Oto opowieść, twoja opowieść i po części także opowieść Togamiego Byakui. Jestem tutaj tylko aby nadać jej kształt, abyś mogła sczytując słowa z moich ust sama ją opowiedzieć.
Pozostaję niewidzialny, właściwie podczas jej pisania umieram, żeby zrobić miejsce dla ciebie. To nie opowieść autora, ale opowieść czytelniczki.
Zatem pisz i czytaj, mów i słuchaj, stop się ze słowami, bo to słowa dla ciebie i słowa o tobie.No i także o Togamim Byakui.
Twoja opowieść zaczyna się 14 lipca.
***
Czekasz przed drzwiami, na plastikowym niebieskim krzesełku. Drzwi są szare, klamka srebrna, a światło jasne i zimne. Za owymi drzwiami, które nie przepuszczają żadnego dźwięku, toczy się kolejna w ogonku niekończących się rozmów kwalifikacyjnych.
Niebieskie krzesełko, szare drzwi, beżowa wykładzina, a także trzy ogromne wiatraki leniwie mieszające powietrze pod sufitem są własnością Togami Corporation©. Jeszcze chwila, a ty także staniesz się jej własnością. Oto ostateczny punkt rekrutacji nowych pracowników- bardziej niż ostateczny, bo właśnie teraz po godzinach czekania przychodzi twoja kolej.
Szare drzwi uchylają się, srebrna klamka jasno odbija światło jarzeniówek. Podnosisz się, poprawiasz na ramieniu torbę w której nie ma prawie nic, tylko dowód osobisty i długopis. W korporacji obowiązuje dress code, więc masz na sobie białą koszulę, która teraz uwiera cię pod szyją. Do tego granatowe spodnie.
Słyszysz blisko ciężki oddech jakiegoś faceta, który wychodzi przed tobą, nie przepuszczając cię, najwyraźniej rozmowa nie poszła mu dobrze; potem tylko cichy szum klimatyzacji i zostawiasz za sobą niebieskie krzesełko, bzyczące jarzeniówki oraz długi sznur kandydatów w kolejce. Przechodzisz przez szare drzwi, kołnierz koszuli cię swędzi, a w twoje oczy wpatruje się dziesięć innych par oczu, to znaczy komisja kwalifikacyjna.
Pokój jest uspokajająco zaciemniony, światło nie razi jak na korytarzu poczekalni. Kłaniasz się na powitanie, potem siadasz, w czasie rozmowy jeszcze parę razy skłaniasz głowę. Z rąk do rąk przechodzą dokumenty, potem szereg uprzejmych twarzy staje się nieco bardziej zadowolony i na biurku pojawiają się oprócz wcześniejszych kartek akty umowy o pracę. W ruch idzie twój długopis, pochylasz się nad kolejnymi wydrukami, twarze przed tobą uśmiechają się, długopis ciąży ci w dłoni, i mimo pozornego spokoju czujesz mętny ból głowy, który jednak spychasz, bo musisz stawiać swoje podpisy, a przecież jest jasno powiedziane, że mają być czytelne, nieczytelny podpis równa się brakowi podpisu.
Wbrew chwilowemu zamroczeniu udaje ci się podpisać wszystko co trzeba.
Unosisz głowę, a jedna z uśmiechniętych twarzy przed tobą wstaje, i za cienki sznurek zwija żaluzje. Pokój rozjaśnia się, za szybami, jak się okazuje, są dalsze przestrzenie biurowe.
- Witamy w Togami Corporation©, pani (y/n).
Potakujesz niezręcznie i także wstajesz, zapominając długopisu z biurka, chociaż to bez znaczenia.Jedna z uśmiechniętych twarzy otwiera drzwi po drugiej stronie pokoju, druga chce odprowadzić cię do wyjścia.
Kłaniasz się jeszcze raz, i wtedy właśnie zanim wyjdziesz, zerkasz za szyby, tam gdzie za szklaną ścianą ciągną się szeregi stanowisk.
Przy najbliższym stoi mężczyzna, nie widzisz dokładnie, ale jest chudy, wysoki, ma jasne włosy ładnie opadające przy szczęce.
I okulary, tak.
Okulary w jasnych oprawkach.Tyle dostrzegasz, zanim opuścisz jasny pokój, zanim miniesz długi korytarz z wiatrakami i niebieskimi krzesełkami, a potem winda, hol i wreszcie wychodzisz na słońce i lipcowy ciepły wiatr.
Ładnie obcięte włosy i jasne oprawki.
Mija ci ból głowy, rozpinasz ciasny kołnierzyk koszuli, ruszasz do domu, wesoła, bo dostałaś wreszcie tę pracę.
Myślisz sobie: idą zmiany!
I nie myślisz wcale o jasnych oprawkach, i o chudych nogach w czarnych spodniach i o równo przyciętych włosach.
Jeszcze o nich pomyślisz.
CZYTASZ
Togami Byakuya X READER [danganronpa]
FanfictionOpowiadanie o tobie i Byakui. Miejsce akcji: biurowiec Togami Corporation© Czas akcji: Byakuya ma 21 lat, ty niecałe 20 Romantyczne rozterki: przewidziane w programie Zapraszam i polecam, to historia miłości prawdziwego zdarzenia, chociaż nie brak k...