Początki, część 4

185 15 26
                                    

Od razu z góry przepraszam, że nie dodałam 14 kwietnia, ale od tamtej pory mam w ch*j mam dużo do roboty, dwa sprawdziany będę mieć i muszę się uczyć bo totalnie nic nie umiem, mam nadzieję, że wybaczycie ten brak tej części. A i jeszcze jedno, proszę was, żebyście pisali mi komentarze, bo to będzie dodawało mi motywacji, a gwiazdka też nie zaszkodzi w motywowaniu leniwej mnie. Wręcz pomoże mi dodać rozdziały wcześniej.
Z góry dziękuję za każdą gwiazdkę i komentarz <3

---------------------------------

Zaczęły się lekcje.

Mijały one normalnie, tak jak w szkole. 

-Jeszcze tylko matma i przerwa obiadowa - rozmarzył się Boruto - ostre rzeczy są najlepsze - dodał.

-Boruto, przerwy jeszcze nie ma, więc łaskawie zamilknij i skup się na rozwiązywaniu równań - mruknął Shino.

-Tak, tak, dobrze - odrzekł niechętnie Boruto.

Nowa w tej klasie Brunetka rozwiązywała z łatwością zadania, bo już je robiła kiedyś, za czasów młodości Naruto. Dodatkowo zabawne jest to, że niektóre były te same. 

-Sensei? - zapytała trzynastolatka - mogę dostać jeszcze jakieś zadania? Te są dość proste.

-O - zdziwił się Shino - jesteś całkiem szybką uczennicą. Dobrze, zrób kilka zadań z kaktusem. (nie wiem jak u was, ale u mnie to te trudne to kaktus XD dop. Aut.)

Reszta lekcji minęła dość  spokojnie pomijając pomruki znudzenia Boruto oraz niecierpliwe fuknięcia Sarady i nowo Przybyłej.

  Gdy nareszcie nadeszła przerwa (upragniona wręcz przez Boruto), tytułowy bohater 3 serii Naruto wybiegł z klasy z prędkością świata byle by kupić swoje ulubione coś tam (nie wiem co on tam kocha jeść, zapomniałam XD).
Kiedy Buritto kupił swoje ulubione jedzonko, wrócił do sali lekcyjnej i spytał się randomowych typów siedzących w klasie czy chcą wspólne szamanko. Oni zaś, wybiegli jakby przerażeni. Denki i blondyn byli sami w klasie i nagle rozległ się tajemniczy głos:

-Teraz ja tu jestem i to jest moja sala, zjeżdżaj stąd. 

Boruto przekręcał głowę, by ujrzeć mówiącego. Bezskutecznie.
Po chwili rozglądania się za tajemniczym, a zarazem nieprzyjaznym głosem, dwunastolatek ujrzał wysokiego chłopaka starszego kilka lat, siedzącego w kącie.

-O! - przywitał się Boruto - A więc jesteś naszym Sempaiem? 

-Idzicie stąd. Nikt was tu nie prosił, słabeusze. Nie zasługujecie by się stać Ninja.

-Huh? - zdziwił się syn Naruto - O co ci chodzi? Guza szukasz?

-W dawnych czasach siła była wszystkim, teraz nic nie znaczy - Iwabe wyskoczył ze swojej ławki - nie znaczycie nic. Nigdy żaden z was nie zostanie Ninja.

(Ogólnie, to zaczęły się dziać rzeczy z odcinka 2, więc nie ma sensu wam tego wszystkiego przepisywać, tylko po prostu polecam obejrzeć ten odc. Mnie będzie męczyło przepisywanie każdego dialogu 1:1, więc wybaczcie. Dop. Aut. )

-Oj Borucio, Borucio, ciekawe co w tej sytuacji zrobisz. Pójdziesz się bić, czy rozwiążesz to pokojowo? - zamyślała się nowa uczennica Akademii.

-Chwila, co?! Jak ty go nazwałaś? - zapytała Sarada patrząc na nią okrągłymi oczami ze zdziwienia.

-Boruto-chan, a co? Nie można? - zaśmiała się w odpowiedzi trzynastolatka.

-Można, jeju, po co się pytam, przecież mnie to nie obchodzi - mruknęła Sarada. 

  
    Boruto i Iwabe znaleźli się w sali gdzie uczniowie Akademii Ninja mogli staczać walki. 
Stali naprzeciw siebie i krzyczeli na zmianę. 
Blondyn i "Sempai" klasy niebieskookiego rozpoczęli walkę. Turkusowooka przyglądała się temu troszkę ze strachem, ale wiedziała, że syn Siódmego sobie poradzi. 

Jak na syna Naruto i wnuka Minato przystało 

Kątem oka, brunetka spoglądnęła na stojącą obok Saradę. Widziała w jej oczach niepewność spowodowaną troską o Boruto. Zaciśnięte pięści trzęsły się w strachu. 

-A myślałam, że cię ta walka nie interesuje - powiedziała ChouChou zajadając się chipsami.

-Bo nie interesuje - warknęła Sarada, udając, że ma wywalone.

-Aaaa - jęknęła przewodnicząca - I co mamy zrobić z Senseiem i lekcjami? - spytała przestraszona.

-Nic - odrzekła ChouChou - Zwalimy na nich i już.

Sumire przystanęła na to trochę niechętnie. 

  Walka Boruto i Iwabe dalej zawzięcie trwała. Boruto leżał powalony, ale w końcu zebrał w sobie siłę i pokonał Iwabe.
Było widać, że Sarada była szczęśliwa, że jej "przyjacielowi" się udało. (Mhm, przyjaciel, bo uwierzę. ( ͡° ͜ʖ ͡°) XD dop. aut.)

-I zapamiętaj sobie - krzyknął Boruto zadając kopniaka w twarz sempaiowi o imieniu Iwabe - Że nie wybijam się na sławie ojca - wykrzyczał na całą sale, a "Starszak" leżał poturbowany na ziemi.

Brawo Borucio, wiedziałam, że Ci się uda. A co do Sarady to ja już dopilnuje, żebyście byli razem... Kocha cię i już. Zaprzecza, ale mi wystarczy, że ja znam prawdę. A! No i Kayoko. A właśnie, gdzie ona się podziewa....

-------------------------------------

Mam nadzieję, że mi wybaczycie nieobecność, ale ja się momentami na prawdę źle się czułam no i też nie miałam za bardzo weny. Wybaczcie proszę.
Co do Kayoko, to jest to ocka mojej Bff i postanowiłam, że zagości w tym fanfiku. Co do postaci... Chcielibyście, żebym poświęciła chwilkę na wygląd postaci i ich uosobienie?
Jeśli tak - piszcze w komach!
Dzięki za wsparcie, następnego! 😘💖

Dziewczyna KawakiegoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz