Rozdział 16

310 26 64
                                    

- Lumos...

Ułamek sekundy po wypowiedzeniu zaklęcia, pokój rozjaśnił się, a światło, które pojawiło się na końcu różdżki trzymanej w ręku dziewczyny, oświetliło jej twarz, odbijając się w jej dużych oczach. Patrząc na migający wesoło promyk, Harry uśmiechnął się do niej. Kiedy dziewczyna zauważyła grymas na jego twarzy, odwzajemniła go, odwracając od niego spojrzenie.

- Powinnaś odpocząć - powiedział, nie spuszczając z niej wzroku, a jego twarz zaczynała powoli odzyskiwać powagę. - Jest bardzo późno.

- Nie jestem zmęczona - odpowiedziała, odwracając się w jego stronę; gdy przysunęła się bliżej niego, chłopak niespodziewanie poczuł się bardzo onieśmielony jej bliskością.

- To był długi i ciężki wieczór, Gin - powiedział z lekkim wahaniem, kiedy spojrzenie dziewczyny zatrzymało się na dłuższy moment na jego twarzy. - Sen dobrze ci zrobi. Nox.

Różdżka dziewczyny zgasła, przez co pokój z powrotem pogrążył się w ciemności.  Ginny westchnęła cicho, dając mu do zrozumienia, że nie zgadza się z jego słowami. Nie odezwała się jednak jeszcze przez dłuższą chwilę, leżąc na łóżku tuż obok niego; nawet pomimo panującego mroku Harry dobrze wiedział, że wciąż mu się przygląda. W tamtym momencie pomyślał, że pozwolenie dziewczynie na nocowanie w jego pokoju, było jednak dużym błędem.

Do domu wrócili, gdy wskazówki zegara dawno przekroczyły już północ. Pomimo wielu starań, Harry nie potrafił przypomnieć sobie, by kiedykolwiek wcześniej znalazł się na podobnej, co ta, imprezie. Nawet posiadówki, które jeszcze za czasów nauki w Hogwarcie urządzano w pokoju wspólnym Gryffindoru, nie były aż tak intensywne jak to, na które udali się dziś wspólnie z Ginny.

Jedno było pewne: Harpie dobrze wiedziały, jak rozkręcić imprezę.

Jakby tego było mało, a może też i z tego powodu, obserwowanie Ginny tego wieczora było dla chłopaka nie lada rozrywką. Początkowo nie było w tym nic nadzwyczajnego, dziewczyna większość czasu spędzała bowiem przy jego boku, rozmawiając o wszystkim i o niczym z otaczającymi ich przyjaciółmi. Dean także był z nimi, uważnie słuchając historii opowiadanych przez dziewczęta, co jakiś czas zerkając na rudowłosą i posyłając w jej kierunku co najmniej niepoprawne spojrzenia. Harry'emu nie umknęło żadne z nich, a nawet wręcz przeciwnie - każde kolejne sprawiało, że w klatce piersiowej chłopaka zaczynało rodzić się dziwne, trudne do opisania ciepło, niemalże palące jego wnętrzności za każdym razem, gdy tylko Thomas zaśmiał się odrobinę głośniej z żartu, który opowiedziała jego dziewczyna bądź, nie daj Boże, zwrócił się do niej bezpośrednio. Kiedy działo się to pierwszy lub drugi raz, udawało mu się to zignorować. Trzeci i kolejne były już coraz trudniejsze do zniesienia.

Gdy jakiś czas później Ginny zniknęła na parkiecie pełnym mugoli, uwaga Harry'ego przeniosła się właśnie tam. Otoczona koleżankami z drużyny, wydawała się być bez reszty pochłonięta dobrą zabawą. Nie przeszkadzało mu to absolutnie; widok wesołej, roześmianej dziewczyny sprawiał, że on sam czuł się znacznie lepiej. Co jakiś czas zjawiała się z powrotem przy ich stoliku, składając dyskretne, aczkolwiek czułe pocałunki na jego policzku, próbując za wszelką cenę wyciągnąć go na parkiet. Przez większość czasu udawało mu się odmawiać, w obawie przed całkowitą kompromitacją w jej oczach. Na całe szczęście Ginny wydawała się rozumieć go bez słów; dopijając kolejnego drinka, znikała w tłumie ludzi, pozostawiając bruneta pod wrażeniem swojej niezwykłej energii.

- Długo jesteście ze sobą?

Nie zauważył nawet, kiedy miejsce obok niego zostało zajęte przez Deana. Przekrzykując głośną muzykę, pochylił się w stronę Harry'ego, patrząc w tę samą, co on stronę. Nie ukrywając, że to pytanie dość mocno go zirytowało, chłopak wbił w niego uważne spojrzenie.

Magia ŻyciaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz