Rozdział III - Zabawa nami

5 0 0
                                    

Dnia trzeciego tuż po przebudzeniu usłyszałem krzyki. Ludzie nie wiedzieli co ze sobą zrobić, król postanowił pobawić się oraz napuścić trochę gazu do naszych korytarzy. Wszyscy uciekali jak najdalej oraz błagali o wyłączenie napływu gazu. Kilkorgo ludzi straciło przytomność przez brak tlenu, aczkolwiek po jakimś czasie ją odzyskali, w rezultacie nic im się nie stało. W międzyczasie wyznaczał on nam również wiele innych dziwnych ,,zabaw", takich jak złapanie wszystkich do jednego pomieszczenia oraz fałszywa obietnica wypuszczenia tej osoby. Oczywiście osoba ta nie zostawała wypuszczona, czasami wręcz podczas wyjścia za drzwiami czekały na nią nieprzyjemności takie, jak kilkanaście wygłodniałych psów, które gotowe były do ataku. W końcu podsuwał nam w jakimś miejscu korytarza nie duża w porównaniu do potrzeb ilość jedzenia, najczęściej niestety tylko kilka osób najadło się tym do syta, ludzie nie byli skorzy do dzielenia się tym. Reszcie dawał jedzenie do misek oraz kazał jeść tylko buzią, nie pozwalał robic tergo rękami. Ja nic nie zjadłem od początku mojego przyjścia tam. Byłem głodny. Mając kilka godzin tak zwanego luzu poszedłem szukać jakiegoś wyjścia. Znalazłem prawdopodnie słaby punkt. Udało mi się zrobić nie wielką dziurkę o śrendnicy około 6cm, z której widac było światło dochodzące z dworu. Wystawiłem przez nią telefon, złapałem jedną kreskę, wykręciłem 112. Gdy konsultantka odebrała powiedziałem, że jest nas około 20-stu oraz jesteśmy zamknięci w jakichś podziemiach. Zdenerwowana powiedziała iż są to prawdopodobnie jakieś żarty oraz rozłączyła się. Po tym zadzwoniłem do kolegi, który powiedział, że od jakiegoś czasu szukają mnie oraz wszyscy bardzo się martwią. Zapytał gdzie jestem. Opowiedziałem mu swoją historie, on na to, że spróbuje coś z tym zrobić, by policja przyjechała. Poprosił również o wysłanie mu swojej lokalizacji. Niestety telefon namierzył mnie z dokładnością do 5km. Zawsze coś. Po kilku godzinach zauważyłem iż zjawiła się policja na miejscu, widziałem ją przez wizjer. Krzyczałem, wszyscy krzyczeli, ale nikt nas nie słyszał, ściany prawdopodobnie były zbyt grube, sądząc po tym, co widziałem w wizjerze najcieńsze miały 3m grubości. Były zrobione oczywiście z ziemii.

Zamknięci w podziemiuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz