Część 2

75 7 0
                                    

Od pobytu w kinie miną zaledwie tydzień. Ostatnio często przyłapuje się na wspominaniu,  spotkanego wtedy blondyna. 

Jadwiga obudziła mnie dzisiaj wcześnie rano, krzycząc żebym szła do piekarni za nim wykupią całe pieczywo. Także o 7;00 byłam już w drodze do pobliskiejgo sklepu. Zamyślona szłam patrząc pod nogi, ulicą Rakowiecką. W pewnym momencie do moich uszu dotarł głos, skądś mi już znajomy. "Alek pisz wyraźnej". Uniosłam głowę rozglądając sie na około, przypadkiem łapiąc kontakt wzrokowy z jednym ze szkopów. Mężczyzna nie smacznie się do mnie uśmiechną i ruszył w moją stronę. Spanikowałam, na ulicy nie widziałam żadnego przechodnia, który byłby w stanie mi pomóc. Zaczęłam biec w kierunku bramy z, której dochodził wcześniejszy głos. 

Natrafiłam na trójkę chłopaków, piszących slogan na murze. Stanęłam przed nimi opieracjąc dłonie na kolanach by uspokoić oddech. Lekko zmieszani patrzyli raz na mnie raz na siebie. W jednym z nich rozpoznałam chłopaka, który wyciagną mnie z zagazowanego kina. W tym momencie zrozumiałam, że są częścią ruchu oporu a za pamiętne gazowanie był najprawdopodoniej odpowiedzialy nikt inny jak Janek. 

- Chłopaki ja ją zna.... - zaczął Janek jednak nie dałam mu dokończyć

- Szkopy idą - wysapałam - uciekajcie 

Chwile potem poczułam uścisk na nadgarstku, zostałam pociąnięta za chłopakami. Biegłam dużo wolniej od nich, przez co czułam niemal oddech Niemca na karku. Chciałam wyrwac się Jankowi, nie chcąc go spowalniać. Jego koledzy byli już daleko przed nami. Chłopak chyba zrozumiał mój zamiar. Puścił mój nadgarstek po czym, delikatnie popchnął mnie w kierunku wąskiej szczeliny między budynkami. 

Teraz staliśmy przodem do siebie a nasze ciała nie dzieliła żadna wolna przestrzeń. Czułam jego oddech i bijące od niego ciepło. Chciałam się odezwać ale jego ręka błyskawicznie zakryła mi usta. Chwilę potem usłyszałam głosy szkopów, którzy minęli szczeline biegnąc dalej. Nie zauważyli nas. Odetchnęłam z ulgą, posyłając uśmiech chłopakowi. Wyszlismy ze szczeliny, dalej mój oddech był nierównomierny. Dawno nie biegłam tak długo a na dodatek takim tępem. 

- Wywineliśmy się im - uśmiechną się do mnie niebieskooki - Spokojnie 

- Jak na wojnie - dodałam, pamiętając jego ostatni tekst

- Pamietałaś? - na jego twarzy pojawiło się ździwienie, które niemalże od razu zastąpił szeroki uśmiech - Odprowadzę cię do domu, gdzie mieszkasz? - zapytał

- Nie trzeba, pójdę sama - uśmiechnęłam się do chłopaka

- Nalegam - podstawił mi ramię, które po chwili zawachania przyjęłam

Po drodze wzdąrzyłam troche poznać chłopaka, nawet go polubić. Staliśmy przed drzwiami do mojej kamienicy, przytuliłam sie do niego na pożegnanie. Z uśmiechem skierowałam się do drzwi ciągnąc za klamkę, jednak zaprzestałam czynności, gdy chłopak dalej za mna stał. 

- Może wejdziesz , na kawę? - zapytałam, posyłając mu nieśmiały uśmiech

Chłopakowi chyba spodobał się mój wyraz twarzy. Podszedł bliżej mnie z szarmandzkim uśmiechem na twarzy. Cofnęłam się o krok w tył, aż poczułam mur na plecach. Janek stał tak blizko, że aby go zobaczyć musiałam zadziergnąć głowę do góry. Widząc moje zmieszanie na jego twarzy pojawił się uśmiech satysfakcji. Patrzyłam w jego niebieske oczy a on wpatrywał się w moje. W pewnym momencie chłopak odsunął się ode mnie i odchrząkną, jak gdyby wyrwał się z transu. 

- Chłopaki się pewnie o mnie martwią - mówił ponownie spoglądając mi w oczy - Za to jutro gdzieś cię zabiorę. Bądź gotowa o 13 - uśmiechną się do mnie

Chłopak nie czekał na moją odpowiedź, można powiedziec, że nie dał mi wyboru. Obrócił się i odszedł. Złapałam się na wpatrywaniu, w oddalającą się sylwetkę chłopaka. Potrząsnęłam głową i weszłam do kamienicy. 

Od razu w progu, naskoczyła na mnie przyjaciółka.

- Czy to był ten chłopak z kina? - w jej głosie wyczułam zdziwienie ale na jej twarzy malował sie uśmiech - Jak on tam miał? Jurek? - dodała

- Janek, ma na imię Janek - wymawiając jego imie na mojej twarzy zagościł uśmiech

- Czyżbyś się zakochała? - Jadwiga znacząco poruszała brwami szczerząc do mnie zęby

- Nie jest moim typem chłopaka - pokręciłam głową żeby utwierdzić ją w tym przekonaniu - On jest typem żartownisia, kobieciarza. Ja potrzebuje kogoś bardziej statycznego podchodzącego do relacji poważnie - zaczęłam opowiadać przyjaciółce - Z resztą chyba to wiesz - podsumowałam

- Dobra, dobra, tylko zażartowałam - uniosła ręce, w geście poddania - A teraz opowiadaj jak to sie stało, że sie spotkaliście

Sidziałam z przyjaciółką na kanapie, pijąc herbatę i opowiadając jej o całym zajściu. Cieszę się że, zawsze mam ją przy sobie. Mieszkamy razem już od kilku lat, początki były ciężkie gdyż dopiro w tym roku skończyłyśmy 18 lat. Miałyśmy szczęście w nieszczęściu. Jadwiga nigdy nie poznała swego taty a jej mama jak wcześniej wspominałam zmarła. Moi rodzica natomiast zostali wywiezieni do obozów koncentracyjnych w oświęcimiu. Z Jadzią jesteśmy dla siebie jak siostry. Wspieramy i kochamy. 

*****************************

Mam nadzieję, że opowiadanie wam się podoba. Jeżeli tak jest, prosze o zostawianie po sobie śladu w formie gwiazdki lub komentarza. Chciałabym wiedzieć czy komuś podobaja się moje wypociny. Różne uwagi też są mile widziane. Pisze to opowiadanie dla siebie ale i dla was i chciałabym żeby miło się je czytało. 

| Potrafi pięknie żyć i pięknie umierać | Jan BytnarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz