Alice Smith-. 16 letnia dziewczyna z słonecznej Florydy.
Rozdział 1
Jak codziennie rano wstałam spoglądając na mój budzik.
-Kurwa zaspałam. -powiedziałam. Turson nie będzie z tego powodu zadowolona.
Dziś na pierwszej godzinie lekcyjnej miałam poprawić ostatni test z matmy.
Ugh -odparłam.
Wstałam idąc szybkim krokiem do łazienki. Przemyłam twarz starając się obudzić zimną wodą.
W pośpiechu wyciągnęłam komplet ubrań przygotowany wieczorem. Był to nawyk uczony przez moją mamę od małego, żeby zawsze być punktualnym i nie tracić czasu na szukanie ubrań rano.
Wybiegłam z pokoju spoglądając na kota siedzącego na fotelu. Wzięłam szybko torbę, klucze i jabłko. Ubrałam najwygodniejsze na świecie buty -czyli białe conversy.
Wyszłam z domu patrząc na Sam siedzącą w samochodzie. Zdezorientowana podeszłam do dziewczyny.
Sam jest moją najlepszą przyjaciółką. W przedszkolu zawsze trzymałyśmy się razem. Z czasem miałyśmy swoje własne przywitanie, tajemnicze słowa nie lubiłyśmy tych samych osób i chodziłyśmy do siebie na nocki. Średniego wzrostu blondynka do dnia dzisiejszego lubiła mnie irytować, śmiać się ze mną i oglądać głupkowate filmiki na yt. Czuję, że mogę z nią o wszystkim rozmawiać i co najważniejsze w tym ufać.
-Hej Alice -przywitała się.
-Sam. Co tu tutaj robisz? Nie powinnaś być już czasem na lekcji u wrednej Turson?
-Mała, przecież jest dopiero siódma. -odparła.
-Co? Ale jak to...
-Zapomniałaś przestawić zegarka. Dziś była zmiana czasu. Ostatni weekend marca no halo lalka. -Gdzie ty żyjesz?
-Uff -odpowiedziałam. Myślałam, że ta jędza nie przepuści mnie do następnej klasy.
-Masz dziś poprawkę u niej? Powodzenia.
-Prędzej tam umrę zanim wejdę w ogóle do klasy ugh. -dzięki.
Wsiadłam do czerwonego audi z posrebrzaną tapicerką. Sam uwielbia czerwony co widać między innymi po jej szmince bądź ubraniach.
W radiu leciała nasza ulubiona piosenka, poprawiła nam lekko humor.
Dojechałyśmy do szkoły nie będąc zadowolone. W końcu był poniedziałek -najgorszy dzień tygodnia.
Weszłyśmy do klasy. Usiadłam na miejscu sama by móc napisać w spokoju poprawę.
Do klasy weszła najwredniejsza kobieta w tej szkole. Nauczycielka znienawidzonego przezemnie przedmiotu. Inaczej mówiąc mojej ulubionej matmy -Elizabeth Turson.
-Dzień dobry pani Turson. -wszyscy wstali.
-Dzień dobry, siadajcie siadajcie. Ale dzisiaj piękna pogoda nieprawdaż? Uh cudownie widzieć wiosnę budzącą się do życia.
Wtem do klasy weszła nasza wychowawczyni pani Baker. Miła w średnim wieku kobieta zawsze z życzliwością i uśmiechem na twarzy.
Lubiłam ją.-Nie wstawajcie moi mili. Pragnę wam kogoś przedstawić mianowicie nowego ucznia i waszego kolegę Jacoba.
Jacobie przedstaw się proszę.
-Cześć wszystkim. Jestem Jacob Green - przeprowadziłem się tutaj wraz z rodzicami z Colorado.
W tym momencie zamarłam. Do mojej klasy wszedl najprzystojniejszy chłopak od czasu w którym Justina wyrzucono.
-Jacobie mam nadzieję, że klasa miło Cię przyjmie. Usiądź proszę obok..
Alice! O tak miła dziewczyna myślę, że z chęcią cię zapozna.Zarumieniłam się słysząc co mówi o mnie kobieta. Zdezorientowana popatrzyłam na chłopaka posyłając mu lekki uśmiech.
Nauczycielka wskazała mu miejsce. Podszedł a ja czułam jak jego zielone tęczówki palą moje.
Usiadł i przywitał się podając mi rękę.
-Jacob. -miło mi cię poznać
-Alice.- Uśmiechnęłam się lekko ściskając dłoń chłopaka.
Dlaczego on musi być tak przystojny?....
Hej! Nie wiem czy ktokolwiek kiedykolwiek to przeczyta, ale jestem tutaj nowa i nudziło mi się więc napisałam tak króciutko mini rozdział.
Przepraszam, ale nie umiem w takie rzeczy i jest tu pewnie dużo błędów interpunkcja umiera. Postaram się coś dalej wymyślić więc myślę, że do następnego jeśli ktoś chciałby. Możecie coś napisać o tym. Przeczytam z chęcią i poprawię. 🥀
CZYTASZ
Alice hopeful and love 🥀
أدب المراهقين-zawszę będziesz moją nadzieją na lepsze jutro -w końcu to ona umiera ostatnia.