2. Zabawa.

34.6K 963 1.3K
                                    

Siedziałam już od trzech godzin w moim gabinecie i pracowałam ciężko oraz produktywnie. Zagrzewam to miejsce od tygodnia, a ja już dostałam podwyżkę. Nie wiem, czy to znajomości robią taką robotę, czy to, że szybciej się wyrabiałam z natłokiem roboty niż inni. Gdy się nudziłam w akademiki, to wykonywałam kampanie reklamowe na przód. Ma to swoje zalety, ponieważ masz szansę szybciej spłacić pożyczkę i wyjść na prosto.

Chwyciłam kubek z kawą, który stał koło komputera, nie odrywając wzroku od ekranu monitora. Nagle usłyszałam, jak drzwi się otwierają, a przez nie wchodzi szef z szerokim uśmiechem. Spojrzałam na niego i odwzajemniłam gest.

- Dzięki twoim paru zmianom i ciężkiej pracy, dochodzą nam nowi klienci. - Powiedział zadowolony, siadając naprzeciwko. Lubiłam, jak ktoś komplementował moją pracę, bo wkładałam w nią dużo serca.

- Dziękuje. Staram się. - Skwitowałam z wyrazem zadowolenia spoczywającym na wargach.

- Mam dla ciebie bardzo opłacalną pracę. Mój przyjaciel zakłada linię lotniczą i potrzebuje loga, najszybciej jak się da. Uznałem, że z twoją głową pełną pomysłów coś stworzysz i że potrzebujesz zastrzyk dużych pieniędzy, a on jest gotowy je zapłacić. - Wyjaśnił spokojnie mężczyzna. Przyglądałam mu się uważnie i chciałam coś powiedzieć, ale odebrało mi mowę.

- To naprawdę miłe, ale ja miałabym stworzyć logo dla nowej lini lotniczej? - Byłam w takim szoku, że się jąkałam. John uśmiechnął się rozbawiony moją reakcją.

- Skoro Thomas potrafił robić piękne wizytówki wielkim firmą, to tym bardziej jego córka temu podoła. - To, z jaką pewnością się wypowiadał, budziło we mnie entuzjazm i chęć do działania.

Już miałam coś odpowiedzieć, gdy nagle do pokoju wszedł ktoś, kogo w ogóle się nie spodziewałam. Najpierw spojrzał na mojego szefa, który wstał, aby przywitać mężczyznę.

- Witaj John. Mogę poznać te cudną dziewczynę, która mi zachwalałeś? - Powiedział z sarkazmem, spoglądając w moim kierunku. Zaczął lustrować mnie wzrokiem. Miałam na sobie białą koszulę i do tego czarne materiałowe spodnie, a na stopach spoczywały eleganckie buty w tym samym kolorze. Uniosłam brwi z kpiną na jego pogardliwą wypowiedź.

- Właśnie na nią patrzysz. To Scarlett Paterson, córka Thomasa Patersona. - Odparł z uśmiechem, spoglądając na moją osobę. Wstałam od biurka i podeszłam do bruneta. Wyciągnęłam w jego stronę rękę.

- Tego Thomasa Patersona? - Spytał bardzo zaskoczony tym faktem, ściskając moją dłoń na powitanie. Patrzył na mnie jak na jakiś rzadki okaz, na co w duchu się zaśmiałam.

- Owszem. W tydzień dzięki niej sprzedaż wzrosła o pięćdziesiąt procent. W tydzień. - Podkreśli zadowolony z tego faktu. Dominic przyglądał mi się nieufnie. Teraz kto kogo ocenił po okładce. - Zostawię was samych i omówcie sobie wszystko dokładnie. - Powiedział z uśmiechem mój szef, a następnie opuścił gabinet, zamykając za sobą drzwi. Ja natomiast usiadłam z powrotem za biurkiem. Czułam na sobie wnikliwy wzrok Findlay'a.

- Może przejdziemy do sedna, panie Findlay. - Powiedziałam poważnie, przenosząc spojrzenie na Dominica. Jego czarne jak węgiel tęczówki wpatrywały się we mnie z powagą. Mężczyzna odsunął sobie krzesło naprzeciwko i na nim usiadł. Cały czas obserwowałam go wnikliwie. Oparł się o oparcie i znów na mnie spojrzał.

- Dobrze pani Paterson. Jak pani zapewne już wie, zajmuję się przeróżnymi interesami. Chodzi o nową linię lotniczą i jej zareklamowanie jak najlepiej. - Zaczął z opanowanie. - Chciałbym, aby zajął się tym ktoś kompetentny. Nie wiem, czy pani się do tego nadaje. - Skwitował arogancko.

God of passion | W sprzedaży Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz