Każdy mieszkaniec Pontypandy gdy tylko się budził z dumą patrzył na okalające miasto góry, a szczególnie na Przełęcz Złodziei. Kiedyś ich spokojne miasto wcale nie było tak przyjazne dla podróżnych jak obecnie. Życie tu było trudne i wielu spośród nich zajmowało się okradaniem pechowych wędrowców. Swoje łupy chowali w najbardziej niedostępnym miejscu gór, na Przełęczy Złodziei. Jej widok pozwalał obecnym mieszkańcom Pontypandy poczuć dumę z tego, że udało im się skończyć z tym niecnym procederem. Teraz wędrowcy mogli spokojnie wędrować po okolicznych górach, nie bojąc się złodziei, a wręcz mając pewność, że w razie kłopotów pomoc dotrze do nich zawsze na czas. Było to możliwe z kilku powodów. Po pierwsze wśród mieszkańców zachowała się wiedza o górach przekazywana od czasów bandyckich przodków, ale drugi powód liczył się bardziej od pierwszego. Tym powodem był Sam, strażak z miejscowej remizy, bohater wielu udanych akcji, które rozsławiły ich miasto w całej Walii, a nawet dalej. Mieszkańcy byli szczęśliwi z tego, że Sam służy akurat w Pontypandy.
Ale Sam nie był szczęśliwy, przynajmniej dzisiaj.
Bo dzisiaj miał już drugi dzień wolnego.
A on nie potrafił żyć bez pracy.
Praca to było jego życie, to ona sprawiała, że wiedział co robić.
Dzień wolny to horror. Przynajmniej dla Sama.
Leżał w łóżku i rozmyślał o dniu wczorajszym.
Rano poszedł do piekarni po chleb i po drodze kupił coś do niego. Po drodze zobaczył plakat zapraszający do wspinaczki na Przełęcz Złodziei i zachęcający do poszukiwana skarbów, które miałyby tam być wciąż ukryte. Po drodze do domu, kupił warzywa, ser i mięso, bo jako strażak musi być silny, a tylko one dają siłę do pomagania innym. Szczególnie mięso sprawia, że człowiek jest silny, natomiast ser i warzywa pomagają utrzymać zdrowie. Bo jaki jest pożytek ze słabego i chorego strażaka. Dlatego je dużo mięsa, warzyw i sera. Już nawet nie musi mówić co chce kupić, bo Dylis Price pamięta co zawsze bierze nie tylko na śniadanie, ale i na obiad i kolację.
Po drodze porozmawiał z przejeżdżającym obok Trevorem, a następnie wrócił do domu. Po śniadaniu wziął się za sprzątanie, bo praca rzadko kiedy pozwala mu na posprzątanie w swoim domu. Okazało się, że pracy miał tyle, że nastało południe i przyszła pora obiadu, które postanowił zjeść w pizzerii Belli Lasagni
Pizza u Belli jak zawsze okazała się wyśmienita i po zjedzeniu obiadu, Sam wrócił do domu, dokończyć sprzątanie. W drodze powrotnej wstąpił do pani Price i kupił mięso i warzywa na kolację. Oczywiście nie musiał nic mówić, bo Dylis ledwie zobaczyła go wchodzącego, a już zaczęła szykować to co będzie mu potrzebne na kolację.
Nim zrobił porządek w całym domu, nastał wieczór i czas kolacji, a później musiał już iść spać. Położył się tak wcześnie, bo po prostu nauczył się tego, by następnego dnia mieć jak najwięcej siły do pracy. A praca jako strażak była jego pasją i nigdy nie był nią zmęczony.
I teraz właśnie zaczynał się jego drugi dzień wolnego, a on nie wiedział co ma robić, bo dom już posprzątał i nie miał już nic więcej do roboty. I wtedy przypomniał mu się plakat promujący wyprawę na Przełęcz Złodziei. Zerwał się z łóżka i zaczął szykować się na poszukiwanie ukrytych tam skarbów.
CZYTASZ
Strażak Sam - Dzień wolny
FanfictionStrażak Sam ma dzień wolny, a to oznacza kłopoty. Przynajmniej dla niego.