Początki, część 2

204 14 0
                                    



Blondyn spojrzał na nią zamyślając się.

-Ja wiem, że ty go mimo wszystko kochasz - powiedziała brunetka.


Boruto spojrzał na nią osłupiały.

 

Blondyn siedział już tak z pół godziny. Był przerażony jej krótkimi, lecz trafnymi słowami.

-Co ty gadasz za głupoty?! - zapytał zszokowany, po upływie 30 minut.

-Stwierdzam fakty. Widzę co masz w sobie i co cię gryzie. Widzę, że kochasz Naruto całym sercem, ale wciąż temu zaprzeczasz - powiedziała i spojrzała na niego, zobaczyć jego reakcję. Patrzył z ogromnym zdziwieniem wyraźnym tak, że łatwo było to dostrzec. - Ja wiem czemu, rozumiem cię w stu procentach. Może ci się wydaje, że olewa ciebie, Twoją siostrę i mamę, ale tak nie jest. Zamień się na jeden dzień z ojcem i zobacz jak musi ciężko pracować. Narzekasz, że Hokage nie powinien mieć rodziny. Gdyby Naruto był Hokage jakieś dziesięć-dwanaście lat temu to nie miałby teraz tyle roboty. Wioska kiedyś była dwa razy mniejsza, a co za tym idzie, mniej obowiązków. Spytaj się Kakashiego jak mu było jako Hokage. Nie był tak zmęczony jak Naruto. Nie wiem czy wiesz, ale Twój ojciec często nie sypia po kilka dni i nawet wylądował w szpitalu kilka razy. Nie bierze wolnego, chce żebyście się czuli jak najbardziej bezpiecznie. Widzę, że lekceważysz poświęcenie ojca. I uwaga, teraz to jest Twój problem. Wiem, że ci ciężko, że nie masz ojca na co dzień, nie masz jak z nim pogadać relacją ojciec-syn, z kim pójść poćwiczyć jakieś Jutsu. Jednak i tak masz lepiej niż sam Naruto. Przez 16 lat nie znał swoich rodziców i nie wiedział kim byli. Nie miał NICZYJEGO wsparcia, w przeciwieństwie do ciebie. Mama i siostra cię codziennie wspierają. Naruto musiał na wszystko sam zapracować. Jak miał 12 lat to pierwsza osoba w życiu go zaakceptowała. Tą osobą był Iruka-sensei. No cóż, ja ci więcej nie opowiem o jego dzieciństwie, bo to nie moje, spytaj się ojca o jego dzieciństwo. I przestań się wreszcie na niego dąsać - zakończyła swoją długa przemowę.

 Nikt nie zauważył, że Sarada stała kilka metrów dalej i się temu przysłuchiwała. Była przerażona tym, że ojciec jej przyjaciela miał tak ciężkie dzieciństwo. Ona sama zaczęła już rozumieć czemu Hokage jest taki zapracowany. 
 
-Twój ojciec mimo, iż był zawsze wytykany palcami przez mieszkańców Konohy, zawsze chciał chronić swoją wioskę. Robi to po dzień dzisiejszy.

Boruto patrzył na brunetkę. Nie spodziewał się, że jego ojciec miał tak ciężkie dzieciństwo. Jednak znowu przyjął na siebie maskę obojętności.

-Nie obchodzi mnie co robi mój głupi staruszek, powinien i tak mieć czas na spędzenie go Himawari. Ja sobie bez niego dam radę, ale moja siostra go potrzebuje, tego idioty...

Brązowo-włosa chwilę myślała po czym odrzekła:

-Dlaczego sądzisz, że jest głupi? Nic a nic o nim nie wiesz.

-Głupi jest ten, kto olewa swoją rodzinę. A teraz wybacz, musimy iść do klasy.

-Ok, niech będzie - westchnęła trzynastolatka.

Oboje wstali z ławki, a dziewczyna stanęła naprzeciw blondyna. 
Spojrzała mu głęboko w oczy. 

-I tak go kochasz - powiedziała po czym go mocno przytuliła.



-------------------------

Cześć kochani! :3
Przepraszam, że rozdział taki krótki, ale no nie mam za dużo czasu. 
Powinnam coś jeszcze wieczorem wrzucić, ale nie wiem czy mi się uda, bo ja piszę kiedy mam pomysł i wenę.

Ściskam i buziaczki przesyłam!!!  <3

Dziewczyna KawakiegoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz