Napisz cokolwiek...

142 15 27
                                    

Wokół szumiało zboże, ale nie tak spokojnie, jak to pola zbóż robią. Raz schylały się do ziemi, zaraz znów się prostowały. Słońce też było jakieś dziwne; nie dawało ciepłego blasku, darmo czekałam na ogrzanie. Dopiero gdy spojrzałam w górę, zobaczyłam, jak chmury powoli zakrywają niebo.

A może coś się wydarzy?, myślałam, lecz po chwili sobie przypomniałam, że to niemożliwe. Nic dziwnego, skoro moje pokłady nadziei znacznie zmniejszyły się, odkąd znowu oznajmiono, że kwarantanna za dwa tygodnie się skończy.

W takim razie powinnam sama dokonać jakiegoś cudu. Lecz czułam się strasznie bezradna...

Teraz uświadomiłam sobie, że tak nie może być! Co jeśli mój wewnętrzny świat spotka koniec, bo nic tu się nie dzieje? Martwię się opowieściami, które tak bardzo chciałam dokończyć, a ja nie dam rady ich spisać... Koszmar pisarza-amatora!

Zerwała się wichura. Biednemu zawsze wiatr w oczy, jak na ironię.

Osłaniałam się, ale silny powiew wciąż próbował mną zachwiać. Nadal główkowałam nad rozpoczęciem pierwszego rozdziału opowiadania, by tym razem wyszedł dobrze. Aby siebie samą nim zadowolić.

Jest! Światło w tunelu, a właściwie wieża paręset metrów przede mną. Pobiegłam tam, ile sił w nogach - tam musiała się znajdować odpowiedź na pytanie ,,co zrobić?".

Połowa celu osiągnięta! Jeszcze tylko... znaczy, długie, kamienne schody. Brakło mi tchu, ale miałam ogromną motywację do dotarcia na samą górę.

Dobiegłszy do okrągłego pokoju, odgarnęłam splątane włosy, zadowolona, i wbiłam wzrok w ogromną skrzynię pod oknem. Natychmiast przystąpiłam do jej otwierania. W środku była jeszcze jedna skrzynka, i jeszcze jedna, kolejna...

Na samym końcu otworzyłam szkatułkę i... nic. Pustka. Zero.

Czy taka miała być nagroda? Rozwiązanie kłopotu, a raczej brak?

A czego się spodziewałaś? Że ktoś ci to poda na tacy?

- Owszem. No, przynajmniej pomocy... - odpowiedziałam głosowi z mojej głowy. Rozmawianie w myślach ze sobą nie jest złe w małej ilości, czyż nie?

Dałaś ją sobie już dawno temu. Po prostu napisz cokolwiek.

- Ale mi pomoc! Zwłaszcza w takiej sytuacji!

Było wiele takich. I wybrnęłaś właśnie w ten sposób.

- Serio? Nie pamiętam. - Skrzyżowałam ramiona ze złością.

Twój problem, ale ja nie zmyślam.

Jak mogłam być lekkomyślna, wierząc, że to pomoże?

Właściwie to nie masz zbyt wielkiego wyboru.

Też prawda. Powinnam wymyśleć sposób na znalezienie motywacji...

Do jasnej ciasnej! Na ciebie to zadziała silna wola, a nie tylko motywacja! Jak możesz tak naiwnie myśleć?

Naburmuszyłam się jeszcze bardziej. Jednak ciężko było odpowiedzieć na ten argument. Wzięłam do ręki ołówek, kartkę...

,,A. nigdy nie wierzyła legendom, więc nie bała się, co mogła znaleźć w innym wymiarze" zaczęłam pisać. ,,Jednakże..."

Tak naprawdę moja rada z przeszłości działała. Potrzebowałam jeszcze tylko postaci, informację o miejscu, gdzie działa się akcja, odpowiedni czasownik oraz myśli głównego bohatera...

Koniec
Znaczy się, początek

Napisz cokolwiek... czyli zbiór jednostrzałowcówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz