Prolog

8 2 2
                                    

- Co jest z tatą? - Zapytałam mamę siedząc na jednym z krzeseł rozstawionych wzdłuż korytarza w szpitalu.

- Hannah, lekarze mówią, że nie wiadomo czy on przeżyje dzisiejszą noc. - Zaczęłam płakać na te słowa. Mama usiadła obok mnie i przyciągnęła do siebie. Nie mogłam sobie wyobrazić jak będzie wyglądać moje życie bez osoby, która bez względu na wszystko dawała mi miłość.

Tata chorował na raka płuc. Pięć lat temu rzucił palenie, ale ten syf w jego płucach i tak został. Rok temu wykryto u niego tą chorobę. Nie pokazywał tego, że cierpi... a przynajmniej przy mnie. Dbał o siebie. Próbował. Zdrowo się odżywiał, uprawiał sport, dużo się śmiał, ale jak widać to nic nie pomogło, bo za chwilę odejdzie i zostawi to wszystko co budował przez całe swoje życie.

Zza drzwi wyszedł lekarz z lekkim uśmiechem na twarzy.

-Możesz wejść do taty, a ja porozmawiam chwilę z mamą. - Nie zwróciłam uwagi na to co mówił mężczyzna w fartuchu, tylko od razu weszłam.

-Hej tato. Jak się czujesz? - Przyklęknęłam przy łóżku i chwyciłam za dłoń, w którą była wbita igła. Ojciec powoli przekręcił głowę w moją stronę.

- Chciałbym teraz z tobą zatańczyć na tym łóżku, ale nie mam siły. - Zaśmiał się cicho, a później zaczął okropnie piszczeć przez kaszel. Ucałowałam jego wierzch dłoni. Wiedziałam, że cierpi. Chciałam w jakiś sposób mu pomoc, lecz nie mogłam.

Wstałam i usiadłam na brzegu łoża. Popatrzyłam na jego ledwie widoczne zmarszczki i już coraz bardziej siwe włosy. Przypomniałam sobie wszystkie chwile spędzone z tatą. Jak uczył mnie jeździć na rowerze, jak się obrzucaliśmy popcornem podczas oglądania moich ulubionych bajek, jak usypiał mnie do snu i inne takie.

Pojedyncze łzy zlatywały mi po policzkach i po spadnięciu na prześcieradło znikały.

- Kocham cię tato. Przepraszam, że nigdy ci tego wcześniej nie powiedziałam. Przepraszam... - Zaczęłam szlochać i przytulać taty dłoń do siebie. Spojrzałam na niego, a on mnie już nie słuchał. Miał zamknięte oczy. Przeraziłam się.

- Tato? - Spojrzałam na ekran, który pokazywał bicie serca. Górki były coraz rzadsze i mniejsze. - Tato! Pomocy! Ratunku! - Chwyciłam twarz ojca i lekko potrząsnęłam. Nie reagował. Krzyczałam i płakałam dosyć głośno. Moje oczy grały w tej chwili jako wodospad łez.

- Proszę się odsunąć. - Powiedział lekarz wbiegając do sali. Przyłożył okrągłą końcówkę stetoskopu do klatki piersiowej ojca i ze smutkiem ją założył na poprzednie miejsce. - Przykro mi.

- Nie... nie... tato. Ratujcie go! Czemu stoicie! No już! Jak to tam było? Dwa wdechy i trzydzieści uciśnięć. - Podchodziłam do taty i przez rozpacz chciałam zacząć reanimację. Jednak młody lekarz swymi silnymi łapskami mnie przytrzymał. Z każdym szlochem zjeżdżałam coraz niżej, aż znalazłam się na podłodze. Twarz schowałam w dłoniach i jeszcze głośniej płakałam. Przyczołgałam się do łóżka i chwyciłam za rękę ojca. Spojrzałam na ekran, a tam tylko prosta i podłużna linia. Z niego wydobywał się cichy pisk. Obróciłam się i w drzwiach stała mama patrząca na mnie ze współczuciem. Zaczęła płakać tak samo jak ja. Podeszła do mnie i przytuliła.

- Przepraszam, ale musicie wyjść. - Powoli wstałam i kierowałam się ku wyjściu.

- Tato... - Znowu łzy zlatywały po twarzy. Nie mogłam, a nawet nie chciałam ich powstrzymywać. To już koniec! Przyciągnęłam się bliżej mamy i tak stałyśmy, dopóki nie podeszła do nas pielęgniarka z dokumentami i rzeczami taty.

______________


"I just want to be loved"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz