Z głębokiego snu, pełnego strachu i zapachu palonego mięsa, obudziły Dee przy tłumione glosy. Początkowi zielarka nie potrafiła zrozumieć słów. Jednak wraz z nadejściem przytomności umysłu rozmowa zaczynała nabierać sensu.
- Przecież ona musi wiedzieć - powiedział zachrypniety starszczy głos. Dea wiedziała do kogo on należy. Była to jej mentorka i najstarsza pośród zielarek Adara. Stara zgarbiona kobieta, o włosach białych jak śnieg z jednym tylko srebrnym pasmem. Dea najlepiej pamietala oczy swojej nauczycielki. Tak jasno niebieskie ze prawie biale. Wydawałoby się ze stara zielarka straciła wzrok bardzo dawno temu. Jednak były to oczy bystre, w których wyraźnie widać było mądrość starej wiedźmy.
- To tylko jeden z NICH co ja to obchodz. Macie leczyć i ratować ludzi a nie ryzykować życie dla tych cholernych bestii. - Ten glos Dea również znała i aż poczuła jak krew mrozi się jej w żyłach. Zimny, niski, męski głos należący do naczelnika. Tak go wszyscy umownie nazywali, a był to człowiek, który przewodził im wszystkim i się nimi opiekował. Dbał o każdy, nawet najmniejszy aspekt ich przetrwania. To on decydował o wszystkim i przydzielał każdemu jego zadania i role. Był to człowiek o twardym, żołnierskim spojrzeniu ciemnych piwnych oczu. Był tez niesamowicie dobrze zbudowany i prężny jak na swój podeszły juz wiek. Jego włosy ostrzyzone na krótko były w kolorach starego srebra. - Sama dobrze wiesz jak cenne są dla nas twoje uczennice. Nie mogę pozwolić sobie na stratę kolejnej po tym co się wydarzyło ostatnio. - Co się wydarzyło ostatnio? Dea z całych sił wysilila mózg żeby zaczął kojarzyć fakty. Co się... Dea poczuła jak serce zamiera jej w przełyku. Ostni atak, który miał miejsce około miesiąca temu zabrał ze sobą ponad połowę świeżo upieczonch adeptek. Została ich teraz garstka i zaczęło brakować rak do pracy. Oczywiście juz zaczęto szkolić następne ale nauczenie ich wszystkiego zajmuje lata. Dea jest jedna z nieliczych, które wyszły na mury przed ukończeniem 16 lat. Większość dziewczat osiąga ten poziom mając lat 20 i więcej. Teraz Dea zaczęła rozumieć gniew naczelnika. Była dla niego cenna tak jak każda z zielarek. To od nich zależało życie i zdrowie mieszkańców miasta. One leczyly, odbierały porody i opatrzywaly rany. To one wiedziały jak stosować zioła, napary i nalewki żeby działały. Tylko one znały sekret magicznego ziela, korę pomagały skokom zachować ludzka świadomość.
P.S. Przepraszam, ze tak długo nic nie pisalam. Był to brak zacięcia żeby nad tym siasc.

CZYTASZ
Smocze ziele
Viễn tưởngŚwiat się zmienił a także ludzie się zmienili. Przyszło im walczyć z bestiami, których natury nie są w stanie pojąć. Deea młoda zielarka przez zupełny przypadek odnajduje swoje miejsce w świecie bestii i odkrywa, że smoki są bliższe jej sercu niż lu...