1.

443 33 20
                                    

Woda wylewała się przy każdym moim kroku. Miałem ochotę rzucić tym wiadrem w cholerę, jednak potrzebowałem wody do obiadu, właściwie to moja siostra potrzebowała, bo to ona dzisiaj gotuje. Studnia, co prawda nie znajdowała się daleko od naszego domu, jednak jako omedze było mi ciężej. Dlatego chciałem wysłać chłopaka Iony, ale ten idiota uciekł z domu chwilę po tym, jak dziewczyna powiedziała, że potrzebuje więcej wody.

- Co się dzieje, Irian? Nie radzisz sobie?

Zobaczyłem przed sobą córkę Alfy. Blondynka uśmiechała się do mnie przyjaźnie, a ja wiedziałem, że pora uciekać. Narina interesuje się mną od jakiegoś czasu w niekoniecznie sprzyjający mi sposób. Na nic tłumaczenia, że nie szukam aktualnie nikogo i, że nie jest w moim typie. Wychowaliśmy się razem, więc nie postrzegam jej jako potencjalnej partnerki. Jest dla mnie jak druga siostra, tylko bardziej irytująca.

-Dam radę. To tylko trochę wody.

Wiedziałem, że ma ochotę się zaśmiać. Moje spodnie były już w większości mokre, a palce czerwone od dźwigania zbyt dużego ciężaru na cienkiej rączce.

Zacząłem iść przed siebie ignorując ją, ale jak zwykle Alfa miała inne plany. Wiaderko zostało zabrane z moich rąk. Spojrzałem srogim wzrokiem na blondynkę i próbowałem zabrać moją własnością, niestety dziewczyna jest wyższa, a co za tym idzie, ma dłuższe ręce. Próbowałem skakać, jednak jej przewaga była zbyt duża. Warknąłem zirytowany i zmarszczyłem gniewnie brwi.

- Narina... Śpieszę się, nie mam czasu na twoje zabawy. Oddaj to cholerne wiadro zanim wpakujesz mnie w kolejne kłopoty.

Alfa wzruszyła ramionami i ruszyła w stronę mojego domu. Nienawidzę gdy to robi. Wyręcza mnie we wszystkim w czym może. Westchnąłem idąc za nią już się nie kłócąc. Jej ojciec, Alfa naszego stada, już i tak krzywo na mnie patrzy. Typowy wilk starej daty, który uważa, że omega powinna lecieć do pierwszej Alfy, która ją zachęcę. Narina też zbyt bardzo mi nie pomaga latając za mną wszędzie, kiedy tylko może. Starszyzna czasami wytyka mnie palcami po kolejnej kłótni o drewno czy w tym wypadku wiadro z wodą. Na szczęście zniknęła po odprowadzeniu mnie do domu... Znaczy zniknęła zaraz po chwili szarpaniny. Niestety nawet jako kobieta jest silną Alfą, więc miałem aktualnie na policzku resztki jej pomadki.

- Jeszcze raz mnie tam wyślesz w środku dnia, a obiecuję, że twoje łóżko wyląduje w rzece.

Zmierzyłem siostrę srogim wzrokiem, a ona się jeszcze bezczelnie ze mnie śmiała.

- Narina nie jest taka straszna. Nie przesadzaj, przecież nie oznaczy cię siłą.

Spojrzałem na nią unosząc jedną brew. Może i Alfa tego nie zrobi, ale jej ojciec już kilka razy próbował. Na szczęście nasza Luna miała coś w głowie i nie mogą mnie zmusić nie łamiąc przy tym zasad. Kalia była wspaniałą omegą, jednak jej własny wilk wyniszczył ją od środka. Narina prawie miała rodzeństwo. Prawie...

Kalia zawsze spędzała dużo czasu w obecności szczeniąt i niestety jedno wpadło do rzeki, a luna niewiele myśląc rzuciła mu się na pomoc. Nurt był zbyt silny i jej ciało miotało się między głazami. Uratowała to szczenię tracąc przy tym własne. Jej wilk nie dał rady i zabił ją z rozpaczy. Była już blisko rozwiązania, ale jej instynkty kazały jej pilnować szczenięta zamiast bezpiecznie gniazdować w domu.

Nasza rodzina została też wtedy w pewien sposób potępiona. Pech chciał, że to Iona była tym szczeniakiem. Była dzieckiem, nie zrobiła tego celowo, a jednak rodzice odwrócili się od nas i zmienili stado. Miałem wtedy sześć lat, Iona osiem. Oczywiście nie wychowywaliśmy się sami. Stado nigdy nie pozwoli by szczenięta cierpiały, jednak jesteśmy już dorośli, a większość wilków nadal krzywo na nas patrzy... Przynajmniej te stare pokolenia.

Lone WolfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz