5 : kocham cię, siostro!

648 39 2
                                    

                              Marinette

Kiedy wyszłam na balkon zobaczyłam zestresowanego Czarnego Kota.

- Marinette/ Kocie, przepraszam za wczoraj! - krzyknęliśmy jednocześnie.

- Co?
- Co?

Gestem ręki zaproponował, żebym zaczęła.
- Wczoraj... Ja wyszłam bez pożegnania. Po tym jak pobiegłeś walczyć wróciłam do domu. Mam nadzieję, że nie czekałeś na mnie po bitwie... - wytłumaczyłam. Blondyn wyraźnie poczuł ulgę.

- Właśnie... a ja chciałem cię przeprosić za to, że nie wróciłem po ciebie na salę. Po pokonaniu akumy byłem taki wyczerpany, że o wszystkim zapomniałem. Gdybyś tam na mnie czekała do 1:00, nigdy bym sobie nie wybaczył... - powiedział.

- My to jednak mamy szczęście haha! - zachichotałam.
- Haha! Tak w ogóle jakie miejsce dzisiaj wybrałaś? - zapytał. Od razu poczułam smutek i poczucie winy.

- W tym mój dzisiejszy problem... Ostatnio mamy kłopoty z piekarnią, musimy oszczędzać. Ale nie chcę odwoływać spotkania! Moglibyśmy zrobić wieczór filmowy czy coś? - zaproponowałam z nadzieją, że zrozumie.

- Tak mi przykro. Mógłbym ci jakoś pomóc? Jasne, że możemy! - odpowiedział, a radość zastąpiła rozczarowanie na jego twarzy.
- Nie, nie trzeba. Poradzimy sobie. - Odpowiedziałam, a potem weszliśmy do mojego pokoju.

Czarny Kot został u mnie, a ja poszłam po przekąski. Zabrałam z kuchni paczkę chipsów, dzisiejsze croissanty i ruszyłam z powrotem na górę.

Kot za ten czas wybierał film.
- Oglądamy horror? - zaproponował.
- Nie ma takiej opcji! Jak to obejrzymy to nie zasnę przez tydzień! Wybierz jakąś komedię czy coś w tym stylu... - sprzeciwiłam się i odstawiłam jedzenie na biurko.
- Romantyczną? - flirtowanie do niego wróciło. Odwrócił się i uśmiechnął uwodzicielsko.

- Jakąkolwiek. - odparłam ignorując jego ton głosu.
- No nie jestem przekonany. Wolałbym horror. Hmm... A może najpierw obejrzymy straszny film... a potem komedię? Wyzeruje się haha!

- Obawiam się, że to tak nie działa Kocie, ale niech ci będzie... - zgodziłam się na ten kompromis.

Usiedliśmy na łóżku i zaczęliśmy oglądać.

- Tak w ogóle... Jaki ty masz dzisiaj problem? - zapytałam zaciekawionego ekranizacją blondyna.
- Hmm... Odziwo ostatnie dwa dni były dość spokojne, ale jeśli już trzeba wybrać temat przewodni spotkania to... mój ojciec. - odpowiedział. - Prawie zatrzymał mnie przed przyjściem tutaj. Jakimś cudem wywinąłem się od dodatkowych obowiązków.

Przytaknęłam i ponownie skupiliśmy się na filmie.

                             __________

- Jasne! Marinette jest na górze. To żaden problem... jeśli chcecie wytłumaczyć sobie spory to przychodź nawet w nocy! Jesteś tu zawsze mile widziana... - usłyszeliśmy głos mojej mamy z dołu. - ... Alya!

Spojrzeliśmy się na siebie z Kotem i wpadliśmy w panikę. Szybko zabrałam przekąski z łóżka, a chłopaka przykryłam kołdrą. Jeszcze tego brakowało, żeby myślała, że to dla niego ją olewałam!

- Bądź cicho, proszę! - wyszeptałam do Kota.

Usłyszałam pukanie. Alya nigdy nie pukała do drzwi. Robiła to jedynie kiedy była z osobą towarzyszącą lub... gdy chciała przeprosić.

- Mari? Jesteś tutaj? - usłyszałam jej głos.
- Aly? Tak, już idę. - powiedziałam i zeszłam z łóżka.

- Co tu robisz? Mam jeszcze czas do... jutra... - wymruczałam ze smutkiem. W jej oczach pojawiły się łzy.

- Pieprzyć czas! Przepraszam! - rzuciła się na mnie z przytulasem. Odwzajemniłam uścisk.

- Przepraszam! Przepraszam! Przepraszam! - wykrzykiwała mi przyjaciółka koło ucha. - Nie powinnam tak naciskać! Przecież każdy ma tajemnice, a o tych wszystkich spóźnieniach mogę zapomnieć - w końcu to Marinette Dupain-Cheng. - powiedziała nie wypuszczając mnie z objęć.

- Tęskniłam. - wypowiedziałam szeptem.

- Nie ważne co ukrywasz! Pomogę ci w tym! Nawet jeśli to nielegalne! - odsunęła się ode mnie. - Ugh. Kocham cię, siostro!

Już miałam odpowiedzieć kiedy... trzask!

- Co to było? - zapytała zdezorientowana Alya.
- Emm... moje... łóżko! Tak! Muszę je wymienić hehe... ostatnio się popsuło. - zaczęłam się tłumaczyć, ale mulatka już zmierzała na górę.

O nie nie nie nie nie!

- Może wrócimy na dół? Wypijemy herbatkę? A może jesteś głodna? - wymyślałam wymówki, żeby tylko nie weszła po schodkach, ale ona to zignorowała.

Za późno.

- Co tu się dzieje?! Co tu robi Czarny Kot?! - krzyknęła.
- H-hej hehe... - powiedział opatulony kołdrą chłopak.

- Alya! Ciszej! Zaraz ci to wytłumaczę! - obawiałam się, że wszystko słyszeli moi rodzice.

🐞Miraculous : We're just friends, but what if...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz