Adrien
Czy ten dzień, w końcu da mi spokój? Mam ochotę rzucić się na łóżko i porządnie wypłakać jak jakaś filmowa nastolatka po zerwaniu.
Począwszy od sprzeczki z ojcem o prawo do wolności, kończąc na strasznej kłótni z Nino po szkole. Jeszcze nigdy z moim przyjacielem tak na siebie nie wrzeszczeliśmy. Chłopak uważa, że nie poświęcam mu odpowiedniej ilości czasu. Co jest absolutną prawdą. Gdyby nie moje obowiązki, modeling, szermierka... spotykałbym się z nim codziennie.
Próbowałem o tym pogadać z tatą, ale nic z tego. Wszystko jest już dopięte na ostatni guzik, a on nie ma zamiaru nic zmieniać.
Dlaczego jako „Adrien" życie jest takie trudne? Niesprawiedliwe? Ograniczone?
- No dawaj dzieciaku. Ucieknij od problemów. Znowu... - wyjęczał znudzony Plagg pochłaniając kawałek sera. Nie potrafię stwierdzić czy była to propozycja, czy ironia.
- Wieczorny spacer dobrze mi zrobi. Plagg, wysuwaj pazury... - wyrecytowałem i jako Kot wyskoczyłem z pokoju.
Gdzie ja mam się biedny podziać?
Marinette
Czy ten dzień może być jeszcze gorszy? Mam tego wszystkiego dość. Tych głupich sekretów.
Kocham robotę Biedronki. Mogę wtedy pomagać ludziom, ale czasami mnie to przytłacza. Przecież nie mogę powiedzieć Aly'i czym zajmuję się poza szkołą.
Dzisiaj po raz kolejny się pokłóciłyśmy. Tym razem o wiele poważniej. Moja przyjaciółka wyczuwa mój brak skupienia i to, że mam przed nią sekrety. Rozumiem ją. Ma prawo mieć o to pretensje. Ostatnimi czasy nie jestem wzorową przyjaciółką. Kilka razy spóźniłam się na spotkania, a bezsensowne wymówki nic nie zdziałały.
Alya powiedziała „dosyć". Postawiła mi warunek. Mam wybrać pomiędzy nią, a tym co mnie jej odbiera. Ograniczyła czas do końca tygodnia.
Chciałbym podjąć decyzję, ale mam mętlik w głowie. Ubierając cienką narzutkę wyszłam na balkon się przewietrzyć.
Zimne powietrze subtelnie uderzało mnie po twarzy. Z drugiego końca poddasza czułam zapach moich kwiatków doniczkowych. Zamknęłam oczy i wczułam się w panującą w Paryżu ciszę nocną.
- Sama nie wiem. Alya ma rację. Mam za dużo sekretów. Problem w tym, że nie mogę ich ujawnić za żadne skarby... - odwróciłam się by spojrzeć na Tikki.
Zamiast kwami ujrzałam coś innego.
Zza murku wyłaniała się para czarnych, skulonych... kocich uszu.
Szybko zakryłam usta dłonią. Przeanalizowałam ponownie to co przed chwilą powiedziałam. Z tego co pamiętam nie wspomniałam nic o Tikki czy o byciu Biedronką, na co mi ulżyło.
Uszy ani drgnęły. Czy on mnie słyszał?
- Hej! Jak długo mnie podsłuchujesz?! - wykrzyczałam w stronę Czarnego Kota. Po chwili rozciągnął się i odpowiedział.
- Wcale tego nie robiłem. - uśmiechnął się delikatnie. Wyczuwałam smutek w jego głosie. W jego wypowiedzi brakowało mi jego flirciarskich podtekstów - bez nich nie był Czarnym Kotem, którego znam.- W takim razie... Co tu robisz? - zapytałam podchodząc jeszcze bliżej.
- Dobre pytanie. - wstał i z dachu przeszedł na mój balkon. - Miałem dziś fatalny dzień. Bohaterom też się zdarza. Nie mogłem już dłużej rozmyślać nad jednym i tym samym, więc wyskoczyłem na krótki spacer...Chyba naprawdę musiało się stać coś złego. Nie odrzuciłam dziś jego uczuć jako Biedronka po raz kolejny, czyli nie przez to jest załamany.
- Chcesz o tym pogadać? - zapytałam podchodząc do barierki. - Bo tak się składa, że mój dzień też nie był za dobry. Nic nie idzie po mojej myśli.
Czarny Kot milczał. Spojrzał się kolejno na mnie, w dół, a potem wprost.
- Może masz rację? Muszę z kimś porozmawiać... - odwrócił się wyczerpany w moją stronę. - Kto zaczyna?
Nienaturalnie robił dziś wszystko bardzo powoli. Mówił, ruszał się... Zachowywał się jak... Nie Kot.
- Co za różnica kto zacznie? Ważne, żeby każdy wyrzucił z głowy swoje problemy. Jeśli mogę, to będę pierwsza. Chcę to mieć za sobą. - powiedziałam.
Zaczęłam skubać swój paznokieć. Czy to dobry pomysł spowiadać się akurat Czarnemu Kotu?
- Zaczęło się od kłótni z przyjaciółką. Zawsze sprzeczamy się o to samo : moje sekrety. Jednak tym razem postawiła mi ultimatum. Mam wybrać między nią a tajemnicami... - zaczęłam wypowiedź. - Ale najgorsze jest to, że... muszę wybrać tajemnice...
Kot patrzył na mnie zaciekawiony. Widać było, że zaczyna się martwić razem ze mną. Nie chciałam mu psuć humoru jeszcze bardziej moimi problemami.
- Dość skomplikowana sytuacja... Zgaduję, iż nie ma innego wyjścia? Rozumiem cię. Też mam sekret, przez który rozpada się moja przyjaźń. Muszę chronić moją sekretną tożsamość, a zajmuje mi to bardzo dużo czasu. Ty już chyba nie musisz, Multi Myszo. - zażartował.
Owszem muszę.
- Haha! Tak rzeczywiście. Biedronka mówiła, że nie da mi więcej Miraculum. Głupia byłam. - zaśmiałam się nieco smutno. - Jak to jest mieć je cały czas? - zakończyłam pytaniem, by nie drążył tematu o Multi Myszy.
Znowu spojrzał przed siebie.
- Trudno. Musisz non stop kogoś okłamywać. Nie wiem jak sprawa wygląda u Biedronki, ale ja przynajmniej wtedy mogę być sobą. Z maską nikt z moich bliskich mnie nie osądza, że opuszczam obowiązki, marnuję czas... - tłumaczył.Zrobiło mi się przykro. Zawsze myślałam, że tak jak ja po przemianie udaje kogoś kim nie jest. Przecież jako bohaterka Paryża jestem całkowicie inna... prawie idealna.
CZYTASZ
🐞Miraculous : We're just friends, but what if...
FanfictionMarinette i Czarny Kot coraz ciężej znoszą swoje prywatne problemy. Postanawiają iść na przyjacielski układ. Jednak czy zwykła umowa zamieni się w coś więcej? MariChat ✨