Drzwi otworzyły się wydając z siebie charakterystyczne skrzypnięcie. Już od samego progu pod naszymi nogami walały się kartki. Przeklnąłem pod nosem mając już szczerze dosyć wszelakich cyfr, liter czy innych pierdół. Moja psychika wymaga zregenerowania, zresztą nie tylko ona, całe moje ciało odmawia posłuszeństwa. Ale jak wiadomo tutaj raczej nie odpocznę.-Kartki...pełno kartek. - Jęknąłem rozpaczliwie. Cała podłoga była zawalona ogromną ilością papieru, nie było chociażby skrawka wolnej podłogi.
-Co my mamy z tego confetti zrobić? - Westchnął Liam krążąc wzrokiem po całej podłodze.
-Wsadzę ci je w dupę jak się nie zamkniesz. - Prychnąłem wkładając ręce do kieszeni bluzy. Od razu wyczułem pod palcami paczkę papierosów, a moja chcę zapalenia jednego z nich po raz kolejny tego dnia wzrosła.
-Miałeś nie być sarkastyczny! - Oburzył się, jednak uśmiech na jego twarzy sugerował zupełnie co innego.
-A Ty miałeś przestać być kretynem. - Wywróciłem oczami.
-Nic takiego nie mówiłem. - Fuknął.
-Po prostu zamknij tą swoją jadaczkę i szukaj dyktafonu . -Trzepnąłem go ręką w tył głowy. Obstawiałem, że skoro nie ma tutaj nic innego oprócz kartek to urządzenie musi być gdzieś wśród nich, więc natychmiast zabrałem się do roboty.
Aby ułatwić sobie całe zadanie klęknąłem na podłodze przerzucając kartki z jednej strpny na drugą.Po niecałych dziesięciu minutach odnalazłem dyktafon i odpaliłem go błagając w duszy, aby podpowiedź nam w jakiś sposób pomogła.
„Rozwiązanie jest o wiele prostsze niż wam się wydaje."
Jeśli mam być szczery to nic, ale to zupełnie nic mi to nie dało. Podałem urządzenie Liam'owi by schował je do kieszeni, bo moje były już zajęte pozostałymi. Wciąż nie rozumiem po co mamy to dziadoctwo zbierać. Jeszcze trochę, a będę musiał wsadzić telefon we własne majtki.
-Co on ma na myśli?
-Nie mam pojęcia. - Wzruszyłem ramionami. Chwyciłem jedną z kartek do ręki, a następne popatrzyłem na resztę. Każda z nich miała inny wyraz lub cyfrę. Jedynym sensownym pomysłem jaki przyszedł mi do głowy było posegregowanie ich. Chociaż gdzieś z tyłu głowy miałem świadomość, że to wcale nie o to chodzi, bo było ich zwyczajnie za dużo. - Może spróbujmy je jakoś pogrupować, ale nie jestem pewny czy to o to chodzi.
-Jeśli nie spróbujemy to nigdy się nie dowiemy. - Odparł, a ja przyznałem mu rację.
Odgarnąłem jeden kąt z nadmiaru kartek i wspólnie zaczęliśmy dzielić wszystko na dwie grupy. Nie trwało to długo, ponieważ kupki bardzo szybko zyskały na wysokości i zaczęły się przewracać. Postanowiłem wziąć sprawy w swoje ręce i spróbować jakoś sensownie je dopasować.
-Grupuj to dalej, a ja zacznę to jakoś układać. - Oznajmiłem, na co chłopak pokiwał głową. Zgarnąłem kilkanaście kartek z jednej grupy i rozłożyłem je obok siebie na podłodze. W tym samym czasie układając sobie w głowie jakiekolwiek zdania z podanymi wyrazami.
Przesuwałem się coraz bliżej przeciwnej ściany tworząc za sobą stos z papieru. Potrzebowałem więcej wolnej przestrzeni.Po pewnym czasie zacząłem odczuwać skutki zbyt intensywnego myślenia, lecz zignorowałem je. Dopiero kiedy obraz stał się niewyraźny odłożyłem wszystko na bok. Złapałem kilka głębokich oddechów i usiadłem pod ścianą przymykając oczy. Byłem wyczerpany, lecz zamiast myśleć o śnie, do mojej głowy napływały znowu te same myśli.
-Tommo? Co jest? - Liam natychmiast dostrzegł, że coś nie gra i w sekundę znalazł się obok mnie.
-Nic, zupełnie nic. - Westchnąłem, czując jak moje ciało zostaje opanowanie przez wszystkie emocje na raz. - Powinienem być teraz w zupełnie innym miejscu,
a nie siedzieć tutaj z Tobą !
CZYTASZ
On your own responsibility//Larry Stylinson
FanfictionLouis namówiony przez Liam'a godzi się jechać z nim na imprezę w ciemno. Nie spodziewał się, że zwykły z pozoru wyjazd może przeobrazić się w grę pełną zagadek i niebezpieczeństw.