Capitolo 5-Primo nemico in una nuova vita

42 3 0
                                    

Znajdowałam się w jakimś samochodzie. Fotele obite były skórą barwioną na biało, która odrywała się od nich, co musiało świadczyć, że nie był nowy. Nie umiałam dokładnie określić jakiej był marki, ale na pewno był bardzo drogi; nie wiedziałam  nawet, jakiego był koloru, ale nie było to istotne. Siedziałam na tylnym siedzeniu z wetkniętymi słuchawkami i wpatrywałam  się w przemijające miasta, lasy i pola zza mojej przyciemnionej szyby. Wszystko przyprószone było śniegiem, którego na Sycylii praktycznie nie ma o tej porze roku.

Nie wiedziałam, dokąd zmierzałam i co tu właściwie robiłam. Jeszcze niedawno znajdowałam się w posiadłości Santellich, a już byłam gdzie indziej . Nie wiedziałam nawet, gdzie teraz jestem, ale sądząc po widoku zza okna byłam daleko daleko od Sycylii.

Odziana byłam  w pikowaną  szaro srebrzystą kurtkę i   przetarte jeansy , co idealnie wkomponowywało się w panującą pogodę. Na nogach miałam czarne jak węgiel  kozaki na płaskim obcasie obszyte lekkim futerkiem. Na mojej głowie gościła wełniana czapka z modnym fasonem w kolorze żurawinowym, która niemal że rażąco kontrastowała z moimi czarnymi włosami i szmaragdowymi oczami.

Zaraz, zaraz...kiedy ja się zdążyłam przebrać? Co jest grane....

Nagle poczułam , że nasze auto zaczęło się ślizgać na prawo i lewo, a ja pomimo, że byłam zapięta, miotałam się w te i we w te  . Wyrwałam się z  transu i natychmiast spojrzałam przed siebie. Mama próbowała walczyć z gołoledzią, ale im bardziej się starała, tym coraz lepiej nami ślizgało. Wciskała cały czas hamulce, ale ani na chwilę nie odpowiadały, a sytuacja stawała się coraz poważniejsza. Tata  ze stoickim spokojem uspokajał mamę, która cała drżała z nerwów.

Ja natomiast  szybko odpięłam pasy i chwyciłam ją  za ręce.

-Mamo, proszę, nie ruszaj kierownicą...- błagałam ją najspokojniej jak potrafiłam, szarpiąc ją przy tym.

Popatrzyła na mnie z niedowierzaniem i zdruzgotaniem, ale nie puściła kierownicy.

- Córciu, muszę coś zrobić, inaczej się rozbijemy!

- Mamo proszę, nie rób tego...-błagałam ją jeszcze raz , tym razem płacząc i szarpiąc nią jeszcze mocniej. Zbyła moją prośbę i odwróciła wzrok na kierunek jazdy, więc spojrzałam na tatę.-Tato, zrób coś, proszę...Nie chcę umierać, nie chcę was stracić...Proszę....

Nagle usłyszałam huk i przede mną pojawiła się biała poświata.

-Proszę, tato....Nie chcę was stracić!-wymamrotałam, po czym przerażona otworzyłam oczy i podniosłam głowę z materaca. Zaczęłam dyszeć jak po przebiegnięciu maratonu, po czym rozejrzałam się po pokoju. 

Sen, to był tylko zły sen. Ale bardzo prawdziwy.

W tej samej chwili drzwi się otworzyły i szybkim krokiem weszła babcia Francesca. Ubrana była w jedwabistą koszulę nocną  w kolorze brudnego różu. Wyglądała na zmartwioną.

-Emmo, co się stało?-podeszła do mojego łóżka, po czym usiadła na brzegu i odruchowo położyła mi dłoń na barku. Wzdrygnęłam się.

-Nic mi nie jest- odburknęłam. Jeszcze tego brakowało. Jakby  obchodziło ją moje życie, które i tak samo w sobie  było pasmem porażek .

- Na pewno? Słyszałam twoje krzyki... Może zrobię ci herbatkę z melisy?...-zerwała się z łóżka i pomknęła ku drzwiom.

-Niby na co? Nie mam skołatanych nerwów - prychnęłam, po czym opadłam z powrotem na poduszkę.

-Emmo, rozumiem że trudno  jest ci  zaakceptować nowe otoczenie, ale nie możesz wiecznie się obrażać na mnie i na dziadka. Zrozum, że przygarnęliśmy ciebie dla twojego dobra....

Pokręciłam głową, ponieważ nie mogłam już tego słuchać.

Sezonowe pierdolenie twojej starej na basenie normalnie.

- To nazywasz dobrem?! Ściągneliście mnie z drugiego, bezpiecznego końca Włoch do królestwa pieprzonych mafiozów tylko po to, by było mi dobrze?! Czy ty sama siebie słyszysz jak to brzmi?!- podniosłam głowę i wydarłam się na cały głos. - Moje życie bez was jeszcze do niedawna było sielanką, teraz jestem kurwa wrakiem, więc nie mów mi co będzie dla mnie dobre... - urwałam, ponieważ poczułam silny cios w mój lewy policzek,który jednocześnie wykręcił moją szyję, wprawiając kręgi szyjne w bolesne strzykanie.

Potarłam obolałe miejsce i z furią w oczach spojrzałam na babcię. W górze miała rękę, którą chwilę wcześniej spoliczkowała mnie, po czym z drżeniem opuściła ją i posłała mi złowrogie spojrzenie.

-Dość tego! Nie będę dłużej tolerować twoich wyskoków! Jesteś pod naszą opieką czy ci się to podoba czy nie, więc zacznij nas szanować, niewdzięczna gówniaro! - zaczęła swą tyradę. - Jutro jedziesz ze mną na zakupy i nie chcę słyszeć głosu sprzeciwu! Masz być punktualnie o siódmej na śniadaniu! Dobranoc!- wyszła szybkim krokiem z pokoju, trzaskając za sobą drzwiami.

O nie, kurwa, nigdzie z tobą nie jadę, pomyślałam zaraz po jej wyjściu.

Możesz mi grozić ty pomarszczona torbo będąca moją babcią, ale za chuja mnie nie zmusisz. Możesz się jebać razem z tą swoją villą i Sycylią.

W pewnym momencie oczy zaczęły mnie piec, jakby ktoś nasypał mi do nich sól. Usiadłam okrakiem na łóżku, chwyciłam zdjęcie rodziców, które zdąrzyłam wziąść ze sobą i stało się coś, czego nie znosiłam najbardziej na świecie.

Zaczęłam płakać. Nie deszczem pojedynczych  łez, lecz całym strumieniem. Ostatni raz tak płakałam rok temu. Teraz znów płakałam.  Wtulona w zdjęcie i czująca się jak gówno. Lub wrak.

***
-Emmo!

Kto mnie woła?, powiedziałam w myślach.

Miałam twardy sen, więc nie pokazywały mi się żadne osoby ani tym bardziej nikt do mnie nie mówił.

Ale kogoś słyszałam. Jeśli babcię , to może mnie pocałować w dupę, bo ja nie zamierzam być posłuszna.

Nie wiem, kiedy dokładnie zamknęłam oczy i usnęłam wtulona w ramkę, ale na pewno nie była to pora na dobranockę. Przez cholerny potok łez byłam padnięta, więc nie dziwię się, że w ogóle zasnęłam.

Teraz jednak miałam zostać wybudzona z letargu i ta myśl nie napawała mnie optymizmem. Ani to, że miałam stanąć  oko w oko z przeznaczeniem, jakim były zakupy z babcią.

Ughhh... Przyrzekam, że jeśli jednak uda się jej mnie zaciągnąć na nie, prędko odechce się jej zabrać mnie ponownie.

-Emmo, do jasnej Anielki wstawaj! - znowu usłyszałam głos. Tym razem był krzykiem z nutą poddenerwowania.

_________________________________

Rozdział pisany i poprawiany na bieżąco







To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 07, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Il giudizio di FortunaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz