Od razu po Katy i czarnowłosej do pokoju wparował pan Wilson i pani Bennett przerażeni hukiem. Matka bliźniaków najadła się wielkiego wstydu. Po minie dyrektora nie można było wywnioskować zbyt wiele. Na pewno jednym z uczuć była irytacja.
'Zapowiada się długi rok.'- myślał Salvador.
Potem do pokoju wkroczyła ta od kluczy i jeszcze jakiś mężczyzna. Był łysy, miał granatowe oczy, jasną karnację i był bardzo umięśniony. Wyglądał na ok.30-35 lat. Miał na sobie brudne, brązowe spodnie robocze na szelkach i białą, również brudną koszulkę. On i starsza kobieta błyskawicznie podnieśli szafę i zabrali ją z pokoju. Na podłodze została deska. Dyrektor zauważył to i powiedział:
-Panno Sheridan, czy mogłaby panienka, zanieść ten kawałek drewna do piwnicy? Pójdzie pani za panem Somelhalderem, to ten pan co wynosił ten piękny, lecz zniszczony mebel, i się panienka dowie dzięki temu, gdzie jest piwnica. -Czarnowłosa chwyciła deskęi pobiegła za mężczyzną z szafą.- A jak panienka wróci to proszę, niech się ubierze w cos stosowniejszego. Panienka Bennett i panienkaHunt niech pójdą do swojego pokoju, a wy panowie...
Dyrektor nabrał powietrza i je wypuścił. W jego oddechu było słychać zdenerwowanie.
-Proszę byście przenieśli swoje ubrania do pokoju 'A20'. Jest on wprawdzie mniejszy, ale na pewno sie pomieścicie.
Becky i Katy poszły do swojego pokoju, a pan Wilson i pani Bennett rozmawiali przed pokojem chłopaków. Matka Charliego i Katy nie miała zbytnio szczęśliwej miny. Dłonie trzęsły jej się z podenerwowania.
Gdy tylko obie przekroczyły próg własnego pokoju, Katy szybko zamknęła drzwi, chwiciła Becky za ramiona i przyparła do ściany.
-CO TAM SIE U LICHA STAŁO?- powiedziała głośno oddziewlając każde słowo, tak jakby próbowała przekazać coś obcokrajowcowi. Becky zaśmiala się.
-Szafa się przewróciła. Debile zamknęli Charliego w niej i sie zamek zaciął.
-To trzeba było szafę przewracać?!
-Sama się przewróciła. Charlie próbował drzwi wywarzyć.
Katy klepnęła sie dłonią w czoło. Puściła Becky, usiadła na łóżku, a po chwili sie na nie położyła.
-Boże... ale mi geniuszy zesłałeś.
Po chwili do pokoju weszła czarnowłosa. Otrzepała dłonie w spodenki i spojrzała się na blondynke po czym dodała:
-Szczerze to myślałam, że to ty robisz z siebie księżniczkę. Nawet nie wiesz co ja widziałam jak szłam z tą dechą. Cheyenne jestem. A wy?
Dziewczyny spojrzały na nią. Blondynka zmierzyła ją wzrokiem i usiadła w siadzie srzyznym na łóżku.
-Katy.
-Becky.- powiedziała po czym złożyła ręce i oparła się o ścianę. - Z jakiej okazji to nam się przedstawiłaś?
Cheyenne spojrzała na nią nieuprzejmie, wchwyciła Becky za łokieć i wyciągneła ją z pokoju. Na korytarzu rolegały się krzyki.
-To jest już poprostu szczyt! Moja córka ma dzielić pokój z jakimiś wieśniaczkami? O nie to nie ta klasa!
-Proszę pani...- to był głos dyrektora.- Postaram sie to załatwić, ale może najpierw pani córka pozna te koleżanki i powie czy chce z nimi dzielić pokój? Dziewczynki w jej wieku...
-SŁUCHAM!?- kobieta krzyczała głośniej niż poprzednio.- TO CHYBA JA WIEM NAJLEPIEJ CZEGO CHCE MOJA CÓRKA!
Katy wyszła z pokoju na korytarz, gdzie stała Becky i Cheyenne. Spojrzała się na dziewczyny i bezgłośnie ruszała ustami jakby mówiła 'What the fuck'. Przegarnęła włosy i poczuła coś dziwnego. Poszła do pokoju.
Wchyciła z walizki kosmetyczkę i ruszyła do łazienki. Spojrzała w lustro. Przemyła twarz wodą i zmazała dotychczasowy makijaż. Wytarła twarz ręcznikiem. Znów przejrzała się w lustrze. Nie wyglądała już tak atrakcyjnie. Miała pełno różowych plamek na twarzy, oczy podkrążone, usta lekko sine.
'Oj żebyście tylko wiedzieli...'- myślała.
Zerknęła za siebie. Szybko zamknęła drzwi od łazienki na klucz. Spojrzała w lustro. Spójściła głowę na dół. Przegarnęła włosy do przodu i... dosłownie je zdjęła. Miała perukę. Weszła pod prysznic i przemyła zupełnie łysą głowę wodą. Wytarła ją ręcznikiem i spojrzała w lustro.
'Już nie jesteś taka ładna. Potrzeba ci kilka kilo tapety by ładnie wyglądać'- mówiła w myślach do odbcia.
Chwyciła do kosmetyczki. Wyciągnęła z niej jasny puder i bardzo dokladnie umieściła do na twarzy. Palcem strzepnęla do z miejsc gdzie było do za dużo. Teraz nie było widać ani trochę różowych plam.
'Już powoli zaczynasz wyglądać jak człowiek.'
Wchwyciła za kredkę do oczu i tusz do rzęs. Patrząc cały czas w lustro starała sie być jak najdokładniesza. Zatrzepotała rzesami. Jej piękne niebieskie oczy błyszczały.
'Co jak co, ale oczy to ty masz śliczne.'
Wchyciła za czerwoną pomadkę. Ostrożnie przejechała po dolnej wardze, a zaraz potem odrobinę po górnej. Odsunęła twarz od lustra. Wchwyciła za perukę i założyła ja na głowę. Poprawiała ją z 3 minuty. Szczotką zaczęła ją delikatnie rozczesywać. Wyglądała prześlicznie.
'Teraz to jesteś cała śliczna!'
Na korytarzu nadal było słychac wszaski kobiety.Becky i Cheyenne miały powoli z tego beke. Kobieta krzyczała na dyrektora, który (co wynikało z tonu głosu) był trochę poirytowany.
-MOJA KOCHANA DIANA NIE BĘDZIE MIESZKAŁA Z JAKĄŚ OBCĄ OSOBĄ!!!
-Pani kochana Diana ma już 17 lat, jest prawie dorosła i niech ona decyduje czy chce czy nie chce...
-CZY PAN JEST GŁUCHY!? DIANA MA DOSTAĆ WŁASNY POKÓJ!
-Pani Diana...
-MA DOSTAĆ WŁASNY POKÓJ!
-NIECH PANI ŁASKAWIE ZAMKNIE MORDĘ!!!!
Cheyenne i Becky zrobiły na siebie wielkie oczy. Pan Wilson został wytrącony z równowagi pierwszego dnia. Na szczęście nie przez ucznia, tylko przez jakąś kobietę.-Już? Dobrzę. Diano, czy chciałabyś poznać kolezanki?
-Po pierwsze nie znam pana, więc prosze mi nie mówic po imieniu, nazywam sie Malen. Po drugie, nie zamierzam poznawać jakichś przemądrzałych wiesniaczek. Po trzecie, nie jestem małym dzieckiem więc KULTURALNIE karzę się tak do mnie nie zwracać. A po czwarte chce mieć WŁASNY pokój.
'Boże, dziękuję za kolejną pustą szmatę w moim życiu'- pomyślała Becky.
CZYTASZ
Tylko przyjaciółka
Teen FictionCo sie stanie, gdy piątkę nieprzewidywalnych przyjaciół przepiszemy do szkoły, w której rygor jest na najwyższym poziomie? Podbite oczy, uszkodzona psychika, kłótnie, miłości i ykhm ykhm... nieuniknione!