Prolog

138 4 18
                                    

Ciemnymi i zakurzonymi uliczkami podziemi przechodziła dość wysoka, brązowowłosa kobieta. Nie wyszła na zwykły spacer w celu zaczerpnięcia świerzego powietrza, szukała ona konkretnego adresu. Kiedy drzwi których szukała znalazły się w zasięgu jej wzroku skierowała się w prawo i kiedy zaczeła wchodzić po kamiennych schodach, kilkutygodniowe niemowle na jej rękach zaczeło nagle płakać, co niezwykle zirytowało kobietę -Głupi bachor.

Staneła na chwilę i zaczeła kołysać dziecko aby to się trochę uspokoiło, po chwili płacz na szczęście ustał i kobieta kontynuowała wspinaczkę. Znajdowała się teraz przed dość sporymi drewnianymi drzwiami w które wolną ręką zapukała.

Na odpowiedz musiała chwilę poczekać, jednak w końcu drzwi otworzyła młoda i dość niska ruda dziewczyna. Spojrzała na kobietę lekko zdziwionym wzrokiem i zapyta -Tak?

-Szukam jednego gościa, czarne krótkie włosy i ogólnie dość niski,
jest? - zapytała nieco pretensjonalnym i dość znudzonym głosem.

Dziewczyna spojrzała przez swoje prawe ramię w tył -Levi bracie chodź no na chwilę - Dało się za moment usłyszeć skrzypienie drewnianych paneli, a w progu pojawił się wspomniany brunet.

-Co jest? - zapytał spoglądając na koleżankę, potem na kobietę stojącą na zewnątrz a na samym końcu na niemowle. Ródowłosa cofneła się mu z drogi kilka kroków.

-O tak, to ciebie szukałam! - na te słowa brunet podniusł jedną brew.

-W celu?

-A w takim że byłam tu kilka miesięcy temu na usłudze, i teraz mam tu tą latorośl - pokazała na dziecko opatulone w nieco przybrudzony, żółty koc.

-Słucham?! - Młodzieniec był zdziwiony lecz mimika jego twarzy nie zmieniła się znacznie.

-Ja się nią zamiaru zajmować nie mam, sześć tygodni się z nią użerałm, tyle mi wystarczy - odpowiedziała nawet bardziej pretensjonalnie niż wcześniej.

-Mowy nie ma. Co myślisz że uwierzę że wywłoka jak ty trzyma rachubę z iloma spała? Albo co lepsze z kim? Szukaj innego naiwnego do niańczenia - złapał za klamkę z zamiarem zamknięcia drzwi jednak kobieta mu przerwała.

-Wisi mi twoje zdanie, jest twoja i tyle - mówiąc to dosłownie wepchneła mu dziecko w ręce a ten automatycznie nie chcąc aby upadło złapał je. Szatynka odwróciła się, szybko zaczeła się zwijać, praktycznie biegnąc. Brunet chciał ją złapać więc niemowle szybko podał równie zdziwionej koleżance a sam pobiegł za kobietą.

Niestety ta zmyła się mu z zasięgu wzroku już za pierwszym zakrętem, a bez sprzętu do trójmanewru nie wiele mógł zrobić aby ją dogonić. Nie wiedział jak się nazywała, nic tak na prawdę nie kojarzył o tej osobie, po za tym że faktycznie, była tu te kilka miesięcy temu -Cholerna szmata - zaklnoł, po czym udał się z powrotem w stronę swojego domu.

Otworzył drzwi i wszedł do środka zastając koleżankę siedzącą na kanapie, zabawiającą dziecko które teraz się śmiało. Rudowłosa spojrzała na niego -Czyyyyyli wnioskuję że ci uciekła? - było to bardziej stwierdzenie niż pytanie, jednak nie doczekała się jakiejkolwiek odpowiedzi, bo chłopak wszedł do drógiego pokoju aby po chwili wyjść z ciemną peleryną z kapturem, którą zaczoł sobie zawiązywać -Co robisz? - zapytała.

Brunet kontynuował czynność, i w tym momencie do mieszkania wszedł wysoki blondyn, który zdawał się nie zauważyć nietypowego gościa trzymanego przez rudowłosą - Aaaaah, beznadzieja, wiecie jaka kolejka była dzisiaj do piekarni? Pół godziny zmarnowałem na samo czekanie - zaczoł wyjmować produkty sporzywcze z materiałowej torby na blat kuchenny. Jego uwagę przykłuł dźwięk śmiechopodobny który wydobył się z ust dziecka, odwrócił się do towarzyszy, i dopiero wtedy zorientował się że jest w pokoju ktoś po za nimi -Co do... Levi, Isabell, skąd wyście wytrzasneli to dziecko? - zapytał strasznie zdziwiony i patrzył raz to na jedno raz to na drógie podchodząc powoli.

Ackerman - Attack On Titan FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz