Capitolo 4-Tra la mafia

54 3 0
                                    

Luigi POV

Zbliżałem się do ogromnej bramy, bogato zdobionej, z szydreczym i ponurym inicjałem mojego nazwiska. di Drazzo. Na myśl myśl przeszły mnie ciarki, słysząc w głowie wymawianie tego słowa. To nie było nazwisko, tylko słowo, przez które wiatr złą reputację w Palermo, chociaż nawet nic takiego nie zrobiłem, ale niestety to nie ode mnie zależało.

Spotkanie tej całej wnuczki Santellich uświadomiło mnie, że jest ktoś, kto nie miał kompletnie zielonego pojęcia o mnie i moim dziedzictwie, którego wyrzekł się z nie udawaną radością. Bycie kapitału mafii sycylijskiej nie było spełnieniem moich marzeń, tylko darem od losu, a raczej przekleństwem. Nie chciałem się bawić w niegrzecznego chłopca i wymachiwać bronią, kiedy by mi się żywnie podobało. Nie chciałem być taki jak ojciec i mój tępo myślący brat, który był postrachem w mojej szkole. Ja uchodziłem za jego przystojnego młodszego brata   , "przyszłego ojca chrzestnego" i Reato , co mnie nie szczególnie bawiło, lecz irytowało. Wolałem młodszym di Drazzim niż jakimś ojcem chrzestnym. Dziewczyny uganiały się za mną, ale nie byłem tym zainteresowany, że rodzice wybrali minę - Rosalię Monini, najmłodszą córkę w Palermo D'Aglesio , ludzie bardzo wpływowych i skąpych. Nie chodzi o to, że nie lubię dziewczyn, tylko te z mojego otoczenia Nie chodziło o mnie. To zołzy nakładające tony mejkapu i manikiuru, odziane w najlepsze ciuchy i zakupoholiczki, a mnie takie nie kręcą. Ale niestety musiałem na przeboleć.

Wybrali mi ją, ponieważ mój brat rozstał się z najstarszą córką państwa Campanolla, Camillą, kiedy się mówi, że Antonio wykorzystywał ją, jak każdą inną laskę, którą przyprowadzał do naszej willi, do zaspokojenia potrzeb potrzebnych, co niekoniecznie się spodobało się Campanollom i zerwali „Unię personalną" między naszymi rodami. Ród Campanolla był naszym sprzymiezeńcem od wieków w interesach, od niedawna w wojnie z rodem Santelli, od niedawna w wojnie z rodem Santelli, od niedawna w wojnie z rodem Santelli, z którego od niedawna w wojnie z rodem Santelli, od niedawna nie wiem z tytułu powodu wydarzeń w konflikcie, i przez swoje kurewskie zachowanie Antonio pozbawił nas ich pomocy. Rozzłościł tym rodzicom, którzy zabrali mu wszystkie karty z konta iowaliście jego karta kredytowa oraz zabronili przyprowadzać swoją dziewczynę do naszego domu. Pomocną dłoń uzupełli w rodzinie Monini, która również nie darzyła sympatii Santellich i pragnęła wykorzenić ich potomków z sycyliskiej ziemi. Rosalia, którą z resztą znałem od małego była egoistką z ciętym językiem i ironicznym poczuciem humoru, lubiącą zakupy i wizaże, i nic się nie zmieniła przez lata. Była we mnie zadurzona, ale nie odwzajemniałem uczuć, ponieważ nie była dziewczyną z moich marzeń, tylko rodziców.

Ta cała (nie znam z pierwszego imienia) Vittoria Santelli to co innego.

Była dziewczyną, która nie lubiła być w centrum uwagi , co wywnioskowałem po rozmowie z nią. Była również zwyczajna i prostolinijna, zachowywała się neutralnie. Ja również pragnąłem taki być-być neutralny.
Ucieszyłem się, ale w duchu wiedziałem, że prędzej czy później się dowie o mojej rodzinie . Jak już jej powiedziałem "Wszystko wszyscy wiedzą w Palermo. Nic tu nie przechodzi bez echa".  Odrazu po tym chciałem się zbić po twarzy. Nie chciałem niepokoić tej zbłąkanej dziewczyny, która dopiero nie dość, że przeżyła traumę, to jeszcze nie odnajdywała się w tym popapranym świecie, którego jeszcze nie była świadoma. Okazała się jednak silniejsza niż myślałem. Może miewała chwilę wahania, ale tragedia, której doświadczyła zmieniła jej charakter. Ostry niczym brzytwa, ale miejscami potulny jak baranek.

Podobał mi się tak samo jak jej wygląd. Te jej cudowne niespotykane tutaj zielone oczy i kruczoczarne włosy przyprawiały mnie o drgawki . Zauroczyłem się w niej od pierwszej chwili , ale nie chciałem tego wprost okazać, no ale niestety nie oszukujmy się, zrobiłem to, mówiąc jej o swoim mottcie oraz o tym, że nasze spotkanie nie było przypadkowe, tylko "zapisane w gwiazdach". Mogłem podać jakikolwiek cytat, byle tylko zaspokoić jej ciekawość albo ugryźć się w język i wszystko przemilczeć , ale akurat wybrałem ten, którego wczoraj przeczytałem z książki z domowej biblioteczki i  musiałem go wypowiedzieć z mojej niewyparzonej gęby . Głupi byłem. Przejrzała mnie na wylot tak samo jak ja ją. Wiedziałem o tym, obserwując jej zachowanie.

Il giudizio di FortunaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz