Ethan
Podszedłem do drzwi i je otworzyłem. Przede mną stanął wysoki mężczyzna, którego bardzo dobrze znałem. Minął mnie z obrzydzeniem na twarzy i ruszył w stronę mojej siostry. Przytulił ją i zaczęli ze sobą rozmawiać.
- Ciebie też miło widzieć, tato. - mruknąłem tak cicho, żeby mnie nie usłyszał i poszedłem do pokoju. Usłyszałem jeszcze jak ojciec chwali sukienkę Cassie, ale kiedy tylko wspomniała, że to ja ją zrobiłem zmienił temat. Wszedłem do swojego pokoju i usiadłem na łóżku, a potem się na nim położyłem. Totalnie nie miałem co robić. Mógłbym zacząć nowy projekt albo dokończyć stare, ale jakoś nie bardzo mi się chciało. Po jakichś trzydziestu minutach jednak zdecydowałem się na zaczęcie nowego projektu więc włożyłem okulary i zacząłem. Wszystko sobie rozrysowałem i wymierzyłem, a potem wyszedłem do sklepu po potrzebne mi materiały. Znalazłem też jeden śliczny perłowy materiał więc jego też wziąłem i poszedłem do domu. Ojciec dalej siedział z Cassie w salonie. Mężczyzna zupełnie mnie zignorował, a siostra rzuciła tylko „Witaj z powrotem", uśmiechnęła się i wróciła do rozmowy nie czekając na odpowiedź więc poszedłem do siebie do pokoju. Usiadłem przy biurku, aby dopracować szkic, a potem zacząłem wycinać z materiałów potrzebne kawałki i je zszywać. Usłyszałem trzaśnięcie drzwi wejściowych więc ojciec pewnie już poszedł. Do mojego pokoju weszła wtedy Cassie. Usłyszałem ją, ale nie obejrzałem się tylko dalej skupiałem się na pracy.
- Potrzebujesz czegoś?
- Nie, chciałam tylko sprawdzić co robisz.
- No jak widzisz jestem zajęty.
- Wychodzę dzisiaj z Kerrelem.
- Baw się dobrze.
- Ethan proszę cię. Nie gniewaj się.
- Nie gniewam się. Jestem po prostu zajęty.
- No dobra to ci nie przeszkadzam.
Cassie wyszła z pokoju, a ja przestałem pracować i oparłem się na krześle. Zdjąłem okulary, przetarłem twarz ręką i zacisnąłem palcami zatoki. Kerrel to chłopak Cassie, a jego brat to mój partner. Nazywa się Melian. Ostatnio mniej się spotykaliśmy ze względu na jego studia, ale codziennie przynajmniej raz gadamy na kamerce chociaż ostatnimi czasy to też ograniczyliśmy. Czasami jak dzwoniłem to on nie odbierał, ale rozumiem to, bo przecież to ostatni rok i musi się uczyć. Czasami jednak myślę, że to niekoniecznie nauka. Zwłaszcza jak widzę Kerrela i Cassie. Ich związek wygląda zupełnie inaczej niż nasz, ale to może dlatego, że my jesteśmy ze sobą o wiele dłużej. Oni ciągle się do siebie kleją, ciągle się spotykają, Kerrel często daje mojej siostrze kwiaty lub inne drobiazgi, cały czas są ze sobą w kontakcie i widać, że bardzo się kochają. Wygląda to jak taka typowa młodzieńcza miłość. Ze mną i Melianem jest zupełnie inaczej. My nie okazywaliśmy sobie aż tak bardzo tej miłości. Byliśmy jak takie stare małżeństwo. Jednak muszę przyznać, że trochę mi tego brakuje. W sensie tego przytulania się i całowania na każdym kroku. Gwałtownie wstałem i ruszyłem się przebrać w bardziej przyzwoite ciuchy. Miałem mocne postanowienie, aby zrobić mu niespodziewaną wizytę. Zgarnąłem telefon i klucze i wyszedłem z mieszkania. Szybko zbiegłem po schodach na parking i wsiadłem na motor. Założyłem kask i po chwili już włączyłem się do ruchu ulicznego i jechałem do Meliana. Jego mieszkanie znajdowało się jakieś pół godziny motorem stąd. Po drodze zajechałem jeszcze do restauracji z sushi i wziąłem na wynos sushi i kurczaka teriyaki. Zapakowałem się z tym co nie było łatwe i ruszyłem w dalszą drogę. Niestety natrafiłem na w cholerę długi korek co zabrało mi 15 minut, ale w końcu dojechałem. Kask zostawiłem przy motorze, zabrałem jedzenie i ruszyłem do mieszkania Meliana. Zapukałem, ale jak mi nikt nie otworzył to zadzwoniłem dzwonkiem. Może śpi. Albo go nie ma. Po chwili otworzył mi drzwi mój chłopak. W samych dresach. Jego klatka piersiowa i brzuch ślicznie się prezentowały. Lubiłem na nie patrzeć, a często tak chodził po domu jak był sam albo ze mną. Spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął.
