4. Zemsta

56 4 1
                                    


Po kolacji miałam zamiar udać się do biblioteki, aby wypożyczyć kilka podręczników i zasiąść w spokoju do zadanych prac. Co jak co, ale każdy Krukon najchętniej uczy się w pokoju wspólnym. Tak właściwie, nikt nie wie jak to się dzieje, ale wiedza wpływa w nas tam zupełnie - o ironio - jakby za dotknięciem różdżki. Oto cała tajemnica Raveclaw, to nie oznacza oczywiście, że spoczywamy na laurach - uczymy się, ale po prostu idzie nam to łatwiej.

Rozmyślałam nad składnikami eliksirów mieszając bezwiednie widelcem w kolacji. Nie mogłam się skupić, ponieważ co chwilę wyłapywałam na sobie wzrok Wooda. Spojrzałam na niego przez dłuższą chwilę. Siedział tuż na przeciwko mnie i jadł to samo co ja.

Okay albo ja mam paranoję albo to dość dziwne.

Bezwiednie wyłapywałam każdy szczegół jego ciała. Lekki zarys mieśni, rozwichrzone brązowe włosy, ten uśmiech, oh.. Ten uśmiech, motyle zatańczyły w moim brzuchu.

Zamarłam, kiedy zorientowałam się, że ten uśmiech jest posyłany... mnie... Wychwyciłam spojrzenie jego kasztanowych oczu, patrzyły jakby... Z uczuciem? Nieee, to musiało mi się wydawać. On nie może się we mnie zakochać albo choćby zauroczyć. To zniszczy całą moją harmonię.

Zirytowana wstałam w połowie jedzenia i niezważając na powoływanie moich przyjaciół i zdziwione twarze reszty uczniów ruszyłam do biblioteki. Rozpoznałam jego piekący wzrok na moich plecach - przestań, na brodę Merlina, przestań się mną interesować!

Stanowczą większością mojego życia kierowałam tak, by nie mieć żadnej styczności z miłością. Nie ważne czy była kierowana do mnie, czy to ja miałam ją kierować. Nie i tyle. Mam co do życia o wiele poważniejsze plany i nie pozwolę zamydlić sobie oczu uczuciem. Nie tyczyło się to oczywiście mojej relacji z paczką, nie przeszkadzało mi także jeśli inni wokół wyznawali swoje uczucia. Cieszyłam się ich szczęściem, chociażby Leah i Will, są piękną parą i cieszę się ich szczęściem.

Zamiast skupiać się na swojej lekturze - tym razem w moje ręce wpadł tom Newt'a Scamander'a "Magiczne Zwierzęta i Jak Je Znaleźć"- pozwalałam swoim myślą krążyć po głowie. To jednak nie był dobry pomysł.

Rozejrzałam się po bibliotece wspominając, a raczej próbując nie wspominać, ostatniego spotkania z Oliverem. Naprawdę czułam się przy nim świetnie, jak jeszcze nigdy przy nikim. Czułam się wolna, swobodna, tak bardzo sobą. Nie zamartwiałam się na przyszłość, a mój mózg przyjemnie zmniejszał obroty.
Kiedyś, oprócz niego, miałam jeszcze jedną taką osobę. W jej towarzystwie byłam jak wolny duch, swobodna, pełna energii i nie musząca martwić się niczym. Nie sposób opisać tego uczucia, rozmarzyłam się wspominając je.

I nagle, raptownie wróciłam na ziemię. Tamtej osoby już tu nie ma. Ta osoba odeszła zostawiając za sobą spustoszenie, sprawiając mi tyle bólu, ale pokazała mi tym jedno - nie mogę sobie pozwolić na tak bliską relacje z nikim innym. Nigdy.

Skoro ta osoba odeszła, odejdzie i on. Dlatego nie mam zamiaru się do niego już nigdy więcej zbliżać. Nie pozwolę mu namieszać w swojej głowie.

Potrzasnęłam głową chcąc wyrzucić z niej te myśli i znów zawisłam nad książką. Nie dane było mi dokończyć pierwszego zdania, kiedy nad nią pojawił się cień.

Leah usiadła na przeciw mnie z zatroskanym wyrazem twarzy.

- Powiesz mi słoneczko co się dzieje? - spytała - nigdy nie widziałam cię takiej nerwowej.

Leah zawsze była niewiarygodnie troskliwa, uśmiechnęła się do mnie na zachętę i posłała złowrogie spojrzenie pierwszakowi, który zapewne chciał nas podsłuchać.

Naucz Mnie Latać Gryffonie    | Oliver WoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz