niesamowitym uznaniem.-Nie mamy wiele czasu, wiecie co robić.

-Niech każdy wybierze jeden dom i rusza od razu. Powodzenia.-Oznajmiła Albus i zwrócił się do wnuczki.-Maeve, nie mogę się tam pokazać. Ty jednak, musisz dać sobie radę sama. Wierzę w to, że wszystko się uda. Zawdzięczamy ci bardzo wiele. Może to nie odpowiedni czas, ale chciałbym cię przeprosić za swoje zachowanie.

-Dziadku, każdy popełnia błędy.-uśmiechnęła się do niego i objęła czule. Była szczęśliwa, że wreszcie się opamiętał.-Severus zdradził Zakonniką swoją rolę, wiesz że to niebezpieczne.

-Wiem, na szczęście mamy coś takiego jak magia.-uśmiechnął się tajemniczo, co oznaczało tylko jedno: „dla większego dobra".-Nie wiedzą skąd dokładnie mają adresy.

-Nie wiem co o tym myśleć...-westchnęła smutno, ale już po chwili przypomniała sobie o misji.-Spotkamy się później. Żegnaj.

-Powodzenia, Maevelyn.-powiedział spokojnie, wiedząc, że znów ją zawiódł.

Dziewczyna sprawdziła adres i szybko deportowała się pod dom rodziny Callen. Wbiegła do ich ogrodu i niecierpliwie zapukała w drzwi. Kiedy odpowiedziała jej cisza, zrobiła to ponownie. W końcu usłyszała narzekanie mężczyzny, który schodził po schodach.

||Snake's Mouth|| SSxOCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz