Rozdział 4.

138 5 2
                                    

Jechaliśmy nieco ponad pół godziny, mijając ulice Tokio, z każdą minutą coraz bardziej zatłoczone. Zbliżaliśmy się do centrum miasta. A nasz dom leżał niedaleko niego.

W końcu dotarliśmy na miejsce. Wysiedliśmy z samochodu. Stanąłem na chodniku przed dość dużych rozmiarów domem. Rozejrzałem się wokoło. Otaczał mnie ogród pełen różnorodnych kwiatów i krzewów. Wszystko było bardzo zadbane i idealnie przycięte. Nie wierzyłem, że moi opiekunowie sami się tym wszystkim zajmowali, więc ich o to zapytałem.

- Coś ty - roześmiał się Hiroto. - Dwa razy w tygodniu przychodzi tutaj nasza pani sprzątaczka, ale zarazem i ogrodniczka, i to wszystko ogarnia.

Jeśli chodzi o sam dom, z zewnątrz prezentował się wspaniale. Jak już wcześniej wspomniałem, był duży. Ale też nowoczesny. Miał jedno piętro. Właśnie w takim budynku chciałem zamieszkać. Dla mnie był idealny.

Weszliśmy do środka. Wewnątrz także prezentował się wspaniale. Był czysty i zadbany. Jednak panowała tutaj kompletna pustka - to się po prostu czuło. Wnętrze zostało dość surowo urządzone i widać było, że żadne dziecko tu nie mieszka. Znaczy się, nie mieszkało.

Schodami udaliśmy się na górę, gdzie miał znajdować się mój pokój. Midorikawa poszedł pierwszy, aby otworzyć nam drzwi i zaprezentować mi moją nową sypialnię.

Stanąłem w drzwiach. Zobaczyłem przed sobą istną gracarnię. Ciężko nawet było gdziekolwiek postawić stopę.

Spojrzałem zmieszany na moich rodziców.

- Do tej pory traktowaliśmy te pomieszczenie jako schowek - Midorikawa zaśmiał się nerwowo. - Nie widzieliśmy, że tak szybko przyjedziesz.

- Spokojnie. Jak już wcześniej mówiłem, to nie stanowi dla mnie problemu - powiedziałem.

- Okej, to w takim razie możesz dzisiaj spać na kanapie w salonie - zaoferował Hiroto. - Pasuje ci to?

- Jasne.

- Dobra. Może przejdziemy się po domu i pokażemy ci, co gdzie jest?

- Wypadałoby - zaśmiałem się.

Zaczęliśmy więc zwiedzanie domu. Patrzyłem na wszystko z ekscytacją - wszystko to było dla mnie nowe i inne niż w sierocińcu.

Odwiedziliśmy również ogród. Od tyłu wyglądał on jeszcze piękniej. Pomyślałem że właśnie tam będę spędzał wiele wolnych chwil.

Kiedy poznałem już wszelkie zakamarki mojego nowego miejsca zamieszkania, usiedliśmy przy stole w kuchni, aby napić się herbaty.

Wtedy też na myśl nasunęło mi się pewne pytanie.

- Tak w ogóle... jak ja mam się do was zwracać?

- Jak chcesz - odpowiedział Hiroto. - Możesz po imieniu. Tak będzie najłatwiej. W zasadzie między nami nie ma takiej dużej różnicy wiekowej. Ja i Mido w tym roku kończymy 24 lata. A ty...?

- Dwanaście - powiedziałem.

- Tak, zwracaj się do nas po imieniu - rzekł Midorikawa. - Inaczej czulbym się staro. Naprawdę.

- Tak, ja też - przytaknął mu Hiroto.

Po tej rozmowie postanowiliśmy się przejść na spacer po okolicy. Mogłem nareszcie ją poznać. Jedno najbardziej mnie nurtowało. Więc kiedy zamknęliśmy furtkę, zapytałem:

- Czy w pobliżu jest jakieś boisko?

Hiroto i Midorikawa spojrzeli po sobie z uśmiechem.

- Lubisz grać w piłkę nożną, Kariya? -spytał Hiroto.

- Tak, bardzo - odpowiedziałem. 

- A na jakiej pozycji grasz? - zaciekawił się Midorikawa.

- Obrońca - rzekłem z dumą. 

- My też niegdyś graliśmy w  piłkę - westchnął Hiroto. - Byliśmy nawet w reprezentacji Japonii, kiedy byliśmy nieco starsi od ciebie. 

Przyjrzałem się im dokładnie. Nagle uświadomiłem sobie, że kojarzę ich twarze z meczów, które oglądałem jakieś 8 lat temu...

- Niewiarygodne - rzekłem. - To wasza drużyna wygrała mistrzostwa świata młodzieży kilka lat temu!

- Zgadza się - przytaknął Hiroto. - Może tobie też się to uda? Wszystko jest możliwe. 

- Och, marzenie - powiedziałem. 

Pochodziliśmy jeszcze chwilę. Kiedy zaczęło się ściemniać, wróciliśmy do domu. 

Byka dopiero dziewiętnasta, więc zdjedliśmy kolację i usiedliśmy na kanapie. Hiroto sięgnął po pilota i włączył stojący na szafce ogromny telewizor. 

- Jakie lubisz filmy, Kariya? - zapytał mnie. 

- Wiesz, wcześniej nie oglądałem za dużo filmów - przyznałem zawstydzony. Naprawdę nie miałem zielonego pojęcia na temat filmów. 

- Okej. No to wybierzemy coś - Hiroto zaczął przełączać kanały telewizyjne, aż w końcu natrafił na jakiś film familijny z 2006 roku. 

- To... to możemy zostawić. Patrzcie, dopiero się zaczyna! - zawołałem. 

- Dobra, idę po przekąski - powiedział Mido, wstał z kanapy i poszedł do kuchni. 

Oglądaliśmy film dopóty, dopóki się nie skończył. A było to około dwudziestej pierwszej. Wtedy też zaczęły mi się kleić oczy więc oznajmiłem moim opiekunom, że chce już iść spać. 

- Okej, to my już pójdziemy na górę, abyś mógł spokojnie zasnąć - rzekł Mido. 

- Czekaj, pomogę Ci rozłożyć łóżko - zaoferował Hiroto. - Ciężko ci będzie to zrobić samemu. 

- Dzięki. 

Kiedy wszystko miałem przygotowane i byłem przebrany w piżamę, Hiroto i Midorikawa poszli do siebie, życząc mi dobrej nocy. 

Ułożyłem się do snu. Niebawem zasnąłem. 

I tak właśnie wyglądał mój pierwszy dzień w nowym domu.

Kariya Masaki // Nie wybrałem takiego życia [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz