To mój pierwszy one-shot tego typu.
Dajcie znać czy się wam podobał
Kendra oniemiała, czy to był ten dzień na który czekała całe swoje życie?
Paprot klęczał na jednym kolanie.
-Czy wyjdziesz za mnie?
-Tak!
Nagle wszystko się rozsypało, unosiła się w powietrzu. Wtedy spostrzegła młodą szczęśliwą parę, jechali do małego domku wśród drzew. To była ona i Paprot po ślubie. Znów kompletna ciemność, dziewczyna zamknęła oczy. Siedziała na trawie, obok niej bawiła się dwójka dzieci. Bliźniaki, jeden był bardzo podobny do Paprota. Wyciągnęła rękę, przeniknęła ona przez dziecko. Wtem dom stanął w płomieniach, Kendra poczuła ten żar i zdecydowała skoczyć w płomienie. Znów siedziała, ale na pustyni obok znajdowała się stara chata. Nie taka ładna jak po przednio.
Obok na bujanym fotelu siedziała staruszka, a obok niej Paprot tak samo młody.
Czy to by się stało gdyby nie została wieczną?
A gdyby została musiała by patrzeć jak jej bliscy umierają.
Stała w pustce, to nie był normalny sen.
-Wypuść mnie! Kim kol wiek jesteś.
Obudziła się, nad nią stała jakaś postać.
-Paprot?
-Nie Seth.
Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że ocieka wodą.
-Seth!
-Krzyczałaś ciągle Paprot! Nie, Paprot! Lol, musiałem cię jakoś obudzić.
-To był koszmar, widziałam swoje życie z Paprotem.
-No i co?.
-Czekaj muszę coś załatwić.
Seth zobaczył jak wybiega z domu w piżamie! I bez butów.
-Wariatka-mruknął.
Co zrobi Kendra?