~01.09.1987r.~
Czerwona lokomotywa Hogwarts Express mknęła przez pola już parę ładnych godzin. Tuż po zmierzchu cały wagon wypełniły podniecone szmery i po tym poznałam, że zaraz będziemy na miejscu. Wstałam z miejsca lekko szturchając drzemającego obok mnie, szczupłego chłopaka o płomienno rudych, lokowanych włosach.
- Pssst! Percy! Wstawaj, musimy nałożyć szaty, zaraz będziemy na miejscu! - zawołałam podnieconyn głosem.
Percy'ego poznałam tego samego dnia rano, kiedy pomógł mi wnieść bagaże do przedziału. Chwilę później dosiadła się do nas blond włosa drugoroczna, która teraz reagując na moje słowa grzebała w swoim kufrze. We trójkę przegadaliśmy prawie całą drogę zajadając się czekoladowymi żabkami i fasolkami wszystkich smaków, śmiejąc się do łez za każdym razem kiedy któres z nas trafiło na niezbyt przyjemny smak. Allys - tak miała na imię owa blondynka - wyznała nam, że została przydzielona do Hufflepuff'u oraz, że z nikim nie utrzymuje bliskich kontaktów, nie licząc młodszej o rok kuzynki, Penelopy. Chętnie tłumaczyła nam większość zasad panujących w szkole, oraz ze śmiechem wyprowadzała z błędu kiedy razem z Percym błędne rozwijaliśmy jakąś teorię. Oboje musieliśmy przyznać, że dzięki niej, o wiele łatwiej było nam myśleć o czekających nas latach, po tym jak nastraszyli nas starsi.
- Kiedy wyjdziemy, będziemy musieli się rozdzielić - powiedziała Alyss poprawiając swój żółto czarny krawat - Nauczyciele lubią kiedy pierwszoroczni mają godne wejscie - zachichotała tajemniczo.
Wszystko potoczyło się tak szybko, że zanim się obejrzałam a już leżałam w swoim łóżku. Byłam jednak tak zafascynowana, że za nic bym teraz nie zasnęła, więc zaczęłam analizować ten wyjątkowy wieczór.
Kiedy pociąg wreszcie zatrzymał się na stacji w niezwykle urokliwym miasteczku wszyscy pchali się by wyjść. Miałam pewne obawy, gdy kazali nam zostawić bagaże w przedziałach, lecz kiedy po uczcie weszłam, a raczej prawie wbiegłam, do dormitorium wszystko leżało idealnie złożone przed moim łóżkiem. Na peronie na wszystkich pierwszorocznych czekał ogromny, porośnięty długą czarną brodą i włosami mężczyzna. Wiele osób porównywało go z niedźwiedziem, jednak kiedy nam się przedstawił - Siemanko, jestem Hagrid. Ogólnie to robię za gajowego, tam na zamku, ale teraz mam przyjemność przeprowadzić was na ucztę....nawiasem mówiąc, kiedy już będziecie jeść to koniecznie musicie spróbować tego żółtego ciasta, niech skonam, jakie pyszne... - zrozumiałam, że jest łagodniejszy od szczeniaczka. Zaprowadził nas do przystani, gdzie kazał wsiąść trójkami do niewielkich łódek.
I wtedy spotkałam go po raz pierwszy, choć nie poświęcałam mu zbytniej uwagi. Razem z Percym dosiedliśmy się do chłopaka o kasztanowych włosach i tego samego koloru oczach. Zaczęliśmy rozglądać się wiosłami czy czymkolwiek podobnym , kiedy łódka nagle sama ruszyła nie wydając przy tym żadnych dźwięków ani nawet odrobinę się nie kołysząc.
- Hej, jestem Oliver Wood - chłopak odezwał się z dość mocnym szkockim akcentem, kiedy wyszliśmy z szoku, że płyniemy.
- Jestem Percy, a to Oliwia - wskazał na mnie.
