Zaczęłam od najłatwiejszego. Uodpornienia na ból fizyczny. Trwało to dłużej niż przypuszczałam. Na pierwszy ogień poszła lodowata woda. Codziennie na kilka godzin leżałam w wodzie żywcem wziętej z Antarktydy. Codziennie czułam jakby zamarznięte ostrza wody rozcinały mi skórę wyciągając kości na wierzch.
Po wodzie lodowatej przyzwyczaiłam się do gorącej. W pewnym momencie myślałam, że nastąpi mój koniec co tylko ułatwiłoby sprawę. Jednak życie nie jest tak piękne.
Z sennością walczyło się najłatwiej. Kilka kaw, odpowiednie światło i dobra kondycja dzięki co nocnemu spędzania czasu, w którym powinnam spać, na telefonie - urządzeniu zagłady, zbawienia i naszych problemów.
Przechodziłam, w mniej więcej równomiernym tempie, z etapu na etap, aż w końcu przestałam czuć cokolwiek. Ignorowałam z coraz mniejszą satysfakcją. Najgłębsze rozcięcia, najgorsze złamania czy uderzenia nie przyciągały mojej uwagi.
W ten sposób wyzbyłam się bólu fizycznego. To był mój wyznacznik, kiedy on znikną pojawiły się nowe możliwości. Jednak, ponieważ jestem osobą ambitną, zdecydowałam doprowadzić mój mały eksperyment do końca. Pozbawić się bólu psychicznego.
Zaczęłam od razu. Wszystkie kontakty zerwane. Wycofałam się z social mediów i innych toksycznych lub niekoniecznie ludzi. Sama ze sobą. Pierwsze spotkanie z prawdziwą mną. Takie proste, ale ciężkie do zdobycia. Moja samotność nie trwała długo. Pojawiła się ta jedna osoba. Jedna jedyna osoba, która dała mi promień nadziei. Obiecała, że zostanie ze mną do końca. Kłamała. Mówiła, że postawi się za mną i nie odpuści. Próbowała odciągnąć mnie od moich kreatywnych pomysłów. Prawie jej się udało. Gdyby nie to, że poznała kogoś nowego, lepszego. Zostawiła mnie. Mimo, że obiecała. Mimo, że dała mi nadzieję i odciągała od zguby. Była pierwszą osobą, o której myślałam gdy się budziłam.
~..będzie ze mnie dumna, że przeżyłam do dzisiejszego dnia. Przecież tak bardzo się starała bym nie upadła.~
To mnie zniszczyło. To było przełomem. Olśnieniem. Dzięki temu stałam się nieczuła na ból psychiczny. Stracona wiara, zaufanie, chęć i zagubienie.
Teraz na ulicy towarzyszy mi twarz zimnej suki, którą się stałam. Bez uczuć. Bez progu bólu. Pusta a jednak pełna. Jasna, ale z ciemną stroną. Nie gotowa na przyszłość, ale z przeszłością.

CZYTASZ
jak zostałam zimną suką?
Short StoryHistoria o mnie. Lub nie. O wielu osobach. Może twojej sąsiadce? Może siostrze? Może o tobie?