1. Jestem przy tobie

780 42 9
                                    

Harry i Draco leżeli właśnie w łóżku. Harry płakał, ten wieczór był dla niego ciężki. Jak co roku 31
października kolejna rocznica śmierci jego rodziców.

Draco z sił chciał go wesprzeć, choć
jak wiadomo, nie był on zbyt uczuciową osoba, więc ciężko mu było to zrobić. Lecz dziś chciał być
jak najbardziej kochany i pomocny, jak to było możliwe, chciał, by Harry czuł się kochany i
potrzeby na tym świecie. Zawsze kiedy zbliża się rocznica śmierci jego rodziców, Harrego
nadchodzą myśli samobójcze i tkwi w stanie depresyjnym. Na codzień był radosnym człowiekiem,
lecz w ostatni tydzień października oj nie. Wtedy zamienia się w szarą kulkę i chce znikać z
powierzchni ziemi.

Jednakże Draco nigdy mu na to nie pozwala, zawsze jest przy nim, nieważne
jak bardzo Gryfon tego nie chce, jest przy nim za wszelką cenę.
Satynowa ciemno-zielona pościel otulała parę zakochanych. Harry i Draco znajdowali się w
dormitoroum slytherinu. Zasłony łóżka Draco były zasłonięte. W pokoju palił się kominek, który
miał dawać ciepło, lecz w ten dzień nic nie było go w stanie dać Harremu. Za zasłoną można było
ujrzeć widok Dracona leżącego na plecach, przykrytego satynową pościelą, a obok niego
zwiniętego w kulkę płaczacego Harrego.

Slizgon obejmował go w tali, chciał dać mu jak
największą bliskość. Głowa Gryfona znajdowała się na klatce piersiowej Malfoya, tak że ten mógł
wolna ręką gładzi jego włosy. Były one naprawdę miękkie i przyjemnie w dotyku. Oczy
czarnowłosego były przymknięte, jednak to nie powstrzymywało łez, wpływających spod powiek.
Jego oczy były zamknięte, ale Draco mógł sobie tam rękę uciekać, że jego pięknie zielone oczu
pełne głębi były teraz przepełnione smutkiem i rozpaczą. Teraz były już tylko puste.
Ramię Slizgona kurczowo obejmowało Harrego, ten gest okazywał mu wsparcie cielesne. Koszulka
szarookiego była już przemoczona, ale nie przeszkadzało mu to, jeśli łzy pomagały złotemu
chłopcu w okazaniu straty i określaniu uczuć, to nie miał zamiaru go powstrzymywać.

Gryfon tej nocy nie obwinia się tylko za śmierć rodziców, ale i za śmierć Cedrika, Syriusza, Lupina,
Nimfadory, freda.... Czuł, że gdyby nie on, to wszystko było by dobrze. Każda komórka jego ciała
chciał teraz był martwa. Jedna nie, on jak na złość musiał żyć. I to nie tak że nie próbował umrzeć,
później i to wielokrotnie, że za każdym razem coś szło nie tak. Harry teraz zaczął płakać jeszcze
mocnej, Drack niewiele myśląc, zaczął go delikatnie gładzi po plecach i mówić:

-Ciii... spokojnie Harry jestem tu....

Slizgon teraz zaczął cicho nucić, wiedział, że to uspokaja jego narzeczonego... tak właśnie już od
dwóch dni są narzeczeństwem. Co prawda Draco w wybrał najgorszy moment, ale planował to już
od tygodnia.... Był zdziwiony tym, że Harry cały czas chodzi smutny i zły. W tym tygodniu
całkowicie o tym zapomniał i jak ten kretyn mu się oświadczył. Oczywiście Harry przyjął zaręczyny
to bardzo poprawiło mu humor, ale nie na długo.

Gryfon słysząc nucenie kochanka, trochę uspokoił oddech i wsłuchał się w bicie serca i dźwięk,
który wydawał jego ukochany. Czuł, jak jego oddech się wyrównuje, a oczy, które na chwilę
uchylił, żeby spojrzeć na przyszłego męża, zaczęły robić się ciężkie. Więc zamknął je i zaczął
przystąpić. Był wdzięczny Draconowi, że to bo wiedział, jak ten nie lubi śpiewać czy nucić.
Draco, kiedy usłyszał regularny oddech brunetka, z czego bardzo się ucieszył, jeszcze przez długi
czas nie przestał nucić.

Slizgoni chciał mieć pewność, że Harry ma dobry sen i czy czuje się bezpieczny, dlatego cały czas
musiała ręką gładzić jego plecy. Draco czuł, jak Gryfon jeszcze bardziej się do niego przytula.
Patrzył na niego z taką miłością i czułością, nie mógł podtrzymać się od uśmiechu. Miał nadzieję, że Harry już jutro poczuje się lepiej, jako jego przyszły mąż chce mu to zapewnić. Minus jest taki,
że jutro jest zabawa z okazji święta duchów. Dlatego szarooki bał się, jak to zniszczy Gryfona
jeszcze bardziej, niby zwykła impreza, ale jednak nie.
Miał pomysł, żeby jutrzejszy dzień spędzić tak, jak spędzają go teraz, tylko tak żeby Gryfon nie
płakał i może żeby nie spał cały czas. Draco cały czas myślał, ale między czasie zdjął okulary z
nosa ukochanego. Pocałował go lekko w czoło i położył się wygodnie. Dalej całym ciałem
obejmował Gryfona tak, żeby ten czuł jego ciepło. Droco też poczuł, że jego powieki robią się
ciężkie, ciepło bruneta tak przyjemnie go ogrzewa, że wkrótce też odleciał w krainy Merlina,
prosząc o lepsze jutro u boku Harrego.

Samotność/ One Shot DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz