VIII. Nie powinieneś być sam.

572 36 76
                                    

Misiaki, mam remont na chacie, studia (z których cudem jeszcze mnie nie wyjebali, ale wszystko jest możliwe) i pracę na głowie, dodatkowo załamania nerwowe raz na minutę, więc rozdziały są rzadziej, bo po prostu nie mam czasu na nic. Ciężki okres, co wam będę dużo mówić. Powiem tylko, że dorosłe życie ssie.

W mediach macie moje wyobrażenie Kaleba, tak pi razy drzwi 😏.

W ramach zadośćuczynienia za tak długi czas oczekiwania, rozdział ma ponad 7k słów. Miał być jeszcze dłuższy, ale stwierdziłam, że już go tak zostawię, bo nigdy bym go nie dodała. Buziaczki misiaczki. I nie, nie wiem, kiedy będzie next, więc proszę o cierpliwość. Powiem tylko, że nie porzucę tego opowiadania, więc się nie martwcie.

***
Gdyby tylko wiedział o świecie bez pierdolenia i kłamstw
Moglibyśmy go uratować. Moglibyście uratować mnie.
Ale zamiast tego, jestem tu, tonąc w swoim własnym pieprzonym umyśle.
I będę przeklęty, kiedy ty staniesz się moją śmiercią*

Theo przestał rozróżniać dni. Wszystkie wydawały mu się podobne i dziwnie monotonne. Tak się jakoś złożyło, że od incydentu w lesie, nie działo się nic, na co zwróciłby większą uwagę. Przez następny tydzień, po swoim załamaniu, praktycznie codziennie spał u Bretta. Przestał dopiero, kiedy Lori zapytała, czy się do nich wprowadził. Tak będąc zupełnie szczerym, chętnie by to zrobił, bo przynajmniej w miarę kontrolował swoje zachowanie. Kiedy zasypiał obok chłopaka, który wplątywał mu dłoń we włosy i opowiadał jakieś bzdury na dobranoc, miał wrażenie, że jest na swoim miejscu.

Do szkoły chodził, jak mu się podobało, albo wtedy, kiedy musiał iść na trening z koszykówki. Jednak jeśli Brett miał wolne, nie było siły, która wyciągnęłaby go z łóżka. Leżenie obok przyjaciela i oglądanie kolejnych dziwnych i śmiesznych seriali, to było to, co mógł robić w życiu. Przy nim zapominał, o tym wszystkim, o czym pamiętać nie chciał. I chociaż nie potrafił żyć zupełnie na trzeźwo, czuł się względnie szczęśliwy. Nawet zjarał się z Brettem kilka razy za dużo, ale to nie było ważne. Miał przy sobie kogoś, kto siedział w tym razem z nim. To było w porządku. Tak było dobrze.

Z Liamem, starał się unikać dłuższych rozmów. Swoją ucieczkę z jego domu, wyjaśnił jakimś ważnym telefonem, szybko ucinając temat. I chociaż kłamał mu w żywe oczy, co Liam z pewnością wyczuł i chyba nawet się wkurzył, nie próbował niczego z niego wyciągać. Ich relacja ochłodziła się jeszcze bardziej, ale Theo przynajmniej nie chodził już kanałami. O swoich uczuciach starał się nie myśleć, co było dużo łatwiejsze, kiedy nie miał z młodszym kontaktu.

Liam przez kolejne dwa tygodnie nie wchodził mu w drogę, jednak co jakiś czas pisał do niego smsy, o jakieś kompletne bzdury. I Theo naprawdę nie wiedział o co mu chodzi, ale odpisywał na każdy z nich. Jednak mimo wszystko, miał wrażenie, że powoli się uspokaja i popada w letarg. Nie miał z tym wielkiego problemu. Polubił stabilizację.

Po kolejnych kilku dniach rutyny, domu, pracy i szkoły, dostał telefon od szeryfa Stilinskiego, że ma przyjechać na komendę, w sprawie śmierci dziewczyny. I to przełamało monotonię. W tym momencie prawie się udusił z nerwów, sam dokładnie nie wiedział dlaczego. Przecież nie zrobił nic złego, jednak mimo tego, nie potrafił się uspokoić. Starał się tego nie pokazywać, ale porcja relanium* jaką zjadł tego dnia, była wręcz niesamowita. Ten lek działał jak: mam wszystko w dupie, możecie mnie cmoknąć, choćby świat się walił, ja mam wyjebane. Jestem spokojny jak kwiat lotosu, na pieprzonej tafli... Dlatego Theo tak go uwielbiał. W efekcie czego, brał go kiedy zaczynał zjadać go stres. Nie musiał się wtedy przejmować. A że cholernie dużo się stresował, to niestety był zmuszony brać go prawie codziennie.

Brett widząc jego spanikowany stan, odczekał dobre trzy godziny, aż nastolatek się uspokoi, zapakował go do auta i podwiózł pod sam komisariat, wzdychając do niebios o więcej cierpliwości. Nie miał pojęcia, dlaczego Theo aż tak bardzo panikował. A chłopak nie zamierzał mu tego wyjaśniać.

Na trzeźwo || Thiam ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz