19

2.1K 85 5
                                    

Valentino

Udało nam się w końcu namierzyć potencjalne miejsce gdzie może być Amastasia. Właśnie jedziemy ze wszystkimi najlepszymi ludźmi na miejsce. Muszę ją odnaleźć i uwolnić, dotrzymać danej bratu obietnicy. Na miejsce dobieramy w kilkanaście minut, nie napotykamy dużego oporu i już po kilku minutach jesteśmy w domu, a raczej w cholernym pałacu. Rozdzielamy się i przeszukujemy cały budynek. Coś każe mi iść do piwnicy i właśnie to robię. Zbiegam schodami na dół, razem ze mną są moi kuzyni. Idziemy ramię w ramię gotowi do walki. Nie byłem jednak gotowy na widok jaki zastaję. Alessandra stoi nad skuloną na jakimś polowym łóżku Aną. Ta krucha kobieta która zawładnęła moją duszą nawet się nie rusza, ani drgnie. Jest jak sparaliżowana, albo jak. Nie, na pewno żyje i nic jej nie będzie. Nie mogę stracić i jej. Szybko wbiegamy do pomieszczenia zanim Alessandra ma szansę ponownie uderzyć mojego anioła, chłopacy szybko ją ogłuszają. Związana, zakneblowana i przede wszystkim nieprzytomna trafi do bagażnika, a później w moje ręce. Ja w tym czasie podbiegam do Any, plus ma wyczuwalny chociaż słaby, ma z rany na głowie sączy się krew a jej pozycja mówi o tym jak bardzo chciała osłonić dziecko które, mam nadzieję nadal się w niej rozwija. Biorę ją na ręce i razem z kuzynami wychodzimy. Widzę po drodze jak moi ludzie rzucają obezwładnionym Antoniem, jego ludzie nie żyją, a przerażona gosposia patrzy na mnie jak na diabła. Nie zabijam niewinnych ale też nie mogę sobie pozwolić na zostawianie potencjanego zagrożenia.

Razem z Marcelo i Carlo jedziemy do szpitala, muszą się zająć Anastasią, reszta ludzi zabrała Antonia i Alessandrę do piwnic w moim domu. Mam nadzieję że, nic nie bedzie Anie i dziecku, gdybym dotarł tam później, mogłoby się okazać że się spóźniłem. Amelssandra nie miała zamiaru przestać, biła by ją tak długo aż nie oddała by ostatniego oddechu, a taka wizja nawet wyimaginowana mi się nie podoba, powoduje że ogarnia mnie dzika żądza mordu. Będę mordował i to już niebawem, teraz jednak chcę mieć pewność że z Aną bedzie wszystko dobrze. Trafia w ręce najlepszych lekarzy na wyspie, a mnie znów każą czekać. Najgorsze jest właśnie te czekanie, bezczynne siedzenie i czekanie na nie wiadomo co. Może się okazać że przybyliśmy za późno. Nie wiem jak bym zniósł jej stratę, chociaż nie jest moja i nigdy zapewne nie będzie nie chcę żyć na świecie ze świadomością że już jej nie ma. Może odejść jeśli zechce, może udać się na koniec świata aby od nas uciec ale musi żyć. Nie może i ona odejść. To by odebrało mi resztki człowieczeństwa jakie we mnie są.

W przypadku Anastasi lekarze nie każą mi długo czekać na jakieś wiadomości, zaledwie po godzinie wychodzi do mnie pani doktor.

- Dzień dobry. Pan jest członkiem rodziny pani Anastasi?

- Tak. - nie musi wiedzieć że tak nie jest, nie jej sprawa.

- Pani Amastasia dojdzie do siebie, ma obity prawy bok, ale na szczęście nie doszło do złamania żeber, czy obicia nerki. Rana na głowie została oczyszczina i zszyta. Tomografia nie wykazała żadnych uszkodzeń, ma lekki wstrząs mózgu, co jest zaskakujące przy uderzeniu jaki otrzymała. Z dzieckiem również wszystko w porządku, obecnie jest przenoszona do pokoju. Jeśli Pan zaczeka kilka minut będzie mógł Pan się z nią zobaczyć, choć uprzedzam że zapewne będzie spała kilka godzin.

- Tak, chcę się z nią zobaczyć gdy będzie to możliwe. Dziękuję pani.

Pani doktor mnie zostawia w towarzystwie kuzynów. Na czas pobytu Any w szpitalu musimy jej zorganizować ochronę, nie może się powtórzyć podobna sytuacja. Zanim się jednak tym zajmę muszę napić się kawy, a także po raz pierwszy od chwili gdy dotarły do mnie wiadomości o całym zajściu. 
Po wypiciu względnie dobrej kawy w szpitalnej kawiarni ide zobaczyć najpierw Michalea, a później udam się do Any. Wchodzę do sali brata i nie wiem na co liczyłem, ale czuję rozczawanie że nie ma poprawy. Siadam na fotelu ustawionym tuż przy jego łóżku. Chwytam jego bezwładnie leżącą wzdłuż ciała dłoń, jej chłód powoduje u mnie pojawienie się nieprzyjemnych dreszczy. Niby widzę go, mogę dotknąć ale odnoszę wrażenie że nie ma już go z nami, ze mną.

Dziewczyna z tatuażem.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz