~ 11. Spotkanie ~

29 15 4
                                    

   Shay była całkowicie zdezorientowana. Jej idol zaprosił ją na spotkanie, a później do kawiarni, na dodatek teraz ją przytula. Jak tylko zdała sobie z tego wszystkiego sprawę, poczuła się nieco zażenowana. Starała się nadąrzyć za szybkim krokiem chłopaka, który prowadził ich w stronę pobliskiej kafejki. On co chwilę spoglądał na nastolatkę i wysyłał jej lekki uśmiech, na co Shay odwracała delikatnie wzrok. Czuła się zarówno przeszczęśliwa, jak i zawstydzona i zakłopotana, nikt jeszcze nie naruszył tak jej granic, no może z wyjątkiem Rogana, który już zrobił to dostatecznie mocno.

   Po paru minutach drogi, w oddali można było zauważyć niebieski szyld i drewniane, niewielkie drzwi. Charlos momentalnie skręcił lewą uliczką, a gdy zbliżyli się do przejścia dla pieszych, zwolnił uścisk na ramieniu Shay.

- Dobra, teraz daj mi rękę i bezpiecznie przejdźmy przez jezdnię, jest strasznie ruchliwa, zresztą to jedna z największych w Paryżu. - Odezwał się i zwrócił wzrok na dziewczynę, najwyraźniej oczekując reakcji z jej strony. Zawachała się, trochę zastanawiając się, po co ta cała ostrożność na zwykłym przejściu dla pieszych, ale po chwili podała mu rękę. Gdy sygnalizacja zmieniła kolor z czerwonego na zielony, oni, oraz pozostali piesi ruszyli przed siebie.

   Nagle z oddali można było słyszeć głos radiowozu. Dźwięk z każdą chwilą stawał się głośniejszy, a zaciekawieni przechodnie zaczęli się nerwowo rozglądać, próbując zauważyć jakiś powód, dla którego policja, w dodatku na sygnale, pędzi w stronę zatłoczonej w korku ulicy.

- C-co się dzieje? - spytała samą siebie nastolatka. - Charlos, jeśli to nie byłby problem, moglibyśmy już iść stą-

- SHAY UWAŻAJ! - krzyknął nagle chłopak i popchnął z całej siły Callaghan, ta wylądowała na chodniku. Tuż przed nią przejechało rozpędzone auto, a zaraz za nim popędził radiowóz. Dziewczyna sparaliżowana wpatrywała się w miejsce, w którym jeszcze przed chwilą widziała pędzące pojazdy. Po chwili ludzie zaczęli podbiegać w jej stronę.

- Boże mój, dziecko drogie, jesteś cała? - spytała jakaś miło wyglądająca staruszka.

- Nie stójcie tak na środku jezdni, przejdźmy na chodnik i wtedy będziecie odbywać pogawędki! - powiedział jakiś mężczyzna w średnim wieku, a cała gromadka przeszła do końca przejścia. - Wszystko dobrze młoda? - spytał, a dziewczyna lekko przytaknęła, nie mogąc wysilić się na cokolwiek innego, po doznanym szoku. - dobrze, że twój chłopak szybko zareagował.

- To nie tak proszę pana, my nie-

- Zrobiłem co w mojej mocy - odezwał się w końcu Charlos, a spojrzenia wszystkich skierowały się w jego kierunku. Również wzrok ofiary, która po chwili zorientowała się, ku jej przerażeniu, że ,,przebranie'' sławnej gwiazdy zsuneło się z jego twarzy i wszyscy wpatrywali się właśnie w członka zespołu, który podobno parę dni temu miał wylecieć z lotniska, a teraz widzą go dosłownie przed sobą. Po chwili  i do niego dotarła zaistniała sytuacja i dlaczego wszyscy się tak w niego wpatrują.

- Mamo, to Charlos, Charlos! - pisnęło jakieś dziecko do swojej mamy, która tak jak pozostali wpatrywała się zamurowana w stronę gwiazdy. - Co on jeszcze robi w Paryżu? - powiedziała dziewczynka i podeszła do niego.

- Cóż... Ja... - próbował się tłumaczyć. - Zmiana planów była... I my... za parę dni wyjeżdżamy... dopiero... - skłamał, po czym złapał  Shay gwałtownie za rękę i pobiegł przed siebie. Zdezorientowani świadkowie tego wydarzenia, zaczęli ich gonić.

- Uciekajmy, bo jak zaraz ktoś prasę wezwie, to będzie po nas! - odezwał się do towarzyszki i nieco przyśpieszył. - Wszystko w porządku?

- Chyba tak. - odrzekła. - Gdzie biegniemy w takim razie?

Pełnia w tafli głębi ~ S.CWhere stories live. Discover now