↬ tacenda | kacchako

112 9 3
                                    

To było dziwne. A właściwie, bardziej niepokojące. Miał wrażenie, że ktoś go obserwuje, chodzi za nim, śledzi jego każdy pojedynczy ruch. Od jakichś dwóch godzin. Będąc osobą publiczną, rozpoznawalną, nie powinno go to dziwić, prawda? W końcu niecodziennie widzi się tego Bakugou Katsukiego, chodzącego tak po prostu po mieście.

Ale, cholera, po ostatniej akcji nie był pewny, czy ma to zignorować. A mógł wziąć ze sobą Kirishimę. Teraz może co najwyżej do niego zadzwonić i poprosić o przyjazd. Problem był jednak taki, że zajełoby to trochę czasu. Chyba że znajdzie miejsce, gdzie chociaż na chwilę opuści go to wrażenie bycia śledzonym.

To w sumie nie był aż tak zły plan. Tylko najpierw to miejsce.

Spojrzał na chwilę za siebie i poczuł, jak jego serce przyśpiesza razem z oddechem. Chyba wolał nie wiedzieć, że to najprawdopodobniej ona za nim chodzi. Ruszył przed siebie przyśpieszonym krokiem. Miał nadzieję, że nie wyglądał za bardzo podejrzanie.

Nagle usłyszał za sobą szybkie kroki, jakby ktoś biegł. Albo kogoś gonił. Cholera, cholera, cholera, cholera. To mógł być przypadek, ale wtedy jego mózg nie przyjmował do wiadomości czegoś takiego. To było zbyt podejrzane. Wszedł do pierwszego lepszego lokalu i od razu ruszył do toalety. Tam raczej nikt za nim nie wejdzie, prawda?

Gdy wyciągał z kieszeni telefon i dzwonił do przyjaciela, jego dłonie trzęsły się lekko. Cholera. Jak Eijiro nie odbierze, to go zamorduje, gdy się spotkają.

— Bakugou? Dlaczego dzwonisz? stało się co– — czerwonooki przerwał mu szybko.

— Przyjedź, adres zaraz ci wyślę.

— Ale co się- — znowu mu przerwano.

— Uraraka mnie znowu śledzi. – Nazwisko dziewczyny ledwo przeszło blondynowi przez gardło.

— Kurwa. Będę jak najszybciej.

Cóż, Katsuki miał taką pierdoloną nadzieję. Oby tylko nikomu nic się nie stało. Tym razem.

***

Cóż, Ochako tu mało, ale to nadal Kacchako.

die young | bnhaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz