Nazywam się Stella Taylor. Przeżyłam ciężki wypadek, którego nie pamiętam, ponieważ mam amnezję.
Nazywam się Stella Taylor. Przeżyłam...
I tak w kółko, bez wytchnienia. Torturowałam się tym skrawkiem informacji przez całe wakacje, które spędziłam pod ścisłym nadzorem lekarzy i rodziny, której tak naprawdę nie mogłam w żaden możliwy sposób odtworzyć w pamięci. Nie wiem, co myślałam przed „wielkim uderzeniem", ale teraz sądzę, że najbardziej irytującą sytuacją jest wewnętrzna walka o niezbędne, nabywane przez dziewiętnaście lat życia, kwestie.
Bez żadnego cholernego rezultatu.
Madryt. Tu właśnie spędziłam pierwsze pół roku po zdarzeniu, które zabrało mi wspomnienia. Nie miałam pojęcia, dlaczego czterdziestopięcioletnia kobieta o szczupłych, długich nogach i przystrzyżonych „na chłopaka" brązowych włosach, mówi do mnie „córko". Dlaczego niebieskooki, wysoki mężczyzna w szarym garniturze, ze skórzaną aktówką w dłoni powtarza, że we mnie wierzy? Jak to możliwe, że po tym wielkim domu codziennie rano krząta się bardzo do mnie podobna, dwudziestopięcioletnia dziewczyna o przenikliwym spojrzeniu, które zawsze widzę, gdy zamykam oczy?
Tak bardzo chciałam pamiętać.
Tak bardzo chciałam wiedzieć, kim, do cholery, jest Stella Taylor, bo w tej chwili nie miałam zielonego pojęcia.
- Stella? – usłyszałam po raz kolejny, pakując ostatnią walizkę.
- Już schodzę! – krzyknęłam. Wolałam mieć pewność, że tym razem słyszeli i nie będą wołać ponownie.
Rozejrzałam się po opustoszałym pomieszczeniu zastanawiając się, czy na pewno wszystko spakowałam. Nie mogłam przecież wrócić od tak, po zapomnianą książkę na najwyższej półce, do której nie potrafiłam dosięgnąć.
Mój pokój to jedynie niewielka część dużego, starego domu rozpaczliwie potrzebującego remontu. Znaleziony na szybko, po spontanicznej decyzji o przeprowadzce do nowego otoczenia. Rodzice twierdzili, że to najlepsze możliwe rozwiązanie. Przyjazd Ruby – mojej starszej siostry, to też ich pomysł. Przywracanie wspomnień początkowo było na pierwszym miejscu. Leniwie z niego spadało, bo z miesiąca na miesiąc zaczynali rozumieć, że niczego nie przyśpieszą.
Teraz pogodzili się z tym całkowicie, wracając do normalnego życia.
Och, i do rozwodu, który planowali, kiedy jeszcze miałam co nieco w głowie.
x
- Gotowa? – spytał Frank, mój ojciec. Ułożył swoją ogromną dłoń na moim ramieniu, starając się dodać mi otuchy. Miałam wrażenie, że w jego głowie właśnie toczy się walka o to, czy powiedzieć coś jeszcze.
Kiwnęłam głową, wsiadając do samochodu.
Czas wrócić do domu.
CZYTASZ
say you love me | harry styles fanfiction
FanfictionPrzecież nie możesz ciągle odbierać sobie szczęścia za to, co stało się w przeszłości.