- Cześć. Pomyślałem, że dawno się nie widzieliśmy więc przyjechałem. - Uniosłem torbę z jedzeniem. - Mam sushi i kurczaka.
- Wiesz skarbie to nie najlepszy moment. Jestem trochę zajęty, bo niedługo mam egzamin ustny, a zawaliłem trochę ten przedmiot i muszę się uczyć. Może w tym tygodniu do ciebie wpadnę. - Ucałował mnie w czoło i znowu lekko się uśmiechnął. Nie ukrywam zrobiło mi się przykro.
- No dobra to ja ci już nie przeszkadzam.
- Dziękuję, kocham cię.
- Ja ciebie też. - Uśmiechnąłem się do niego i już miałem iść, ale usłyszałem kroki z jego mieszkania. Po chwili za nim ustała kobieta. Owinięta tylko w koc. Zamarłem. Otoczyła go rękami przyciskając do niego swoje nagie piersi. Chyba nie zauważyła mojej obecności.
- Meli, chodź juuż.
Patrzyłem na nich szeroko otwartymi oczami. Nie wiedziałem co powiedzieć.
- Kochanie to nie tak...
- Jak nie tak..? Stoi za tobą naga kobieta. Przytula się do ciebie, a ty mi mówisz, że to nie tak. Co kurwa nie tak?! Pierdolone 4 lata!!
Rzuciłem torbę z jedzeniem do niego pod nogi i ze łzami w oczach najzwyczajniej w świecie uciekłem. Zamiast wygarnąć mu wszystko... uciekłem. Jak tchórz. Pierdolony tchórz. Wsiadłem na motor, założyłem kask i jak najszybciej ruszyłem przed siebie. Nie wiedziałem gdzie mam zamiar jechać. Jeździłem tak bez celu przez jakiś czas. Zajechałem do sklepu i kupiłem ileś piw. Sprawdziłem telefon. *11 nieodebranych połączeń od: Melian <3*, *20 wiadomości od: Melian <3*, *2 nieodebrane połączenia od: Cassie*. Numer Meliana usunąłem i zablokowałem bez czytania wiadomości. Nie miałem na to ani siły ani ochoty. Oddzwoniłem tylko do Cassie. Odebrała już po drugim sygnale.
- Halo?
- Gdzie jesteś?
- Byłem u Meliana. - Głos mi się załamał. Cholera.
- Ethan, co się stało?
- Nic. Kończę już. Wracam do domu.
- Ethan cze-
Nie zdążyła dokończyć, bo się rozłączyłem. Z moich oczu spływały łzy wielkie jak grochy.[Wysłano o 1:02 od: Cassie]
[Melian do mnie pisze]Ethan:
[Zablokuj i zignoruj]Schowałem komórkę do kieszeni i skierowałem się do domu. Łzy dalej spływały po moich policzkach. Złamane serce to nie tylko przenośnia. Czułem ogromny ból w klatce piersiowej. Jakby ktoś zabrał mi część mnie. Złamał serce. Tylko dupek mógłby zdradzać. Ja nigdy bym czegoś takiego nie zrobił. Nigdy przenigdy. Nie jestem chamem. Powiedziałbym twarzą w twarz, że znalazłem kogoś innego. Nie ważne jak bardzo by to bolało, byłbym szczery z tą osobą. W końcu znalazłem się w domu. Cassie zostawiła kartkę, że jedzie porozmawiać z Melianem. Jeszcze tego brakowało. Położyłem się na kanapie i otworzyłem pierwsze piwo.
CZYTASZ
Human mannequin//Creepypasta
Teen FictionOto część druga mojego opowiadania „My swetty doll". Jeżeli nie czytał*ś pierwszej części znajdziesz ją u mnie na profilu.