- Hej - uśmiechnęłam się do niego - jak myślisz, do którego domu trafisz?
- Nie mam pojęcia, trzymam jedynie kciuki, aby to nie był Slytherin. - odpowiedział
- Dlaczego... - zaczęłam kiedy Percy mi przerwał
- Z jednej strony mam tak samo, ale chyba najbardziej marzy mi się Gryffindor. Cała moja rodzina tam była.
-Ach tak... - Oliver zwrócił się do mnie - chciałaś coś powiedzieć?
Przez moment się zawahałam jednak odpowiedziałam :
- Nie rozumiem dlaczego tak krytykujecie Slytherin - zatkałam ręka usta Percy'ego, który znów chciał mi przerwać. Mimo, że znamy się ledwo kilka godzin czuliśmy się jakby to były lata - Każdy dom jest dobry, przecież to Hogwart i z każdego wychodzili wielcy czarodzieje i czarodziejki.
Nie wtrącałam się więcej w ich rozmowę, która przeszła na temat quidditcha. Zapatrzyłam się w gwiazdy, które tak idealnie odbijały się w tafli jeziora, że wydawało się to niemal iluzją. Żeby to sprawdzić przechyliłam się przez burtę próbując dotknąć jednej z nich. Nie spodziewałam się jednak, że łódka zacznie się przechylać. W ostatniej chwili poczułam jak chłopcy wciągają mnie z powrotem na moje miejsce. Dostrzegłam w ich oczach przerażenie zmieszane z rozbawieniem.
- Dzięki... - mruknęłam zawstydzona i znów zapatrzyłam się w wodę, kiedy kontynuowali rozmowę. W końcu gwiazdy przyćmił widok Hogwartu.
Czując, że nie uleżę przeniosłam się na niski parapet i zapatrzyłam w błonia.
Teraz moje myśli zajęła ceremonia przydziału. Przed samym jej początkiem dołączyła do nas Penelopa, wyglądająca dosłownie jak kopia Allys. Tiara przydzieliła Oliviera i Percy'ego do Gryffindoru z czego niezmiernie się cieszyli. Penelopa zajęła miejsce w Ravenclaw, a kiedy w końcu przyszła kolej na mnie Tiara Przydziału długo nie mogła się namyślić.- Hmmm... Niebywale złożona osoba, Niebywałe! - rozległ się jej głos - Młoda panna Sage, tak dużo odziedziczyłaś po ojcu! Tyle odwagi, inteligencji, zawzięcia i ambicji. Złoża miłości i delikatności... Bardzo, bardzo trudny wybór. - Zarumieniłam się, a Tiara na moment zamilkła.
Ukradkiem rozejrzałam się po wielkiej sali, a mój wzrok zatrzymał się na Penelopie, która uśmiechała się z wyczekiwaniem.
A może Ravenclaw? - pomyślałam mając nadzieję, że Tiara to usłyszy.
- Ravenclaw? - spytała - Jesteś pewna? Ahh gdyby móc cię rozczepić na wszystkie cztery domy! No dobrze. Niech będzie Ravenclaw!
Ziewnęłam i uznałam, że prawdopodobnie uda mi się już usnąć. Położyłam się wygodnie i pomyślałam, że to z pewnością będą najlepsze lata mojego życia.
A teraz pisząc to przyznaję, że miałam rację. Jednakże, nigdy nie zdawałam sobie sprawy, że moje szczęście będzie krążyło wokół Gryffona.
CZYTASZ
Naucz Mnie Latać Gryffonie | Oliver Wood
Fanfic_______ Piąty rok w Hogwarcie przynosi nowe trudności i wyzwania. Jedynym przedmiotem, którego szczerze nienawidzi Oliwia jest... Latanie. Kiedy po raz kolejny spotyka owego Wooda rodzi się pomiędzy nimi niezwykła więź, którą Krukonka stara się jak...