Leżałem w łóżku przykryty kocem, nie zmrużyłem oka tej nocy, ciągle myślałem o jego słowach, pomimo tego że wiem co miał na myśli.
Drzwi do pokoju otworzyły się gwałtownie.- "Wstajemy! juz ranek!" - do pokoju wleciała pełna entuzjazmu Paimon, wygląda na to że nie miała pojęcia o wczorajszej sytuacji.
- "Nie budź go." - Powiedział Xiao poważnym tonem.
- "T-tak... przepraszam pójdę na śniadanie..." - wystraszona dziewczyna szybko sobie odleciała po drodze mamrocząc coś w stylu "Jaki niemiły...".
Wysunąłem głowę z pod koca by sprawdzić co się tak właściwie stało. Spotkałem wzrok Xiao, wyglądał przez ułamek sekundy na pełen zmartwień i troski, jednak chwilę po tym znów był zimny i obojętny. Paimon nie bylo już w pobliżu.
Po chwili Chłopak odszedł pozostawiając drzwi do mojego pokoju otwarte, tym samym zmuszając mnie do wstania z łóżka.Kiedy już zebrałem trochę sił wstałem i zamknąłem drzwi. Przebrałem się, umyłem twarz i usiadłem na łóżku pozbawiony sił które przed chwilą wyczerpałem.
"Pomyśleć że taka prosta czynność sprawia że jestem wyczerpany..."
Znów położyłem się na łóżku i spojrzałem na drzwi do mojego pokoju, jakbym chciał by ktoś teraz do mnie przyszedł i się zainteresował. Cóż nie mogę prosić o wiele. Leżałem tak jeszcze chwilę i postanowiłem zejść na dół, byłem głodny, bardzo głodny. wstałem i wyszedłem z mojego pokoju kierując się w stronę schodów. Gdy postawiłem nogę na pierwszym stopniu poczułem jak cała moja siła od pasa w dół nagle znika. Gdy już miałem zacząć spadać, coś szybko chwyciło mnie w tali i uratowało przed upadkiem. Skierowałem wzrok ku mojemu wybawicielowi. Po ujrzeniu jego twarzy tak blisko mnie, w ciągu ułamka sekundy zrobiłem się cały czerwony.
- "X-Xiao... haha..."
- "Co ty robisz? Nie powinieneś leżeć w łóżku?"
Pierwsze słyszę! mogłeś chociaż przyjść i się zapytać czy nie przynieść mi czegoś do jedzenia, miałbym tam siedzieć i umrzeć z głodu? takiemu odpoczynkowi podziękuję.
- "ah... widzisz, zgłodniałem... bardzo zgłodniałem..."
- "Nie mogłeś kogoś zawołać?"
JESZCZE CZEGO. sprawiam wystarczającą ilość kłopotów, nie będę wolał innych by mi pomagali przy tak prostych rzeczach.
- "Zawołać..? Niby dlaczego? Nie będę im zawracał głowy..."
CHWILA CHWILA, DLACZEGO MY ROZMAWIAMY W TAKIEJ POZYCJI?!
- "Jestem pew-"
- "Przepraszam Xiao ale czy... umm... mógłbyś mnie już puścić? Już nie spadnę..." - przerwałem mu.
Puścił mnie prawie natychmiast, bez zbędnych słów, po prostu to zrobił. Dlaczego jestem rozczarowany? Nie podoba mi się to że nie protestował?
- "Już, proszę." - dodał chłodnym tonem.
- "..."
Stanąłem jak wryty. Serio nie spodziewałem się że tak po prostu to zrobi.
- "Uhm... tak czy siak dziękuję. Czy mógłbyś w takim razie przynieść mi trochę jedzenia do pokoju?" - obudziłem się ze swoich myśli.
- "Dlaczego akurat ja?"
- "Huh? Zdawało mi się że mówiłeś żebym poprosił kogoś o pomoc, właśnie to robię."
- "Nie miałem na myśli akurat siebie, wszysycy ludzie są tacy bezpośredni kiedy poczują się komfortowo?" - dodał z poważną miną.
Ugh... Xiao sprawiasz że czuję się źle z zapytaniem ciebie o przysługę, czy nie mógłbyś być bardziej miły?
--------------------------------Notka------------------------------------
A więc jestem aktualnie w połowie śpiąca. Dodam następna część jutro bo nie chcę zrobić żadnych błędów. mam nadzieję że to nie przeszkadza :') i miłego dnia/wieczoru/nocy!
CZYTASZ
You're not Alone ✧ Xiao x Aether ✧ Fanfiction
أدب الهواةAether wybrał się w podróż do Wangshu Inn by wykonać kilka misji, jednak wcześniej zaplanowany krótki pobyt może okazać się jednak trochę dłuższy po ponownym spotkaniu Xiao - jednego z Adepti.