Joseon, wyspa Eohwa, rok 1754
Odnalezienie studni zajęło jej dwadzieścia lat. Gdy tylko dowiedziała się o tym, że część Imoogiego znalazła się na tej wyspie, jej nadzieja powróciła. Marzyła o zemście i cierpieniu ludzi, którzy ją skrzywdzili.
A jeśli Imoogi potem chciałby zniszczyć świat... Cóż, nie miałaby nic przeciwko. Żyjąc bez celu, nie mogąc poprosić o pomoc - śmierć wydawała jej się lepszą opcją.
Kiedy wyciągnęła dłoń, by ofiarować swą krew źródłu zniszczenia, poczuła, że ktoś łapie ją za rękę.
- Nie rób tego! Proszę...- błaganie mężczyzny stojącego przed nią było niczym w porównaniu z gorzkim śmiechem, który wyrwał się z ust dziewczyny.
- Gdzie byłeś przez te wszystkie lata?!!!- łzy spływały jej po twarzy, gdy zdzierała sobie gardło.
Zaatakowała swego towarzysza pięściami, uderzając go w klatkę piersiową, dopóki się nie uspokoiła.
Mężczyzna wpatrywał się w desperatkę z uśmiechem na ustach, choć w jego oczach widać było głęboki smutek.
- Nie rób tego - powtórzył, ocierając dziewczynie łzy z policzka.- Kiedyś będziesz żałować.
Po tych słowach atmosfera zmieniła się diametralnie.
Na ustach kobiety pojawił się uśmiech, gdy wbiła nóż w ciało przeciwnika. Nieznana moc sprawiła, że czas na chwilę się zatrzymał.
Stojąca w cieniu postać zbliżyła się, by zebrać fiolkę krwi mężczyzny, po czym zniknęła, jakby nigdy jej tam nie było.
Kiedy czas ruszył ponownie, polana przy studni była pusta.
Przez wiele stuleci nikt nie dowiedział się o zagrożeniu, które uwolniono.
Nikt, oprócz samotnego lisa, patrzącego na to z oddali.
Blask fioletowego księżyca utrzymał się na niebie nawet po tym, jak gumiho opuścił tę przeklętą wyspę.
Krew, którą przelano tej nocy, zapoczątkowała ciąg wydarzeń, mających przynieść światu zniszczenie.
CZYTASZ
Eternal | Tale of the Nine-Tailed
FanfictionNie mam pomysłu na opis, ale zapraszam do czytania. *** Odrodzenie Lee Ryonga stało się najmniejszym problemem, gdy starzy wrogowie i przyjaciele wkroczyli do akcji. Na jaw wyjdą sekrety, które na zawsze zmienią życie bohaterów. *** Zastrzegam sobie...