Rozdział 34

190 6 0
                                    

Rodzice Toma są w szpitalu od wczorajszego wieczora. Ustaliliśmy że wyciągnął swojego syna na zewnątrz pod pretekstem spaceru a my wszyscy będziemy czekać przed szpitalem.

Po chwili zauważyłam całą trójkę wychodzącą ze szpitala. Chris pcha wózek na którym siedzi Tom a Eliza znów wzruszyła się na nasz widok.

Nasz przyjaciel wygląda naprawdę źle. Jest okropnie blady i wygląda jakby przez te kilka dni dziwnie dużo schudł. Mimo tego że na dworzu jest niemalże upał to ma na sobie ciepłe ubrania bo jest mu cały czas zimno tak jakby jego organizm był za słaby na wytwarzanie odpowiedniej temperatury.

Co wy tu robicie? - zapytał Tom bardzo zaskoczony

Zabieramy cię w pewne miejsce. - odparłam entuzjastycznie

Wszystko to uknuliście? - dopytał żartobliwie

W końcu to nasza specjalność. - zaśmiał się Dylan

Bawcie się dobrze. - poleciła Eliza i w uroczy sposób pocałowała Toma w głowę tak jakby dla niej dalej był małym dzieckiem

I dzwońcie jakby coś się działo. - dodał Chris

Chłopaki pomogli wsiąść przyjacielowi do samochodu a jego wózek schowali do bagażnika.

Wieczorem będziemy z powrotem. - zapewnił Tyler rodziców Toma

Wszyscy szybko ustaliliśmy kto z kim jedzie i wsiedliśmy do samochodów.

Dylan, Tom, Sophia i ja w jednym aucie a reszta w drugim.

Szatyn ustawił nawigację w telefonie i ułożył urządzenie tak aby siedzący obok niego Tom nie widział jaki jest cel podróży.

Wszystko w porządku? - zapytał Dylan przyjaciela a ten kiwnął twierdząco głową

W końcu ruszyliśmy z pod szpitala a na twarzy Toma maluję się szczery uśmiech. Za niecałe trzy godziny będziemy na miejscu i dopiero wtedy wszyscy będziemy bardzo szczęśliwi.

_______________________________________

W końcu dojechaliśmy. Podróż minęła naprawdę szybko a większość czasu Tom po prostu przespał.

Zaparkowaliśmy na parkingu który znajduje się niedaleko plaży. Jest tutaj zaskakująco cicho i spokojnie.

Dobrze się czujesz? - zapytał Lucas patrząc na przyjaciela

Cały czas się mnie o to pytacie. - zaśmiał się Tom - Od ostatnich kilku sekund nic się nie zmieniło.

Po prostu cholernie się martwimy. Niestety przez zły wygląd Toma ciężko stwierdzić jak bardzo źle lub dobrze się czuje. Jak dla mnie to cały czas wygląda jakby cierpiał i pewnie mimo silnych leków przeciwbólowych odczuwa pewien dyskomfort.

A teraz zawiążemy ci oczy. - powiedziała Lily i nie czekając na nic przewiązała głowę Toma jakąś chustą tak żeby nic nie widział

Chłopak raczej nie domyśla się gdzie go przywieźliśmy. Nigdy nie był nad morzem więc raczej napewno nie rozpoznaje miasta w którym teraz jesteśmy.

Zabraliśmy z samochodów wszystkie potrzebne rzeczy i ruszyliśmy specjalną ścieżką w kierunku plaży.

Sorki. - powiedział nagle Jack który pcha wózek z Tomem i najwyraźniej najechał na jakiś duży kamień

Chłopaki od razu posłali mu groźne spojrzenie a on tylko zrobił swoją standardową głupią i proszącą o wybaczenie minę.

Plaża którą wybraliśmy jest bardzo schowana za laskiem dzięki czemu nie ma tu żywej duszy.

Save meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz