Rozdział 28

357 13 0
                                    


W końcu i ona usnęła. Gdy się obudziła, leżała w łóżku i stał nad nią niezadowolony Lucius.

- Długo już nie śpisz?

- Trochę.

- Dziękuję, że mnie przeniosłeś...

- Ellie.

- Tak?

- Od kiedy to się dzieje?

- Hm? - udawała, że nie rozumie.

- Widziałem ślady na twoich plecach. Od kiedy.

- Lucius... Daniel ci powiedział?

- Nie. Odpowiedz.

- Nie... poleżmy chwilę razem. Proszę... poudawajmy, że cały świat nie istnieje... jeszcze chwilę... potem wszystko ci powiem...


Położył się obok niej i przytulił delikatnie. Leżeli tak aż do kolacji. Czuła się bezpiecznie. Wiedziała jednak, że z nadejściem wieczoru, musi wracać... Opowiedziała mu wszystko. Obiecała. Szukała też ucieczki od ojca.

- Możesz zostać tutaj.

- Jak to będzie wyglądało? Co powiemy mojemu ojcu?

- Zostajesz na moje zaproszenie i tyle. Nic więcej nie musimy mówić. Ja nie muszę nic więcej mówić.

- Nie wiem... kiedyś będę musiała wrócić i co wtedy?...


Daniel wpadł bez pukania do jego komnaty. Miał niezadowoloną minę.

- Richard. Przyjechał po Ellie. Jest na dole.

- Zaraz zejdziemy.


Pomógł jej się ubrać. Poprawiła włosy. Zapięła delikatnie jego koszulę, uważając na bandaż. Ubrał rękawiczki i ucałował ją w czoło. Zeszli razem na dół. Richard wyglądał na zirytowanego. Nawet nie zdjął płaszcza. Lucius uśmiechnął się na powitanie i podał mu dłoń. Widział po oczach teścia, że trucizna działa. Truł go od półtora roku. Powoli, żeby nikt nigdy nie zauważył. Lekarze nie potrafili mu pomóc, dawali mu tylko środki przeciwbólowe. Zaczynał się zastanawiać, czy połączenie tych dwóch rzeczy nie sprawia, że Richard zaczyna cierpieć na pewne zaburzenia i dlatego pobił Ellie. Ale to były tylko daleko idące domysły. Wiedział, że na Emilię nigdy nie podnosił ręki. Raz, gdy pojechała się na niego poskarżyć i oczekiwała, że ojciec coś zrobi. Tak - nigdy. Służby również nigdy nie bił.

- Richard! Witaj. Akurat zaraz podadzą nam kolację. Może zostaniesz?

- Wybacz, Luciusie. Przyjechałem tylko po Ellie. Nie chcemy już nadużywać twojej gościnności. Prawda, Ellie? - spojrzał na córkę ostro.


Zatrzęsła się ze strachu delikatnie.

- Wybacz lordzie - ukłoniła się. - Danielu... dziękuję za dzisiaj.


Daniel nie mógł się powstrzymać i przytulił ją.

- Przyjadę cię odwiedzić w jakiś dzień, dobrze? Jeśli oczywiście Richard nie ma nic przeciwko...

- Jeszcze się umówimy - Hedera uśmiechnął się do Daniela.


Ubrała pelerynę i wyszła za ojcem. Obejrzała się przez ramię na Luciusa i Daniela.

Złodziejka i LordOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz