7.

11K 680 57
                                    

Otworzyłam drzwi i wyszłam na hol. Nigdzie nie widziałam Harry'ego, przez co nie czułam już żadnego żaru na moich polikach. Spokojnie przejechałam windą na odpowiednie piętro i podeszłam do pokoju mojego ojca.

Zapukałam kilka razy w powłokę drzwi, przez co nieprzyjemny dźwięk głuchego drewna rozszedł się po korytarzu. Chwilę po tym, usłyszałam ciche głosy dobiegające z pomieszczenia.

Odeszłam krok w tył, gdy mój ojciec otwierał drzwi. Uśmiechnęłam się do niego i chciałam wejść do pokoju, jednak on zatrzymał mnie ręka w połowie drogi.

- Coś się stało? - spytałam zdezorientowana, kiedy rozejrzałam się po pomieszczeniu. Nie było moich bagaży.

- Zaniosłem wszystko do twojego pokoju - uśmiechnął się i puścił rękę wzdłuż ciała, gdy nie napierałam już, by wejść w głąb.

- A gdzie on jest? - zagryzłam wargę na słowa ojca. Zawsze braliśmy pokoje obok siebie. Był bardzo nadopiekuńczy względem mojej osoby, przez co miałam bardzo małe przywileje.

Podniósł rękę, na której znajdowały sie kluczyki. Szybko je wzięłam i uścisnęłam tatę. Pogładził mnie chwilę po plecach i zagłębił brodę w moje włosy.

- Co ty masz na szyji? - zdenerwowany dotknął parzącego mnie miejsca, jednak powstrzymałam jęk bólu, odsuwając się zgrabnie od ciała ojca.

- Komar nie ugryzł - złapałam się za szyję, by tata nie mógł dopatrzeć się w mojej ranie malinki. To oznaczało by koniec mojej tymczasowej wolności.

- Dobrze, idź już spać. To był długi lot - kiwnęłam tylko głową i wyszłam z pokoju, gdy ojciec zamknął za mną drzwi. Momentalnie opuściłam rękę i mocno westchnęłam.

Było blisko.

Spojrzałam na kluczyk znajdujący się w mojej dłoni. Zerknęłam na numer i stwierdziłam, że mój pokój nie znajduje się w pobliżu mojego taty.

To było aż nie podobne do niego.

Przeszłam pół korytarza i w końcu znalazłam odpowiednie drzwi. Przekluczyłam zamek i weszłam do mojego własnego królewstwa wolności. Westchnęłam z ulgą. Momentalnie na mojej twarzy pojawił się wielki uśmiech.

- Od kiedy jestem komarem? - ciepły oddech odbił się od skóry mojej szyji. Ciarki przeszły po moim ciele, zostawiając po sobie uczucie zimna i odrętwienia w niektórych miejscach.

- Od kiedy zostawiasz na mnie czerwone ślady - odwróciłam się twarzą do niego, a on jeszcze bardziej się na to ucieszył. Podszedł bliżej mnie, przez co ja odruchowo cofnęłam się kilka kroków. Zamknął za nami drzwi i położył kluczyki na najbliższej komodzie. Cały czas patrząc w moje oczy, zaczął zdejmować z siebie marynarkę, po czym zostawił ją na tym samym stoliku. Szedł coraz bliżej mnie, a ja miałam coraz mniej pola do manewru. Kiedy poczułam na łydkach twardą powierzchnię, niefortunnie przechyliłam się jeszcze mocniej, całkowicie spadając na łóżko.

Harry wykorzystał tą sytuację i momentalnie znalazł się nade mną.

- Przemyślałaś już moją propozycję? - zagadał trącąc mnie nosem po szczęce.

- Nie - odparłam bez zastanowienia.

- To może pomogę ci w wyborze? - pocałował linię mojej szczęki, a wszystkie moje hamulce puściły. Złapałam go za policzki i mocno przeciagnęłam do swojej twarzy.

Nasz pocałunek był bardzo brutalny i pełen namiętności. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo pragnęłam jego ust. Były takie słodkie.

- To chyba znaczy "tak" - powiedział na bezdechu, a ja uśmiechnęłam się i pociągnęłam go za krawat w moją stronę.

To był pierwszy raz, kiedy tak bardzo pragnęłam jakiegokolwiek chłopaka.

Tadaaaaaa xD

Romans idzie pełną parą ; P

To był jeden z ostatnich rozdziałów, które miałam przygotowane. .. teraz będziecie musieli dłużej poczekać, bo niestety wena i ochota wyparowały ze mnie wraz z rozpoczęciem drugiego tygodnia ferii :/

Mam nadzieję, że ten rozdział umili Wam czas czekania na kolejną dawkę ich historii :D

🔜 Stewardess // h.s.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz