16.05.21

31 4 5
                                    


I tak oto dobiega koniec tego dnia. Nareszcie.

Nie mam nic do siedzenia z moją rodziną, jednak cudownym uczuciem jest marznięcie trzech godzin na działce (gdy leje nieubłaganie, zdążył uraczyć wszystkich swą obecnością grad) nie wiedząc co ze sobą zrobić, bo mimo około siedemdziesięciu gości, nie mając żadnego rówieśnika do konwersacji i obgadywania każdego po kolei.

Pustka.

Czy to teraz czuję?

Nie, raczej nie. 

To raczej chłód...

Chłód wynikający z bosych stóp, które tylko czekają aż moje ulubione skarpetki skończą się suszyć na kaloryferze. 

A mówili "Nie idź do płota, tam mokro."

Cóż, jak niby nie iść do niego

Dla chłopaka, który jest gotów pojechać do miasta na stację, bo jest za zimno na sikanie w krzaki podczas siedzenia na altanie,
mogę poświęcić nawet moje ulubione skarpetki.


Ostatnia spokojniejsza niedziela.
16.05.21 ~ datę warto zapamiętać.

Ostatnio tydzień lekcji zdalnych trwających - z małym przerywnikiem - czternaście miesięcy. 

Obłęd. 

Myślę właśnie o wszystkich rzeczach na które za tydzień będę mieć jeszcze mniej czasu, tymczasem teraz nie mając go w ogóle.

Ahhh, kocham życie na dwie szkoły.

Zwierzam się właśnie stronie internetowej (bądź aplikacji) dzięki której moje życie nabrało sensu, aby odblokować swoją wenę na kontynuowanie pisania kolejnego fanfika o nakrapianym owadzie i seksownym kocie. 

Chodź "niepotrzebne", jest to bardziej produktywne niż siedzenie na Tik Toku oglądając wciąż jedynie edity o wymienionych przed chwilą postaciach. 

Jak można nie lubić miraculum?


Co jest najgorsze w takim stanie? 

Nie umiem z niego ani wyjść, ani go pielęgnować.
Może ból głowy lepszy jest gdy go nie ma, ale śmieszne kołatanie w sercu w rytm delikatnych melodii kojących nabuzowane emocje - jest dość przyjemny.

Skarpetki wyschły. 

Dziesięć razy jedna piosenka wystarczy, czas zmienić. 

Taa, nie ma to jak momentalna zmiana samopoczucia i podejścia życiowego poprzez zmianę filmiku na YouTubie...

Jednak większym fenomenem jest to, że najbardziej w dyskomfort wprawia... 
Firanka.
  Gdy zobaczyłam ją dziś powiewającą przy moim oknie, nie wiedziałam czy weszłam do dobrego pokoju, jednak czerwona plama nad biurkiem jest niezastąpiona. 

Ajm artist!



Rozdział kłania się i prosi. 
Czas pogapić się na niego i poudawać że nad nim pracuję.

Wyrwane z pamiętnikaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz