Rozdział II

248 22 0
                                    

Jak to się stało, że blondyn siedział teraz u mnie przy stole w kuchni i rozglądał się w około? Otóż sama nie mam pojęcia, po prostu włamał mi się do mieszkania, nic nadzwyczajnego ciągle mi się tak dzieje.

Nie no kurwa, kogo ja oszukuje?

- Dopiero się wprowadziłaś? - zapytał.

- A co cię to obchodzi? - warknęłam. Jakaś taka nerwowa się zrobiłam, nie wiedzieć czemu. W końcu tylko jakiś gangster siedzi u mnie w domu. Dzięki bogu, ze jest sam, a nie z całą bandą...

Blondyn się zaśmiał.

- Może ci jakoś pomóc? - jeszcze mi tego brakowało, by obcy facet grzebał się w moich rzeczach!

-Pomożesz, jak stąd wyjdziesz - moja cierpliwość na prawdę się już kończyła... - Chciałabym to skończyć i położyć się spać.

- Zadziorna jesteś- facet cały czas był mocno rozbawiony. Czuł się swobodnie, dlatego stwierdziłam, że to nie jego pierwszy raz w takiej sytuacji.

- Dziwisz się? - oparłam się o blat i założyłam ręce. Westchnęłam. W ułamku sekundy podjęłam decyzję, będę go ignorować. Najwyżej mi coś ukradnie trudno, może mnie zabije, też mi to wisi. Byłam zmęczona i chciałam jak najszybciej pójść spać.

Zaczęłam otwierać pudła i układać w szafkach talerze i szklanki.

- Czemu masz tylko cztery kubki? - a co go to obchodzi? Po co mi więcej, jak mieszkam sama? Blondyn przyglądał mi się z zaciekawieniem.

- Ej, czy ty mnie ignorujesz? - zapytał, zdziwiony. Ha Eun, spokojnie, wdech i wydech. Jego tu nie ma. Na prawdę, popadasz w paranoje. Po prostu udawaj, że go nie słyszysz...

Mężczyzna nie doczekawszy się odpowiedzi, zaśmiał się. Potarł ręką kark.

- Cholera, nawet jeśli będziesz mnie ignorować, zatracisz się we mnie chociaż na chwilę- powiedział rozbawionym głosem. Momentalnie odwróciłam się w jego stronę.

- Słucham? Miałabym się w tobie "zatracić"? - zapytałam z niedowierzaniem. Kolejny olśniewający uśmiech. Trzeba było przyznać, że facet był przystojny i to niestety bardzo. Swoimi piwnymi oczami patrzył prosto w moje, brązowe.

- Skarbie żartujesz sobie? Jesteś ślepa? - po raz kolejny się zaśmiał. Był w dużo lepszym humorze ode mnie.

- Spadaj, nie mam ani czasu, ani ochoty na te twoje gierki, więc lepiej wróć skąd przyszedłeś. Żegnam - mówiąc to popchnęłam go w stronę wyjścia. O dziwo blondyn nie stawiał oporu. Bałam się jednak, że nawet jeśli uda mi się wyrzucić go za drzwi, to i tak znowu tu przylezie prędzej czy później...

Nagle obrócił się w moją stronę i spojrzał mi głęboko w oczy. Zaskoczył mnie tym nieźle, dlatego cofnęłam się parę kroków.

- Tia Ha Eun to bardzo ładne imię- uśmiechnął się szelmowsko, a mnie najzwyczajniej w świecie zatkało.

- Skąd wiesz jak się nazywam? - zapytałam oszołomiona. Mężczyzna wskazał tylko dłonią na etażerkę, stojącą koło wyjścia, gdzie leżały moje dokumenty.

No tak... Przeczytał jak mam na imię... Może dobrym pomysłem było by schowanie takich rzeczy...

- Skarbie, nie jestem głupi - uśmiechnął się.

- To jak ty się nazywasz co? Wypadałoby się chociaż przedstawić.

- Min Ho Bae - zbliżył się do mnie tak, że niemal stykaliśmy się nosami. Na twarzy czułam jego ciepły oddech.

Obsession [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz