Gdy Mallory miała już poczucie, że z nosem Thalii wszystko w porządku, wypuściła ją z domku Apolla i życzyła dobrej nocy. Sama udała się do swojego łóżka i mozolnie wdrapała się na górne posłanie. Przez firanki zawieszone na oknie zaczęły wpadać poranne promienie słońce padając idealnie na twarz Willa śpiącego naprzeciwko Kayli.
Po nocnej eskapadzie i wypadku Mallory czuła się strasznie senna. Gumka do włosów, którą związała włosy w nocy już dawno się gdzieś z nich zsunęła, więc teraz jej włosy swobodnie opadły na poduszkę. Dalton położyła się i przykryła cienką kołdrą, po czym od razu zasnęła.
Nie było jej jednak dane pospać długo, bo światło dzienne w końcu obudziło Willa, a ten jako grupowy domku zaczął budzić resztę. Podsumowywując, Mallory spała pełne dziesięć minut.
Powalający wynik.
Wiedząc jednak, że śpiąc chwilę dłużej nie zdąży na śniadanie (więc nie dość, że byłaby niewyspana to jeszcze głodna) zsunęła się z pryczy. Kayla przywitała ją radosnym "cześć!", a reszta po prostu skinęła głowami czy posłała jej uśmiechy.
Chwyciła z szafy ciuchy na dziś i stanęła w kolejce do łazienki, która była wiecznym problemem. Z drugiej strony nie chciała wiedzieć, co musiało się dziać w domku Hermesa.
Will jak każdego poranka odpalił gramofon — prezent dla domku Apolla od domku Hefajstosa, który dostali trzy lata temu — i włożył płytę.
— Dziś Queen! — okrzyknął i nałożył igłę na płytę.
W końcu przyszła kolej Mallory, która weszła do łazienki razem z Kaylą. To była taka ich tradycja od najmłodszych lat. Wchodziły do łazienki razem odkąd gdy były nowe w obozie jakiś dzieciak od Hermesa nastraszył je, że co jakiś czas z kibelka w łazience siódemki wyskakuje ogromny wąż. A dwie małe dziewczynki, które przez klątwe zesłaną na wszystkie dzieci Apolla panicznie bały się węży były tak przerażone, że od tamtej pory zawsze wchodziły do łazienki razem.
Knowles szybko wskoczyła pod prysznic, a Mallory w tym czasie umyła zęby. Następnie dziewczyny się zamieniły i to Kayla stała nad umywalką, a Dalton brała zimny prysznic na rozbudzenie. Jednak słuchawka od prysznica znowu zaszalała i zmoczyła całe włosy Mallory, która nie miała w planach ich myć.
Ach, to cudowne szczęście.
Mallory zdążyła się ubrać, gdy rozbrzmiała koncha na śniadanie. Porzucając plan wysuszenia włosów wybiegła z domku z przemoczoną głową. Włosy zmoczyły jej cały tył obozowej koszulki, ale dziewczyna śpiesząca się na śniadanie nie zwróciła na to większej uwagi.
— Co ci się stało? — spytał Austin jedząc już swoje śniadanie. Szczęściarz zwykle był pierwszy w kolejce do łazienki, więc najszybciej zjawiał się na śniadaniu.
— Prysznic znów się zepsuł. Trzeba poprosić jakiegoś dzieciaka Hefajstosa żeby go naprawił — oznajmiła Mallory ciężko siadając ma krześle.
— Nie to mam na myśli — chłopak machnął ręką. — Prysznic zepsuł się nie pierwszy raz. Mam na myśli, dlaczego masz takie wory pod oczami i wyglądasz jakby przebiegło po tobie stado dzików erymantejskich?
— A, o to chodzi... — Mallory westchnęła. — Nie mogłam spać w nocy.
— Chcesz trochę ambrozji? — spytał jak zwykle troskliwy Will. — Poczujesz się lepiej, a mamy tego towaru od groma.
Groma... Mallory przypomniało się nocne spotkanie z porucznikiem Łowczyń Artemidy, której złamała nos.
— Ta, przyda się — mruknęła biorąc od Willa kostkę czekolady z nadzieniem ambrozjowym.
CZYTASZ
ALL THE THINGS SHE SAID. . . thalia grace
Fanfiction❝ all the things she said, running through my head ❞ nieco nadopiekuńcza córka apolla poznaje szaloną łowczynię artemidy i za swój cel postawia sobie naprawienie jej złamanego nosa. czyli o tym jak mallory dalton robi za niańkę dla thalii grace, a t...