Princess doesn' t cry

865 29 2
                                    

Godzina 17, ja przed ich domem w fioletowej sukience. Włosy spięte w eleganckiego koka a na ręce branzoletki. Stoje na zewnątrz z winem i czekam. Czy na pewno iść? Wszystko na jedną kartę.
Dzwonię na dzwonek.
-Hejka
-Hejka -powiedział Harry otwierając mi drzwi.
-Nie wiem czy się przyda ale przyniosłam.
-Super. Dziękuję bardzo.
-A i właśnie to Harrison. Harrison poznaj Y/n.
-Miło mi cię poznać- Powiedział blondyn.
-Hejka miło mi Cię poznać.
-Tom mi opowiadał o tobie. Ale o twoim wyglądzie się nie pomylił. -Powiedział i się uśmiechnął.
-Dziękuje, ty też jesteś przystojny-Powiedziałam po czym oboje się za śmialiśmy.

Po minie Toma było widać że coś jest nie tak. W końcu usiedliśmy do kolacji i rozmawialiśmy. Śmialiśmy się. W pewnym momencie zawibrował mój telefon. Na ekranie pojawił się numer od prokuratora sądowego. Przestraszyłam się. Wszyscy zamilkli.

-Dzień dobry. Pani Y/n?
-Tak to ja. Coś się stało?
- Czy rozprawa pana Hollanda może odbyć się trochę wcześniej?
- Kiedy wcześniej?
-Jutro o 17?
-Chwilkę proszę-powiedziałam  i zasłoniłam ręką głośnik.
-Tom robisz coś jutro? -Zapytałam bruneta.
-Nie. Nic takiego.
-Okej- Powiedziałam i wróciłam do rozmowy. -Tak pasuje mi jak najbardziej.
-Bardzo się cieszę widzimy się jutro. Na pani mailu są już informacje.
-Okej, dozobaczenia.

Po czym się rozłączyłam i od razu nie zwracając uwagi na chłopaków zadzwoniłam do Marcela.
-Hej zamów mi lot do Polski na jutro koło 22 lub 23. Rozprawa Toma będzie jutro o 17. Od razu chce wrócić do domu.
-Okej księżniczko coś się stało?
-Nie, chce poprostu już wrócić... Dobra muszę kończyć. Papa
-Papapa

Znów się rozłączyłam i popatrzyłam na chłopaków.
-Tom mogę pożyczyć na chwilę laptopa?
-Jasne, stało się coś ważnego? -Zapytał.
-Poprostu go daj. Zaraz wam wyjaśnię.

Faktycznie otrzymałam maila o jutrzejszym dniu i drugiego od ojczulka poszkodowanej nastolatki. No ale dobra ważna rozprawa.
-Tom jutro o 17 musisz być w sądzie. Harry ty też. Wasza rozprawa się przesunęła. Będzie już jutro.
-Co, super! -Powiedział Tom i Harry jednocześnie.
-Tak to cudownie. Mam wszystko co chciałam. Jesteśmy gotowi na wszystko.

Po tym uświadomiłam sobie że jutro zobaczę go ostatni raz. Przez resztę wieczoru miałam mentlik w głowie. Tom to dokładnie widział. A ja...  Miałam ochotę płakać. Dopiero teraz patrząc na nich uświadomiłam sobie że są mi bardzooo bliscy a ja ich zostawię. Nie mam innego wyboru. To koniec...

-Wiecie co będę się zbierała już do domu. Czas na mnie. Wy też musicie się wyspać. Dobranoc wszystkim.
-Y/n pójdę chwilę z tobą. Muszę wypuścić psa.
- Okej paaaa
-Paaaa-Krzyczeli inni z pokoju.

Po wyjściu  zauważyłam że pada. Tom popatrzył się na mnie i przytulił. Nic nie musiałam mówić. Staliśmy w deszczu i się przytulaliśmy. Aż do pewnego momentu. On chwycił mnie za mój mokry podbródek i złączył nasze usta w pocałunku. Ja oddałam mu kolejny. Staliśmy w deszczu i się całowaliśmy. Ta chwila mogła trwać wiecznie. Nie chciałam go opuszczać ale musiałam to zrobić. Lepiej mu bezemnie.

Po paru minutach odkleiliśmy się od siebie i chwilę patrzyliśmy sobie w oczy. Niespodziewanie odeszłam bez słowa i odjechałam. Po drodze łzy spływały mi po policzku. Nie rozumiałam swoich emocji ale wiedziałam, że tom nie jest tylko moim przyjacielem. Był kimś więcej...
Parę razy jeszcze do mnie dzwonił i pisał ale ja go odrzucałam. Od Marcela dostałam wiadomość, że lot mam o 20. Cieszyłam się że szybko wrócę do domu. Ostatni raz przeglądałam dokumenty i byłam gotowa na jutro. Już czas na ten moment. Tylko nie płacz, proszę...

--------------------------------------------------------------
Opowieść nabiera  innego sensu. Mam nadzieję że jesteście ciekawi tego co się stanie dalej. Jeżeli ktoś chce to podsyłajcie pomysły. Na pewno coś razem  stworzymy. Bay😘

Rozprawa życiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz