Część 1 „Kolejna kłotnia"

69 6 6
                                    

Promienie porannego słońca zaczęły przeszkadzać mi w dalszym spaniu. Podniosłam się bez energii z łóżka, spojrzałam na zegarek.

- Cholera! - Wykrzyczałam podskakując. - Zaspałam! Znowu!

Najszybciej jak tylko byłam w stanie udałam się do łazienki. Ubrałam się tak szybko jak jeszcze nigdy. Do szkoły dotarłam w ciągu 5 minut. Wpadłam do klasy.

- Przepraszam za spóźnienie! - Wykrzyczałam patrząc zdyszana na nauczycielkę, która jak zawsze jedynie skinęła głową i pozwoliła mi usiąść do ławki.

Zrobiłam ,więc to jak potulny baranek. Reszta dnia minęła mi bardzo spokojnie. Wracają do domu wstąpiłam do sklepu po niezbędne zakupy.

- Jak zwykle tylko ja dbam o ten dom.
-Wymamrotałam sama do siebie włócząc się po alejach sklepu.

Przeliczyłam spokojnie resztki pieniędzy znalezionych w kieszeni. Było ich tak mało ze musiałam zrezygnować z połowy zakupów. Ustawiłam się spokojnie do kasy. Zapłaciłam za wszystko i wróciłam do domu.

-Teraz najgorsze - Wyszeptałam kładąc zakupy na kuchenny stół, który jak zwykle był cały zastawiony w butelkach po alkoholu.

Wzięłam głęboki oddech i wolnym krokiem udałam się do salonu gdzie jak zwykle przebywała moja pijana matka. Poprawiłam koszulkę i przekroczyłam próg.

- Potrzebuję trochę pieniędzy - Spojrzałam na kobietę ledwo siedzącą na kanapie z butelką taniego wina w ręce.

- Chyba sobie śnisz! - Wymamrotała po czym podniosła się żeby do mnie podejść.

Wyczułam mocny odór alkoholu a po chwili poczułam pieczenie na policzku. Znowu zostałam uderzona nic nowego jednak ból za każdym razem taki sam.

- Nienawidzę cię! - Wykrzyczałam i ze łzami w oczach wybiegłam do swojego pokoju.
- Muszę stad ucieć....Ale jak? Gdzie? Nie mam nikogo...- Zapytałam sama siebie i usiadłam na łóżku.

Upadłam do tyłu i spojrzałam na biały sufit, zaczęłam rozmyślać co zrobić. Oczy zaczęły mi się same zamykać i poczułam błogi snu, nagle wybudziło mnie z niego pukanie do drzwi. Podniosłam się i przetarłam oczy, potrzebowałam chwili aby dotarło do mnie co się stało. Usłyszałam kolejne uderzenia wiec wstałam i przekręciłam kluczyk w zamku. Zrobiłam szybki krok do tyłu a w drzwiach ujrzałam ojca. Spojrzałam na niego z wielką pogardą.

- Co chcesz? - Założyłam ręce na klatce piersiowej.
- Nie mam żadnych pieniędzy nie pożyczę ci - Był to jedyna sytuacja kiedy widziałam ojca, przychodził tylko gdy potrzebował pieniędzy bo wszystko przegrał w kasynie.

- Napewno masz jakieś pieniądze muszę je zdobyć!

Spojrzałam na niego z ironicznym uśmiechem wypisanym na twarzy.

- Nie mam nic czy to do ciebie dociera czy mózg już masz tak zryty od tego hazardu że nie kontaktujesz? - Zauważyła złość na jego twarzy, wiec dla pewności i bezpieczeństwa zrobiłam kolejny krok w tył.

Jego wzrok prześwietlający moją postać oraz cały pokój za mną. Zatrzymał się on na złotym naszyjniku który był jedyną pamiątką po babci. Szybkim pociągnięciem zerwał mi go i podniósł do góry próbując pokazać mi swoją wyższość nade mną.

- Dostanę za to sporą liczę pieniędzy - Powiedział i spojrzał na mnie.

Wykorzystałam jego brak uwagi i lekkie upicie alkoholowe wykonując w jego stronę szybkie kopnięcie w krocze. Ojciec skulił się tak nisko że z łatwością wyrwałam mu z ręki naszyjnik po czym zamknęłam drzwi prosto przed jego twarzą. Przekręciłam kluczyk w drzwiach po czym podeszłam do lusterka i założyłam pamiątkę na szyje. Miałam już dość tego dnia tak bardzo, chciałam żeby już się skończył. Stanęłam przy oknie i spojrzałam w niebo

- Dlaczego zostawiłaś mnie samą babciu... - Kilka ciepłych łez spłynęło po moich policzkach.

Nie dałam już rady, obiecałam sobie ale nie potrafię. Podeszłam do biurka i wyciągnęłam mały niebieski nożyk który był cały ubrudzony zaschniętą krwią. Usiadłam w ciemnym kącie pokoju i powoli podwinęłam rękaw patrząc na stare blizny. Przyłożyłam ostrze do nadgarstka i zamknęłam oczy, wzięłam głęboki wdech i zrobiłam kilka nacięć. Poczułam ciepłą krew, która zaczęła płynąc po moim nadgarstku. Nie  wytrzymałam i dałam upust łzom. Lekko uchyliłam powieki i zobaczyłam całą rękę we krwi, poleciało jej znacznie więcej niż zwykle. Przetarłam łzy z policzków drugą dłonią po czym podniosłam się. Wzięłam kilka chusteczek i resztkę wody z butelki i zaczęłam przemywać ranę. Lekko dotknęłam do przecięcia i skrzywiłam się z bólu. Zacisnęłam mocno zęby i opatrzyłam ranę do końca, zawinęłam ją bandarzem i zasłoniłam rękawem od bluzy. Wrzuciłam do szafki narzędzie zbrodni a wszystkie zakrwawione chusteczki do kosza i usiadłam na brzegu łóżka. Rozejrzałam się po pokoju, szukałam po ścianach odpowiedzi na pytanie co mam robić. Postanowiłam że się nie poddam, wzięłam telefon i zaczęłam szukać pracy w której mogę dorobić trochę pieniędzy a jednocześnie spędzać mniej czasu w domu. Odpaliłam przeglądarkę, po chwili wpadło mi w oko coś odpowiedniego. Kelnerka, coś dla mnie. Przeczytałam całe ogłoszenie aż znalazłam numer. Postanowiłam zadzwonić, po kilku sygnałach usłyszałam delikatny, kobiecy głos.

-Tak, w czym mogę służyć? - Powiedziała po oficjalnym przedstawieniu się.

- Ja w sprawie ogłoszenia w internecie. - Oznajmiłam uprzejmie, rozmowa trwała kilka minut. Otrzymałam kilka pytań o moich kompetencjach i mocnych stronach. Grzecznie się pożegnałam i rozłączyłam.

- No to w sobotę pierwszy dzień pracy. - Westchnęłam i spojrzałam na kalendarz a chwile później skierowałam wzrok na zegarek, który pokazywał godzinie 20. Wstałam i podeszłam do drzwi, powoli przekręciłam kluczyk i wychyliłam głowę.

- Czysto... idziemy. - Powiedziałam i szybkim krokiem udałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się w piżamę i stanęłam wpatrzona w drzwi do łazienki.

- Teraz trzeba wrócić do pokoju. - Wychyliłam głowę i rozejrzałam się, gdy nie zobaczyłam nikogo szybko udałam się do pokoju.

Zatrzasnęłam za sobą drzwi i przekręciłam kluczyk dla bezpieczeństwa. Spojrzałam w stronę okna i powoli podeszłam do niego.  Otworzyłam drzwi, wzięłam koc i usiadłam na balkonie. Uniosła głowę do góry a moim oczom ukazała się nieskończona czarna niebezpieczna przestrzeń, która była oświetlana milionem małych punktów nazywanych również jako gwiazdy. Łączyły się one w gwiazdozbiory, których szukanie i łączenie uspokajało mnie tak bardzo. Zaczęłam rozmyślać nad swoim nędznym życiem. Nie zdawałam sobie sprawy kiedy minęło kilka godzin, a ja jedynie siedziałam wpatrzona w bezchmurne niebo. Wstałam i wróciłam do pokoju zamykając balkon, spojrzałam na zegarek.

- Co już tak późno? - Zdziwiłam się kiedy ujrzałam że dochodzi już 3.

Szybko położyłam się do łóżka i zamknęłam oczy. Udało mi się zasnąć, jednak około godziny 5 do moich uszy dotarły głośne odgłosy kolejnej kłótni rodziców. Przetarłam zaspane oczy i spojrzałam na wyświetlacz zegarek.

- 4.30 kto by się spodziewał... - Wymamrotałam i obruszyłam się na drugi bok zatykając uszy poduszką.

- Muszę spróbować zasnąć - Pomyślałam i zamknęłam oczy. Znowu sukces udało się zasnąć.

——————————————————1029 słów

Hazardowy zastawOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz