Dowodząca ekspedycją pisała coś na komputerze gdy porucznik z drużyną weszli do sali odpraw, drużyna weszła i zasalutowała.
- Siadajcie, poproszę o raport z misji, na pisemny poczekam – zwróciła się do nich Weir.
- To była standardowa misja zwiadowcza, miała trwać tydzień. Mieliśmy zrobić rozeznanie wśród mieszkańców, wypytać o plony, minerały naturalne, Wraith. Zaczęliśmy od nawiązania poprawnych stosunków z tubylcami, gdy to już się udało zaczęliśmy zadawać pytania.
- Czy dowiedzieliście się czegoś pożytecznego?
- Moglibyśmy zawrzeć z nimi współpracę. W zamian za plony my ofiarowalibyśmy im narzędzia które pomogłyby w pracy i życiu codziennym.
- Dobrze, podejmiemy z nimi negocjacje. Czy Alma jest mieszkanką tej wioski, planety?
- Nie, pani Morden przybyła na planetę wraz z handlarzami piątego dnia naszego pobytu. Wypytywała wszystkich czy wiedzą jak się z nami skontaktować, więc porozmawiałam z nią, ale ona powiedziała że o Wraith będzie rozmawiać tylko z dowódcą.
- Czy to już wszystko?
Gdy porucznik skinęła, Weir ciągnęła dalej.
- Macie wolne na resztę dnia, czekam na pisemne raporty. Teraz muszę porozmawiać z panią Morden.
Elizabeth wyłączyła komputer i poszła do ambulatorium, Carson czekał na nią.
- Jak się czuje nasz gość? – zapytała.
- Wyniki badań w normie, żadnej zakaźnej choroby, żadnych nanitów. Poza ciążą nic jej nie dolega.
- Właśnie, kiedy jest termin porodu?
- Ona twierdzi że zostało jej jeszcze pięć tygodni, ale według USG, wyników badań i mojego własnego doświadczenia stwierdzam, że to trzydziesty siódmy tydzień.
- Czy mogłabym z nią porozmawiać?
- W tej chwili odpoczywa, myślę że wieczorem będziesz mogła się z nią zobaczyć. Wydaje mi się, że trzeba jej będzie znaleźć kwaterę, nie może spędzić tutaj czasu do porodu.
- Wiem Carson, już kazałam przygotować odpowiedni pokój, będzie mogła się tam przenieś jak tylko jej pozwolisz.
- Czy masz jeszcze jakieś pytania, moja droga?
- W tej chwili nie, do zobaczenia później. – Weir pożegnała się i ruszyła do swojego gabinetu w celu ukończenia raportu dla IOA.
Jakiś czas później doktor dostała pozwolenie na rozmowę z Almą i podążała korytarzem ku ambulatorium, gdy w słuchawce usłyszała:
- Doktor Weir.
- Tak, o co chodzi?
- Właśnie dostaliśmy raport od pułkownika Shepparda, melduje w nim że udało im się wszystko pomyślnie załatwić i wrócą jutro po południu.
- Doskonale. Sierżancie przez najbliższą godzinę będę niedostępna, chyba że Wraith zaatakują albo ktoś zginie, zrozumiano?
- Tak proszę pani.
Weir wyłączyła słuchawkę i weszła do ambulatorium. Carsona nie było więc poszła wprost do gościa.
- Jak się czujesz Almo?
- Teraz już doskonale, lekarz mówi że moje dziecko urodzi się niedługo – powiedziała.
- Doktor Beckett mówi że możesz wyjść, pozwól zatem że zaprowadzę cie do twojego pokoju. Porozmawiamy na miejscu gdzie nikt nam nie będzie przeszkadzał.
Kobieta wstała z łóżka, wzięła swoją torbę i ruszyła za Elizabeth. Dowodząca wybrała dla niej pokój blisko szpitala, więc po pięciu minutach były na miejscu. Kobieta oprowadziła gościa po kwaterze pokazując i wyjaśniając działanie wszystkich sprzętów. Alma opadła ciężko na łóżko i starała się znaleźć wygodną pozycję.
- Dobrze się czujesz?
- Tak, jestem po prostu zmęczona. Wasz lekarz mówił że to normalne pod koniec ciąży.
- Dobrze, czy możemy porozmawiać o Wraith?
- Powiem wszystko co wiem ale chciałaby uzyskać gwarancję, że moje dziecko przyjdzie na świat na Atlantydzie.
- Obiecuję ci, że jesteś i będziesz tutaj bezpieczna tak długo jak będziesz tego potrzebować.
- W porządku. Mam informacje o tajnym laboratorium Wraith gdzie przeprowadzają eksperymenty na ludziach.
- Jakie eksperymenty?
- Próbują zrobić z nasz obiad wielokrotnego użytku. To znaczy poddają ludzi testom wytrzymałościowym i w tym celu wielokrotnie na nich żerują i za pomocą różnego rodzaju eliksirów, medykamentów i wywarów ci nieszczęśnicy wracają do zdrowia.
- To niehumanitarne! Tak nie można. – krzyknęła Elizabeth.
- Zdobyłam kilka przepisów na te specyfiki, proszę – powiedziała wręczając Weir kryształ.
- Przekażę to naszym informatykom, dziękuję. Pójdę już i dam ci odpocząć – doktor wstała.
- Doktor Weir, mam pytanie.
- Mów mi Elizbeth, słucham.
- Kiedy wróci mój mąż Rodney?