~Rozdzial 2~

312 21 14
                                    

~Godz. 12:37~

~Hawks pov~
Obudziłem się dosłownie z pustynią w ustach. Podniosłem się lekko z łóżka i sięgnąłem po butelkę wody. Odkręciłem ją i upilem kilka łyków. Wziąłem jeszcze tabletki na zamaskowanie zapachu i ponownie się położyłem. Trochę się stresuje tym że muszę przeżyć ruję w lidze, ale cóż mogę innego zrobić.

~time skip 20 min~
Czuje się jakby minęło kilka godzin a to tylko 20 minut! Dobra, siedzenie i gapienie się w nicość odpada. Wziąłem do ręki telefon i postanowiłem sobie posłuchać piosenek. Włączyłem pierwszą lepszą Play listę na spotify.

Siedziałem sobie słuchając różnych piosenek (oczywiście na słuchawkach) aż pewien osobnik od tak wszedł do mojego pokoju. Po co i dlaczego, o to jest pytanie.

-Czego chcesz?- Spytałem szybko chcąc pozbyć się nieproszonego gościa, którym jak wiadomo nie był nikt inny jak pan spalony tost aka Dabi.

-Może by tak grzeczniej?- odpowiedział ozięble rozglądając się po moim pokoju -tylko sprawdzam czy żyjesz-

-Jak widzisz żyję więc możesz już sobie iść- podniosłem się do siadu patrząc mu w oczy.

-Meh- odpowiedział krótko i dalej rozglądał się dookoła.

Nie przeszkadzałoby mi to gdyby nie fakt, że nie czuje się dziś najlepiej. Siedziałem jeszcze chwilę aż straciłem cierpliwość i wstałem z łóżka patrząc obojętnie na chłopaka.
-Mógłbys już łaskawie wyjść?-

-Twoja propozycja niezbyt mnie interesuje- Stwierdził nawet na mnie nie patrząc tylko ruszył w głąb pokoju.

-To nie jest propozycją tylko nakaz- Warknąłem zirytowany jego zachowaniem. Co on sobie wogule wyobraża? Wbija mi do pokoju i zagłusza mój spokój.

-Chcesz stawiać mi warunki? Może jeszcze będziesz chciał mnie wyrzucić stąd siłą? Życzę powodzenia omego- Odparł beznamiętnie zerkając na mnie kontem oka.

Zamurowało mnie. Miałem wielką ochotę zacząć się kłócić albo przynajmniej spróbować go wyrzucić, ale miał rację, nie mam z nim szans, nie w takim stanie. Teraz to już powinien wyjść, dla mojego bezpieczeństwa oczywiście.

-Odechciało ci się chojrakowania?- Spytał Dabi po czym odwrócił się w moją stronę  i zaczął do mnie podchodzić mierząc mnie wzrokiem.

Stałem jak wryty. Dabi stanął kilka centymetrów ode mnie i patrzył na mnie z widoczną wyższością. Wiedział, że mnie tym przytłaczał. Bałem się odezwać, jednak zebrałem się w sobie, zacisnąłem pięści i obdarzyłem go najbardziej obojętnym wzrokiem na jaki dałem radę się zmusić.

-Możesz sobie myśleć, że nie mam z tobą szans, skoro jestem omega, ale grubo się mylisz. Nie wiem czy pamiętasz, ale jakimś cudem ta oto omega jest bohaterem numer 2- Powiedziałem poważnie na co Dabi przewrócił oczami. Miałem chwilowo wrażenie, że niezbyt go to ruszyło, ale w jednej chwili złapał mnie za szyję przyciskając do ściany za mną i sprawił, że złapałem z nim kontakt wzrokowy. Przez jego nagły ruch wzrygnalem się, ale o dziwo nie złapał mnie na tyle mocno aby mnie podduszac.

-Igrasz z ogniem, którego nie uda ci się tak łatwo zgasić więc uważaj na słowa ptaszynko. Nie wiem czy pamiętasz, ale mieszkasz pod jednym dachem z przestępcami i mordercami.- Warknął widocznie rozdrażniony. Wydawało mi się wręcz, że powstrzymuje się, żeby mnie teraz na miejscu nie zabić. Przełknąłem gule w gardle i złapałem za jego rękę, która mnie trzymała i odsunąlem ja od siebie.

-Wyjdz.- Mruknąłem pod nosem zrywając kontakt wzrokowy i wskazałem na drzwi. Dabi tylko fuknął i wyszedł z mojego pokoju nawet na mnie nie zerkając.

Odetchnąłem z ulgą kiedy słyszałem jak zamyka drzwi i odchodzi po czym usiadłem na podłodze opierając się o ścianę za mną. Dopiero po około pięciu minutach całkowicie się uspokoiłem, wstałem z podłogi i usiadłem na łóżku. Co ten koleś do mnie ma? Jakby nie mógł terroryzować kogoś innego pft.

Była jeszcze wczesna godzina i w sumie miałem inne plany niż siedzenie w pokoju, ale to wydawało się najrozsądniejsze zwłaszcza z tym agresorem grasującym na wolności.

Poza tym dalej zastanawiam się skąd on wie, że jestem omegą? Nikt inny nic nie wiedział. Może sam wyczuł? Czyli to oznacza...

Zasłoniłem sobie usta w niemałym szoku i zrozumiałem, że Dabi najwyraźniej musi być Alfą. Czemu wcześniej o tym nie pomyślałem? Teraz przez tą ruję nie da mi żyć! Co jeśli zapomnę leków i się na mnie rzuci? O nie nie tak nie będzie.

Głosem większości ludu czyli tylko mnie jednego zadecydowałem, że nie ruszam się stąd choćby się waliło i paliło. Położyłem się na łóżku tyłem do drzwi i przynajmniej starałem się przespać resztę dnia aby jak najszybciej mi to minęło.

---------------------------------------------------------
Witam was po dwóch latach przerwy 😅 zapomniałem o tym opowiadaniu, ale widząc komentarze, które dalej się pojawiają postanowiłem to wznowić.
Trochę rozdziały pozmieniałem bo chce zmienić styl w jakim będę ukazywać naszych bohaterów, ale w sumie to tyle
Bye bye 🤠
(717 słów)

~Hotwings~ OmegaverseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz